Jesteśmy już chyba przyzwyczajeni do tego, że media dokładają wszelkich starań aby rzeczywistość polityczna w Polsce nie zmieniała się w jakiś istotny sposób – sami swoi i nikogo więcej nie trzeba. Co jednak w sytuacji gdy jedna z poważnych stacji telewizyjnych wielokrotnie zaprasza do siebie ludzi spoza układu?
Sytuacja, przynajmniej jak do tej pory, była zupełnie zrozumiała. Zdroworozsądkowe poglądy małej części społeczeństwa według których miejsce niektórych reprezentantów obecnej klasy politycznej znajduje się w więzieniu, znajdują się w zupełnej sprzeczności z interesami mediów głównego nurtu. Podobnie ze zmniejszaniem roli państwa w życiu obywateli. Dla mediów lepiej kiedy władza ma szeroki zakres działania, łatwiej jest wtedy utrzymać wpływy.
I ktoś może twierdzić, że prawica zrzuca wszystko na media bo sama nie potrafi nic zdziałać, ale przekłamań dotyczących m.in. Ruchu Narodowego i Kongresu Nowej Prawicy było tyle, że głowa mała. Od razu wraca wspomnienie wieczoru wyborczego z 2011 roku kiedy TVP poinformowało, że przeprowadzi relację ze sztabów siedmiu najważniejszych partii. W sondażach KNP zawsze w tej siódemce się plasowało, ale to nie było istotne, gdyż telewizja postanowiła zafundować nam świeże informacje z bazy Polskiej Partii Pracy, która wtedy zgarnęła bodaj 0,4%. Partia Korwina-Mikke miała trzy razy więcej, startując jedynie w połowie okręgów.
Czytaj także: Stan współczesnej oświaty. Czy czas na radykalne zmiany?
Jak wiemy na temat TVNu nie ma raczej co wspominać. Jeśli zaprasza się kogoś rozumnego to tylko po to, żeby go zgnoić. Ale jak się okazuje – nie zawsze jest łatwo. Przekonała się o tym pani Olejnik w starciu z Krzysztofem Bosakiem.
Do napisania tego tekstu skłonił mnie raczej dobór gości na antenie Polsatu. W ostatnich miesiącach pojawiali się tam wspomniani Korwin-Mikke i Bosak, a także Stanisław Michalkiewicz, Marian Kowalski, Robert Winnicki czy Marcin Chmielowski, który ostatnio powiedział parę mądrych słów na temat płatnych studiów. Jeszcze bardziej zadziwia fakt, że byli traktowani na równi z innymi gośćmi. To naprawdę nie było do tej pory normą. Standardem było raczej podejmowanie przez prowadzących prób przerwania wypowiedzi każdej osobie, która mówiła np. o błędnie prowadzonej polityce zagranicznej.
Można podejrzewać, że wszystko to dzieje się, gdyż mamy jeszcze dwa lata do wyborów. Ale dla dobra Polski nawet ten chwilowy głos rozsądku w telewizji jest bardzo ważny. Bo z każdym dniem do coraz większej rzeszy naszych rodaków będzie docierał fakt, że zmiana PO na PiS czy SLD nic nam nie przyniesie i że potrzebne są w tym kraju gruntowne zmiany. Cieszy fakt, że ludzie którym zależy mogą dotrzeć do wielkiej rzeszy odbiorców i powiedzieć prawdę na temat obecnej inwigilacji, biurokracji, układów i zakłamań. To przyniesie efekty w przyszłości.