Współczesna demokracja wykształciła bardzo dziwny system wybierania władzy (teoretycznie reprezentację suwerena, która ma sprawować rządy w jego imieniu). Dzisiaj nie wybiera się już ludzi najbogatszych, najmądrzejszych czy najuczciwszych. Dzisiaj lud kocha tych, którzy najwięcej OBIECAJĄ.
Właściwość tą zauważył już dawno Andrzej Majewski mówiąc: „Przedziwne, że ludzie godzą się sprzedać nie temu, kto najwięcej daje, tylko temu, kto najwięcej obiecuje”. I tak w każdej kolejnej kampanii wyborczej możemy zauważyć podobny schemat – liderzy partyjni jeżdżą po całym kraju i mądrym głosem obwieszczają ile komu dadzą, co komu przyznają czy kto dostanie coraz to większe subwencje. Jeżeli, któryś z nich wymyśli coś oryginalnego i powie np. że da rolnikom na jaja ekologiczne po 50 zł. dopłaty, to już ktoś z innej strony krzyczy: „Ja dam 100!”. Po wyborach zdecydowana większość obietnic ląduje w koszu obok „zielonej wyspy” Tuska czy „3 milionów mieszkań” Kaczyńskiego. Niestety, część z nich jest bezmyślnie realizowana.
„Nie ma czegoś takiego jak pieniądze publiczne. Jeżeli rząd mówi, że komuś coś „da” – to znaczy, że odda te pieniądze, które od Ciebie i tak już wziął”. Margaret Thatcher
Czytaj także: Korwin-Mikke: UE jest trupem demograficznym i gospodarczym
Te słynne słowa śp. byłej brytyjskiej Pani Premier najlepiej odzwierciedlają sytuację, w jakiej znajduje się Polska. Aby zrealizować choćby część obietnic przedwyborczych rządzący ściągają od obywateli wielkie sumy pieniędzy w postaci różnego rodzaju podatków. Te same pieniądze są później rozdysponowywane wśród różnych grup społecznych zgonie z zapowiedziami – a to podwyżkę dla pielęgniarek, dłuższy urlop płatny dla górników czy wyższa emerytura dla służb mundurowych, a to dopłaty do nierentownego LOTu czy PKP, a to zasiłek dla wszystkich, którzy są „pokrzywdzeni przez los”. Oczywiście z tych pieniędzy odpowiednią prowizję potrącają dla siebie urzędnicy i rządzący – bo przecież „im, za ciężką pracę, też coś się należy”. Nietrudno się domyślić, że taki system nie ma prawa długo się utrzymać, bo ile można więcej wydawać, niż zarabiać? Doszło do tego, że nawet powiększenie i tak już wysokich podatków nie doprowadziło do polepszenia bilansu budżetowego. Wprost przeciwnie, wpływy z podatku VAT, w pierwszym kwartale 2013r., są dużo niższe, niż wpływy za ten sam okres roku 2012. Po raz kolejny udowodniono, że Krzywa Laffera działa (wykres, obrazujący jak zmienia się wpływ do budżetu przy coraz większej stawce podatkowej. Zakłada, że po przekroczeniu pewnego progu, mimo powiększającej się stawki podatkowej dochody będą spadać).
Co robią rząd gdy brakuje pieniędzy? Tak jest, zaciąga pożyczki! Na ulicach można usłyszeć, że Polska: „pięknieje za Tuska”. Aż chciałoby się dodać – Pięknieje, ale na kredyt! I tak każdy Polak ma do spłacenia już 23,5 tys. złotych. Dług krajowy wynosi już prawie 900 mld. złotych i ciągle rośnie! Każdy dorosły i rozsądny człowiek chciałby zostawić swoim dzieciom jak najwięcej – pragnie by kiedyś odziedziczyły po nim – dom samochód czy działkę, ale nigdy nie dopuści do tego aby dzieci spłacały po nim jego wierzytelności. Tymczasem, wiele osób dzisiaj nawet nie zdaje sobie sprawy – jaki dług otrzyma jego dziecko.
Nie mamy prawa żyć na koszt przyszłych pokoleń! Dzisiaj nie stać nas już na prezenty od rządu! Musimy natychmiast zadać sobie sprawę z tego, że sytuacja powoli staje się krytyczna. Kiedyś, nasze dzieci i wnuki będą spłacać dług zaciągnięty przez naszych rządzących – dla nas – przez wiele dziesięcioleci. Kiedy w 1992r. grupa posłów Unii Polityki Realnej z Januszem Korwin-Mikke na czele wnioskowała o uchwalenie ustawy, a następnie wpisanie do mającej powstać konstytucji, zakazującej przyjmowania budżetu z deficytem. Na tę propozycję sala sejmowa zareagowała uśmieszkami i stukaniem się w czoło. Szkoda. Gdyby większość parlamentarna potraktowałaby to poważnie, dziś my, a po nas kilka pokoleń Polaków nie musiałoby borykać się z bardzo poważnym problem. Osobiście nigdy nie zagłosuje na kogokolwiek kto obiecuje, że mi coś da. Wolałbym, żeby tylko nie zabierał…
Foto: www.sxc.hu