We wsi Wolice koło Brzeżan Polskość nadal się tli. Po wojnie wszyscy Polacy opuścili tę wieś osiedlając się w Racławicach Śląskich na Dolnym Śląsku. Pozostała jedyna Polka pani Anastazja Jankowska, która od kilkudziesięciu lat opiekuje się cmentarzem, na którym spoczywają ofiary napadu banderowców na wieś z 24 marca 1944 roku. Zginął wtedy jej mąż Antoni Kinal oraz ponad 40 osób. Została wtedy sama z małą córką mimo tego strasznego przeżycia sama pochowała wszystkie ofiary tworząc mały wiejski cmentarz.
Każde spotkanie ze strażniczką tej małej wiejskiej nekropoli jest dla wolontariuszy zawsze niezapomnianym przeżyciem. Od wielu lat opiekujemy się panią Anastazją co roku zawozimy dla niej dary. W listopadzie ubiegłego roku w listopadzie kiedy to rozwoziliśmy znicze po kresach, wolontariusze wręczyli w imieniu Dolnośląskiej kurator oświaty Beaty Pawłowicz 5 tys. Hrywien na postawienie brakujących krzyży. Marzeniem pani Anastazji jest odwiedzenie obrazu matki boskiej buszczeckiej, który wraz z resztą Polaków w 1945 roku wyjechał do Racławic Śląskich. Aktualnie jesteśmy wstanie spełniania tego marzenia. Zawsze na pytanie dotyczące wyjazdu do Polski Odpowiada ‘’Nie mogłam porzucić mogił męża oraz innych pomordowanych. Mimo tej ogromnej tragedii, która wydarzyła się podczas wojny, oraz utraty wzroku przed rokiem pani Anastazja jest pogodną staruszką podkreślającą zawsze wspomnienia, że cieszy się że dziś Polacy z Ukraińcami żyją już w zgodzie. Naszym obowiązkiem jest pamiętać i nieść pomoc naszym rodakom, którzy mimo strasznych przeżyć i często warunków w jakich żyją nadal stoją na warcie Polskości. Za każdym razem gdy dochodzi do spotkań młodzieży z panią Anastazją są ronione łzy, a młodzież nie tylko zapewnia o pamięci ale i swym codziennym wolontariatem udowadnia, że dla młodego pokolenia kresy oraz los kresowian nie jest obojętny!
Niezłomna ostatnia Polka w Tłumaczu pani Józefa Moczulska
Na Ukrainie żyje nadal wielu naszych rodaków, niestety często zapomnianych i opuszczonych pozbawionych wsparcia. Są to ci nasi rodacy, którzy po wojnie nie wyjechali pozostając na straży ziemi swych ojców i dziadów. W Tłumaczu niewielkiej miejscowości na pokuciu mieszka jedyna polka Józefa Moczulska. Panią Józię poznaliśmy ponad 10 lat temu, z okazji świąt Bożego Narodzenia, kiedy to już tradycyjnie rozwoziliśmy dary dla naszych rodaków. Podczas tej wizyty pani Józia zaprosiła nas w gościnę do swojej chaty przerobionej z dawnej stajni należącej do zbudowanej przed wojną a następnie zlikwidowanej bezpowrotnie parafii w Tłumaczu. Widok stanu mieszkania był dla nas szokiem natychmiast zaproponowaliśmy pomoc w znalezieniu nowego godnego miejsca zamieszkania. Pani Józia mogłaby poprawić swój los, gdyby zdecydowała się opuścić zamieszkiwaną „posiadłość”. Woli jednak żyć w zawalonym pokościelnym budynku gospodarczym niż oddać swoja ojcowiznę. Jak sama mówi „Tutaj się urodziłam i tutaj umrę” Od lat Józia przyjmuje pomoc i ją ma! Kilka razy do roku ktoś u niej jest i przywozi jej żywność oraz inne przedmioty potrzebne do życia. Ogólnopolski Oddział Tlumaczan regularnie sponsoruje taka pomoc. Najbardziej zaangażowaną osoba wspierająca Panią Józie jest widoczna na zdjęciu red. Programu kresowego „Studio-wschód” oraz inicjatorka naszej akcji Grażyna Orłowska Sondej, która zdjęła z siebie i oddala jej nawet swoje cenne futro. Kilka lat temu, zima, uszkodziła poważnie chatkę wtedy przy 30-stopniowych mrozach przywieziono Pani Józi i postawiono obok tej ruiny kontenerek z oknem i piecykiem. Niestety, nie korzystała z niego. Strach przed opuszczeniem tego miejsca związany jest prawdopodobnie z przeżyciami wojennymi. W 1943 roku widziała mordy popełniane przez banderowców na znajomych i rodzinie w miejscowości Nadorozna, niedaleko Tłumacza. Do dziś nie może o tym zapomnieć. Odebrano jej rodzinie wtedy dom i ziemie. Przygarnął ich wtedy kościół dając schronienie u siebie. Niestety, kościół i mieszkalne zabudowania zburzyli w latach 70-tych sowieci. Została tylko ta oborka, która pani Józia zamieszkuje do dziś. Swojego kawałka ziemi nie odda do śmierci nikomu. Odwiedziny Polaków bardzo lubi, jest bardzo gościnna, ma doskonała pamięć i poczucie humoru. Niestety ruiny odbudować się nie da.
Panią Józie wspiera przede wszystkim nasza akcja „Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia”. Jest to pomoc finansowa i fizyczna w postaci różnych prac wykonywanych przez wolontariuszy pracujących na Tłumackim cmentarzu. Nazwa akcji, może kogoś zmylić jednak działamy na całym „kresowym froncie” nie ograniczając się jedynie do ratowania cmentarzy. Reportaż „Studia-Wschód” o pani Józefie mogą państwo obejrzeć na http://www.tvp.pl/wroclaw/publicystyczne/studio-wschod/wideo/14022012/6538389 do czego gorąco zachęcamy!
Więcej informacji znajdziecie państwo na stronie www.facebook.com/OcalOdZapomnienia
Artur Sułkowski