Damian Zatorski: Ostatnie wydarzenia wokół klubów z Częstochowy i Gdańska były głównym powodem rozpoczęcia takiej akcji?
Maciej Żółtowski: Myślę, że nie do końca. Tak naprawdę pierwszy bunt dotyczący tego, co robi PZM, narodził się po orzeczeniach w sprawie Unibaxu Toruń, po niesławnym finale 2013. Później były liczne sprawy, m.in. przynależności klubowej Rafała Okoniewskiego, problemy z licencją nadzorowaną i licznymi akcjami związanymi z dziwnymi zmianami w regulaminie. Czarę przelały dwie rzeczy – wspomniana wcześniej kwestia Częstochowy, Gdańska i Opola oraz sytuacja, w jakiej znalazł się Edward Mazur. Wszystkie te sprawy rozbijają się o jedno – absurdy systemowe wynikające z regulaminów, którego sam PZM zdaje się czasem nie rozumieć.
Damian Zatorski: PZM po prostu w ostatnim czasie pozwala sobie na zbyt dużo, odstawiając sport gdzieś na boczny tor.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Maciej Żółtowski: Myślę, że po części tak. Patrzymy na to jednak szerzej – są pewne rozwiązania systemowe, wątpliwej – dodajmy – jakości, które PZM musi zastosować. Są związani regulaminem, przynajmniej teoretycznie. W sprawie Torunia nadano kary nie widniejące w regulaminie i nikomu to nie przeszkadzało. Ale proszę zauważyć, jak bardzo jest to krzywdzące, chociażby w sprawie Włókniarza i Wybrzeża. Nie chcę poruszać nawet kwestii ośrodków żużlowych, ale samej sensowności regulaminowych rozwiązań. Po pierwsze wierzyciele najprawdopodobniej nie zobaczą pieniędzy, bo nawet gdyby zobowiązać do ich spłaty stowarzyszenie CKM (co w mojej ocenie nie powinno mieć miejsca), to SCKM nie będzie miał przychodów jeśli nie będzie mógł jeździć. Do tego sprawę rozstrzygnięto bardzo późno, jest luty, okno transferowe już dawno było, zawodnicy podpisali kontrakty, poczynili pewne inwestycje sprzętowe etc. I teraz proszę zobaczyć – wierzyciele nie otrzymają pieniędzy, aktualni zawodnicy nie otrzymają pieniędzy, SCKM również nie będzie zarabiał. To prowadzi do upadku żużla w tym mieście. Identycznie to wygląda w Gdańsku, żeby nie było wątpliwości. Jedyne, do czego to prowadzi, to do zakończenia karier przez kilku zawodników (zwłaszcza juniorów) i upadku zasłużonych ośrodków żużlowych.
Damian Zatorski: Uważacie, że kontrola z ministerstwa pozwoli wykryć te nieprawidłowości? Jakiego efektu oczekujecie?
Maciej Żółtowski: Naszym zdaniem taka kontrola jest bardzo potrzebna. Mamy wątpliwości, co do zgodności z prawem kilku zapisów regulaminowych. Podobne opinie powtarzają się w środowisku, zarówno ze strony działaczy, jak i dziennikarzy sportowych. Uważamy, że taka kontrola, nawet jeśli nie wykaże naruszeń, jest niezbędna dla oczyszczenia klimatu w środowisku żużlowym. Narastają komplikacje wokół PZMotu, opinia publiczna coraz mocniej naciska na niezgodność z prawem pewnych kwestii. Uznaliśmy, że kompetentny i bezstronny organ powinien sprawdzić, czy rzeczywiście coś jest na rzeczy. Ewentualne rozstrzygnięcie, wydane przez Pana Ministra, pozwoli na oczyszczenie tej gęstej atmosfery. Stwierdzenie zaś, że prawo zostało złamane w regulaminach sportu żużlowego, pozwoliłoby podmiotom pokrzywdzonym dochodzić ew. roszczeń odszkodowawczych za bezprawne działanie, co jest oczywiście pożądanym skutkiem, jeśli mamy rozmawiać o Państwie Prawa i zasadach współżycia społecznego.
Damian Zatorski: Zwróciłeś uwagę, że macie wątpliwości, co do zgodności z prawem kilku zapisów. O które z nich chodzi?
Maciej Żółtowski: Generalnie chodzi o zapisy regulaminu, które zostały wyszczególnione w opublikowanym wniosku. Są to oczywiście tylko wątpliwości, dlatego chcemy, by odniósł się do nich niezależny organ. Nie ukrywam, że największe zastrzeżenia mamy do procedury licencyjnej i przepisów paragrafu 4., czyli zasady, zgodnie z którą nowy klub, chcąc wystartować na stadionie dłużnika, musi przejąć jego zobowiązania i poprzez prawne uznanie tych długów za własne zobowiązać się do ich spłaty w imieniu zadłużonego podmiotu. W naszej ocenie jest to rażąco niezgodne z zasadami współżycia społecznego i zasadami wynikającymi z kodeksu cywilnego. Trzeba pamiętać, że uznanie tych zapisów w regulaminie za niezgodne z zasadami współżycia społecznego spowoduje ich automatyczną nieważność, więc gra toczy się o wysoka stawkę, jeśli weźmiemy pod uwagę aktualną sytuację.
Damian Zatorski: Macie wsparcie klubów żużlowych ?
Maciej Żółtowski: Przyznam, że do tej chwili nie otrzymaliśmy jednoznacznego wsparcia ze strony klubów. Faktem jest jednak, że dopiero wychodzimy na „głębokie wody” i skrycie liczymy na poparcie ze strony przynajmniej części ośrodków. Inna rzecz, że kwestia zgodności z przepisami prawa regulaminów, którymi przecież kluby muszą się kierować na co dzień, powinna leżeć na sercu zwłaszcza działaczom klubowym, więc mamy nadzieję, że takowe poparcie się pojawi.
Damian Zatorski: Jakiej ilości głosów potrzebujecie, by ministerstwo odpowiedziało pozytywnie na Waszą petycje ?
Maciej Żółtowski: Tak naprawdę „ile się da”. Nie mamy określonego limitu, z resztą prawo również nie narzuca limitów dot. prawa do złożenia wniosku o wszczęcie postępowania administracyjnego. Chcemy jednak zebrać tych podpisów jak najwięcej, bowiem nie chcemy mówić tylko swoim, własnym głosem, a wyrazić wolę części naszego środowiska, która zdecyduje się poprzeć nasze działania.
Damian Zatorski: Czy inicjatywa polskich kibiców może przykuć uwagę innych federacji, zwłaszcza FIM, która jak wiemy, nie spieszy się z wydaniem werdyktu w sprawie Darcy’ego Warda?
Maciej Żółtowski: Nie sądzę. Sprawa Darcy’ego jest mi osobiście bliska ze względu na jego klubową przynależność, ale jedyne, co chcielibyśmy zrobić z FIM, to „wyrwać” polski żużel spod władzy tej federacji, co z resztą jest jednym z naszych głównych celów długofalowych. Nie mamy ani siły przebicia, ani wystarczających środków do podjęcia walki na poziomie Międzynarodowej Federacji Motocyklowej. Wielu kibiców uważa, że już podejmując się nierównej walki z autorytaryzmem PZMot podejmujemy się próby zawrócenia kijem Wisły. Nie sądzę byśmy byli zdolni do nacisków na FIM, choć, oczywiście, nie widzę przeszkód, by wyrazić w jakiś sposób stanowisko kibiców w tej sprawie. Są jednak sprawy o wiele ważniejsze dla naszego podwórka, chcemy skupić się głównie na kwestiach związanych z żużlem w Polsce.