Sobota była drugim dniem, w którym grała 23. kolejka T-Mobile Ekstraklasy. Najbardziej emocjonująco miało być w Gliwicach, gdzie miejscowy Piast podejmował derbowych rywali ze Śląska czyli Piast Gliwice. Faworytem spotkania byli gospodarze będący znacznie wyżej w tabeli T-Mobile Ekstraklasy.
Piast Gliwice – Górnik Zabrze
Pierwsze fragmenty derbowego spotkania w Gliwicach przebiegały z przewagą gości. Piłkarze zabrzańskiego klubu oddali w tym okresie dwa bardzo groźne strzały. Najpierw Wojciech Łuczak, a następnie Bartosz Iwan usiłowali pokonać bramkarza z Gliwic, ale ten stawał na wysokości zadania. Gol dla „Górników” padł w 35. minucie. Rafał Kosznik wykorzystał katastrofalną postawę obrońców w polu karnym i spokojnym strzałem w długi róg posłał piłkę do siatki. Gliwiczanie zdołali jeszcze wyrównać przed zejściem do szatni na przerwę. Doskonałą piłkę otrzymał Gerard Badia i bardzo pewnym oraz mocnym strzałem przywrócił nadzieję gospodarzom na korzystny wynik. Na półmetku derbowego starcia Górnik Zabrze remisował z Piastem Gliwice 1:1. Goście przez większość czasu dominowali, lecz rozluźnienie po zdobytym golu sprawiło, że nie udało im się dowieźć remisu do drugiej części.
Czytaj także: T-Mobile Ekstraklasa: Ciąg dalszy złej passy Lechii Gdańsk, Wisła remisuje w Gliwicach
Po przerwie tempo meczu odrobinę upadło. Co prawda Piast próbował zdobyć gola, ale próba Sasy Ziveca została w ostatniej chwili zablokowana. To, co nie udało się tuż po przerwie, udało się w 64. minucie. Kamil Wilczek efektownie dograł piętą do Bartosza Szeligi, a znakomitym, płaskim strzałem wyprowadził gospodarzy na pierwsze w tym spotkaniu prowadzenie. Po tym golu przez około kwadrans był przestój w grze, na boisku niewiele się działo i można było odnieść wrażenie, że „Piastunek” jest bardzo bliski wywalczenia trzech punktów. Na dziesięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry Górnik wziął się do odrabiania strat. Wówczas z dystansu Łuczak próbował pokonać Rusov, choć ten popisał się kolejny raz znakomitą dyspozycją tego dnia. Piast w samej końcówce meczu miał ogromnego pecha. W 87. minucie Piotr Brożek niefortunnie umieścił piłkę w siatce własnej drużyny. Mecz zakończył się podziałem punktów.
Piast Gliwice – Górnik Zabrze 2:2 (1:1)
Gerard Badia (43), Bartosz Szeliga (64) – Rafał Kosznik (35), Piotr Brożek (87 sam.)
Piast Gliwice: Dobrivoj Rusov – Tomasz Mokwa, Hebert Silva Santos, Kornel Osyra, Piotr Brożek – Tomasz Podgórski (62′ Bartosz Szeliga), Radosław Murawski, Konstantin Vassiljev, Gerard Badia (85′ Adrian Klepczyński) – Sasa Zivec (72′ Carles Martinez) – Kamil Wilczek.
Górnik Zabrze: Pavels Steinbors – Adam Danch, Błażej Augustyn, Mariusz Magiera – Roman Gergel, Radosław Sobolewski (29′ Oleksandr Szeweluchin), Erik Grendel, Bartosz Iwan (62′ Robert Jeż), Łukasz Madej (78′ Szymon Skrzypczak), Rafał Kosznik – Wojciech Łuczak.
Żółte kartki: Podgórski, Szeliga (Piast) oraz Iwan, Łuczak (Górnik).
Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce).
Widzów: 8800.
Wisła Kraków – Zawisza Bydgoszcz
Już pierwsze minuty spotkania wskazywały na to, że będzie to bardzo dynamiczne widowisko. Nastąpiła klasyczna „wymiana ciosów”, w której skuteczniejsi byli goście. Alvarinho otrzymał ładne podanie od Miki i będąc sam na sam z Michałem Buchalikiem pokonał go niesygnalizowanym strzałem. Wydawało się, że po straconym golu „Wiślacy” ruszą do natychmiastowego ataku, lecz tak się nie stało. W drużynie Franciszka Smudy panował lekki chaos, a Zawisza nie przestawał mieć ochotę na kolejne akcje ofensywne. Dopiero w 21. minucie Wisła była bardzo bliska wyrównania. Semir Stilić po udanym dryblingu w polu karnym przymierzył w poprzeczkę, a kilka minut później bo akcji w stylu słynnej FC Barcelony niewiele do szczęścia zabrakło Pawłowi Brożkowi. Jednak nie były to najlepsze sytuacje dla Wisły w tym meczu. Ta nastąpiła w 36. minucie, gdy Emmanuel Sarki po zamieszaniu w polu karnym uderzył wprost w obrońcę ustawionego na linii bramki Grzegorza Sandomierskiego. Pierwsza połowa zakończyła się bardzo niespodziewanym prowadzeniem bydgoskiego Zawiszy 0:1.
Po przerwie w szeregach Wisły nastąpił zryw, ale znów efektywniej grali przyjezdni. Najpierw Mica, a potem wypożyczony z Lechii Gdańsk Bartłomiej Pawłowski zmontowali duże zagrożenie pod bramką Michała Buchalika. Nadzieję na zmianę wyniku dla „Białej Gwiazdy” dał…Kamil Drygas. Bydgoski pomocnik obejrzał drugą żółtą kartkę i w konsekwencji musiał pożegnać się przedwcześnie ze swoimi kolegami na boisku. Od tego czasu Wisła zdecydowanie przejęła inicjatywę w tym spotkaniu, ale nie potrafiła realnie zagrozić bramce Zawiszy. Goście zdołali się obronić do końcowego gwizdka i w efekcie odnieśli bardzo niespodziewany triumf przy Reymonta 22. Wisła Kraków poległa z Zawiszą Bydgoszcz 0:1.
Wisła Kraków – Zawisza Bydgoszcz (0:1)
Alvarinho (13)
Wisła Kraków: Michał Buchalik – Łukasz Burliga, Richard Guzmics, Arkadiusz Głowacki, Dariusz Dudka – Alan Uryga, Rafał Boguski (76′ Emmanuel Sarki) – Boban Jović (70′ Maciej Jankowski), Semir Stilić, Donald Guerrier (60′ Jean Barrientos) – Paweł Brożek.
Zawisza Bydgoszcz: Grzegorz Sandomierski – Jakub Wójcicki, Luka Marić, Andre Micael, Sebastian Ziajka – Kamil Drygas, Iwan Majewskij – Bartłomiej Pawłowski, Mica, Alvarinho (84′ Sebastian Kamiński) – Josip Barisić (78′ Jakub Świerczok).
Żółte kartki: Burliga, Głowacki, Dudka (Wisła) oraz Drygas, Ziajka (Zawisza).
Czerwona kartka: Drygas /63′ za drugą żółtą/ (Zawisza).
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 9190.
Lechia Gdańsk – PGE GKS Bełchatów
Od początku spotkania w Gdańsku na boisku dominowała Lechia. Najlepszą okazję do wyprowadzenia „biało-zielonych” na prowadzenie miał Maciej Makuszewski, który otrzymał sprytne podanie od Sebastiana Mili. Niestety dla kibiców gospodarzy futbolówka została posłania jedynie na poprzeczkę. Ustawieni defensywnie goście przyjmowali atak za atakiem ze strony gdańskiego zespołu. Szczególnie Kevin Friesenbichler oraz Nazario byli bardzo widoczni. Goście w zasadzie mieli jedną okazję w pierwszej części gry, by pokonać Mateusza Bąka. Adrian Basta znalazł się sam na sam z bramkarzem Lechii, ale przegrał ten pojedynek z weteranem gdańskiej bramki.
Po przerwie na boisku pojawił się Antonio Colak, zastępując Kevina Friesenbichlera. Kibice widzieli w dalszym ciągu znaczną przewagę Lechii. Najpierw Nazario w 54. minucie trafił wprost w bramkarza, następnie znów w golkipera trafił Makuszewski. Na około 20 minut przed zakończeniem meczu niespodziewanie to „Brunatni” mogli wyjść na prowadzenie. Arkadiusz Piech będący na idealnej pozycji otrzymał piłkę od Kamila Wacławczyka i w fatalny sposób nie wykorzystał tej najlepszej sytuacji w meczu. Decydującego gola w 80. minucie zdobył Antonio Colak. Chorwacki napastnik wygrał pojedynek w powietrzu z Grzegorzem Baranem, a następnie huknął z woleja na bramkę bełchatowian, czym dał trzy punkty „Lwom Północy”. W końcówce meczu drugą żółtą kartkę obejrzał Maciej Makuszewski, ale nie zmieniło to losów meczu. Lechia pokonała PGE GKS Bełchatów i znacznie zbliżyła się do najlepszej ósemki w tabeli T-Mobile Ekstraklasy.
Lechia Gdańsk – PGE GKS Bełchatów 1:0 (0:0)
Antonio Colak (80)
Lechia Gdańsk: Mateusz Bąk – Grzegorz Wojtkowiak, Rafał Janicki, Gerson, Jakub Wawrzyniak, Maciej Makuszewski, Ariel Borysiuk, Stojan Vranjes (73′ Piotr Grzelczak), Bruno Nazario, Sebastian Mila (64′ Piotr Wiśniewski), Kevin Friesenbichler (46′ Antonio Colak).
PGE GKS Bełchatów: Dariusz Trela – Adrian Basta, Paweł Baranowski, Marcin Flis, Adam Mójta, Michał Mak (81′ Łukasz Wroński), Patryk Rachwał, Grzegorz Baran, Maciej Małkowski, Kamil Wacławczyk (81′ Paweł Komołow), Arkadiusz Piech (81′ Sebastian Olszar).
Żółte kartki: Ariel Borysiuk, Rafał Janicki, Jakub Wawrzyniak, Piotr Wiśniewski (Lechia) oraz Adam Mójta, Adrian Basta (PGE GKS).
Czerwona kartka: Maciej Makuszewski /88’za drugą żółtą/ (Lechia).
Sędzia: Paweł Gil (Lublin).
Widzów: 9761.