Bułgarią od prawie 40 dni wstrząsają antyrządowe protesty. Ostatniego dnia demonstranci otoczyli parlament. Deputowani musieli opuszczać budynek pod osłoną policji.
W środę nad ranem w budynku bułgarskiego parlamentu przebywało pnad100 osób. Wśród nich deputowani, trzech ministrów, szef centrali związkowej i przedstawiciele związku pracodawców. Parlament głosował nad nowelizacją budżetu na 2013 r. Ochraniająca budynek policja została w tym czasie wzmocniona przez oddziały żandarmerii. Ochrona próbowała wywieźć przebywających w parlamencie autobusem. Pojazd został jednak obrzucony kamieniami. Protestujący starli się też z policją. Rannych jest 9 osób, w tym dwóch policjantów.
Prezydent Rosen Plewnelijew zaapelował o zachowanie pokojowego charakteru protestów. Wzywam do powstrzymania się od wszelkich działań, prowadzących do eskalacji napięcia i naruszenia porządku publicznego – powiedział prezydent. Zwrócił się również do policji, aby nie ulegała prowokacjom. Z kolei szef parlamentu Michaił Mikow odwołał środowe posiedzenie parlamentu w obawie przed zdrowiem i bezpieczeństwem deputowanych.
Czytaj także: Powstańcy na profilowe!
Antyrządowe protesty trwają od 14 czerwca. Początkowo były wyrazem sprzeciwu wobec decyzji o mianowaniu magnata medialnego Deliana Peewskiego szefem Agencji Bezpieczeństwa Narodowego. Później przerodziły się w protest przeciwko całej elicie rządzącej i stojącej za nią oligarchii.
na zdjęciu: budynek bułgarskiego parlamentu w Sofii
fot: MrPanyGoff/Wikimedia Commons