Od zakończenia wyborów parlamentarnych trwają spekulacje na temat zmian w kierownictwie Platformy Obywatelskiej. W czwartek pojawił się pierwszy polityk, który oficjalnie wyraził chęć pojedynku z Grzegorzem Schetyną. – Jestem skłonny startować w tych wyborach, bo musi być jakiś wybór – powiedział w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” Borys Budka.
Koalicja Obywatelska (PO+IPL+Nowoczesna+Zieloni) zakończyła wybory parlamentarne na drugim miejscu z wynikiem 27,4 proc. Z danych PKW wynika, że w nowej kadencji reprezentacja partii Grzegorza Schetyny uszczupli się o 36 mandatów poselskich. W 2015 PO i Nowoczesna miały wspólnie 166 posłów, teraz KO wywalczyła 134 miejsc w Sejmie.
Grzegorz Schetyna jak ognia unika pytania o swoją rezygnację. Odpowiada jedynie, że wybory kierownictwa PO odbędą się w styczniu lub w lutym. Tymczasem w środowisku PO słychać coraz mocniejsze głosy nakłaniające do zmiany władz. W niedawnych rozmowach sugerowali to m.in.: Julia Pitera, Joanna Mucha i Bogdan Zdrojewski.
Czytaj także: Budka: \"PO poprze reakcje polskiego rządu na słowa Putina\
Borys Budka podejmie wyzwanie? „Bardzo dużo zrobiliśmy w tej kampanii, ale niewystarczająco”
Jednak dotychczas nikt oficjalnie nie zgłosił chęci walki o fotel szefa PO ze Schetyną. Tak było aż do czwartku, kiedy pojawiła się wyraźna deklaracja ze strony Borysa Budki. „Platforma potrzebuje tego, żeby z nową energią, z nowym pomysłem wejść w kampanię prezydencką. Bardzo dużo zrobiliśmy w tej kampanii, ale niewystarczająco, bo nie wygraliśmy wyborów” – powiedział polityk w rozmowie z Wyborczą.
Podczas rozmowy, Budka zapewnił, że może wystartować w wyborach, choćby dla zachowania procedur. „Tak, jestem skłonny startować w tych wyborach, bo musi być jakiś wybór. O tym wyraźnie mówiono wczoraj na zarządzie, że mamy to szczęście, że PO jest partią najbardziej demokratyczną. Każdy członek ma jeden głos” – dodał.
Poseł PO zastrzegł jednak, że nie podjął ostatecznej decyzji w tej sprawie. Decydujące będą rozmowy z koleżankami i kolegami. Budka zwrócił uwagę, że obecnie najważniejszym zadaniem opozycji jest utworzenie stabilnej większości w Senacie. „Wprowadzanie tych emocji w przestrzeni publicznej i przesuwanie teraz całego ciężaru na wybory wewnętrzne mogłoby się źle dla samej Platformy skończyć” – stwierdził.
Dopytywany o termin wyborów wewnątrzpartyjnych oznajmił, że istnieje możliwość przeprowadzenia ich we wcześniejszym terminie niż styczeń-luty 2020. „Ja uważam, że można to zrobić tak jak było cztery lata temu, czyli te wybory przeprowadzić na przełomie roku, czy też do końca grudnia. Absolutnie nie są to żadne przyspieszone wybory” – dodał.
Źródło: „Gazeta Wyborcza”/ wyborcza.pl