W ostatnich dniach w większości warszawskich dzielnic odbywają się spotkania przedstawicieli władz lokalnych oraz fundacji pozarządowych z mieszkańcami i członkami wspólnot obywatelskich. Tematem zebrań jest przybliżenie terminu budżetu partycypacyjnego, będącego długofalową próbą wprowadzenia elementów oddolnej demokracji uczestniczącej na szczeblu miasta lub dzielnicy.
Idea budżetu partycypacyjnego, zwanego też czasem budżetem obywatelskim, wywodzi się z Ameryki Południowej. Pierwszy raz tę formę demokracji na poziomie lokalnym zastosowano w brazylijskim mieście Porto Alegre w 1989 roku. Wraz z popularyzacją takiego zarządzania funduszami miejscowymi, do grona uczestników włączyły się nie tylko miasta Ameryki Łacińskiej, ale też te położone na innych kontynentach, takich jak: Afryka, Europa czy Azja. Do grona liderów państw europejskich, w których poszczególne miasta lub dzielnice zaczęły wdrażać budżet obywatelski, należy zaliczyć między innymi: Francję, Włochy, Niemcy, Hiszpanię i Wielką Brytanię. W Polsce próby wprowadzenia mechanizmów budżetu partycypacyjnego pojawiły się dosyć niedawno. Do pierwszych miast, które rozpoczęły realizację tej koncepcji społecznej, należy zaliczyć między innymi: Poznań, Łódź, Tarnów, Wrocław, Elbląg, Płock, a od tego roku również Warszawę.
Sama idea budżetu partycypacyjnego opiera się na mechanizmie przekazywania pewnej puli funduszy pochodzących z budżetu miejskiego, dzielnicowego lub lokalnego na projekty będące inicjatywą mieszkańców indywidualnych lub zrzeszonych we wspólnotach do tego celu powołanych. Zazwyczaj jest to bardzo niewielki procent środków pieniężnych, oscylujący w przypadku Warszawy w granicach 0,5% – 1% odpowiednio dla każdej z dzielnic. Podobnie jak w większości miast, w Warszawie fundusze te są przydzielane regionalnie z podziałem na poszczególne dzielnice, bez potrzeby dotowania z centralnego budżetu. Dodatkowo, w celu lepszego dofinansowania lokalnych potrzeb, kwota ta może zostać rozbita na mniejsze sumy w przypadku decyzji o podziale dzielnicy na kilka rejonów. Mieszkańcy lub wspólnoty zgłaszają swoje projekty, następnie zostają one ocenione pod kątem zgodności formalnych, np. brane jest pod uwagę czy dana inicjatywa w ogóle leży w kompetencji dzielnicy lub czy środki potrzebne na jej realizację nie przekraczają całkowitej puli posiadanych funduszy. W przypadku spełnienia wymagań dany projekt lub projekty poddawane są głosowaniu przez mieszkańców, a następnie w przypadku ich przyjęcia dodawane do zadań lokalnej jednostki administracyjnej.
Czytaj także: Stan współczesnej oświaty. Czy czas na radykalne zmiany?
W przypadku Warszawy budżet partycypacyjny wchodzi w życie w roku 2015, co jest dużym krokiem naprzód w rozwoju demokracji uczestniczącej i włączenia części mieszkańców w życie codzienne swojej okolicy. Jednak pomimo wielu zalet budzi również kontrowersje. Przez cały czas środki oddawane na ten cel są jedynie kwotami symbolicznymi. Nie pozwalają na realizację większych inicjatyw i projektów zaproponowanych przez mieszkańców, które wymagałyby mocniejszych lub długofalowych nakładów. Koszty funkcjonowania lokalnych administracji sięgające czasem nawet 20% całego posiadanego budżetu, są kwotą nieporównywalną w stosunku do 0,5% – 1% przekazywanej mieszkańcom. Również sposób weryfikacji poprawności zaproponowanych projektów nie jest do końca przejrzysty i może rodzić podejrzenia o faworyzowaniu niektórych inicjatyw kosztem pozostałych. Pomimo pewnych zastrzeżeń, ideę wprowadzenia budżetu partycypacyjnego należy uznać za jak najbardziej potrzebną i wierzyć, że jest to mały krok na drodze do walki z wszechwładną biurokracją oraz mającym rodowód jeszcze w poprzedniej epoce urzędniczym centralizmem.
Foto. commons.wikimedia.org