Pan Sylwester pracował pół roku jako steward pokładowy w ekspresach spółki PKP Intercity. W rozmowie z portalem Wirtualna Polska ujawnił kulisy pracy w pociągu. Mężczyzna skarży się na ciężkie warunki pracy.
Pan Sylwester zdecydował się na pracę w PKP zachęcony obietnicami o dobrej płacy, premiach, bazie noclegowej i umowie o pracę. Mężczyzna zatrudnił się jako steward pokładowy w firmie zewnętrznej świadczącej usługi dla WARS-u. Do jego obowiązków miało należeć m.in. roznoszenie posiłków i napojów w pociągach premium I lub II klasy oraz załadunek towaru do pociągu. Teraz zdecydował się ujawnić kulisy pracy w pociągu.
– Niewolnictwo, wyzysk, zastraszanie. Praca po 20 godzin dziennie. Dniówka 150 zł. To obóz pracy – mówi w rozmowie telefonicznej z portalem Wirtualna Polska były pracownik.
– Pracowałem ponad pół roku zarówno w pociągu EIP (Pendolino), jak i Intercity. Skusiły mnie obietnice, które okazały się bajką. Wszystko po to, żeby ściągnąć ludzi, którzy stają się niewolnikami – opowiada w rozmowie z WP pan Sylwester.
– A jak chcą zrezygnować z tej pracy, to są zastraszani, że grozić im będą bardzo wysokie konsekwencje finansowe – dodaje.
Były steward PKP ujawnił kulisy pracy w pociągu
Pan Sylwester mówi, że zamiast obiecanej dniówki w wysokości 200 zł i premii uznaniowej otrzymywał jedynie 150 zł. Za pracę po 17, a nawet 20 godzin dziennie.
– Zmiana zaczyna się np. o godz. 4:00, a kończy po 23:00. I tak dzień w dzień bez przerwy przez dwa tygodnie. Zgodnie z umową czas pracy personelu pokładowego dzieli się na 14 dni pracujących i 14 dni wolnych. Ale w życiu, na co dzień, często słyszysz… Czy możesz zostać 15., 16. a nawet 20. dzień w pracy? Bo nie ma na twoje miejsce zmiennika? I człowiek zostaje, bo co ma zrobić? A gdzie czas na odpoczynek i regenerację sił? A potem chodzi niewyspany, zmęczony – mówi były steward.
Pan Sylwester miał dwóch pracodawców, jeden ciągle go zwodził i mówił, że jutro otrzyma umowę o pracę, z kolejnym podpisał dokument dopiero po kilku miesiącach.
– W umowie mam zapis „pełny etat”, co jest kłamstwem, ponieważ pracowałem w o wiele większym wymiarze godzin. A co z przerwami? Zgodnie z kodeksem pracy przysługuje mi pół godziny. Nie ma nawet czasu na zjedzenie posiłku i często jest się cały dzień głodnym. Już nie mówiąc o chwili wypoczynku… – opisuje kulisy pracy w pociągu mężczyzna.
Pan Sylwester zwraca również uwagę na katastrofalne warunki noclegowe, w których personel pokładowy ma zregenerować siły.
– Pracownicy są traktowani jak niewolnicy. To obóz pracy z okropnymi warunkami, a także często krytycznymi warunkami noclegowymi. W pokoju przeznaczonym dla czterech osób, spało 6 lub 8 pracowników, dodatkowo czasem śpi się w brudzie, a nawet i z robactwem czy pluskwami. Moi koledzy z pracy zostali pogryzieni – przyznaje.
Stanowisko WARS S.A
Na zarzuty byłego pracownika odpowiada rzecznik prasowy WARS S.A.
– WARS S.A. działa w systemie franczyzowym. Osoby pracujące w wagonach gastronomicznych zatrudnione są bezpośrednio przez franczyzobiorców i to oni są odpowiedzialni za wynagrodzenia, czas pracy, harmonogramy, warunki zatrudnienia. Są to odrębne przedsiębiorstwa, które samodzielnie zarządzają swoimi pracownikami – stwierdza rzecznik prasowy Edyta Płuciennik-Skalska.
Źródło: o2.pl