Kilka tygodni temu głośno było o tzw. „cudzie” w Parczewie. Niektórzy twierdzą, że na drzewie ukazała się tam Matka Boska. Jak wygląda sytuacja po trzech tygodniach?
Na jednym z osiedli w Parczewie, na rosnącym tam drzewie, zdaniem mieszkańców, pojawił się wizerunek Matki Boskiej. Ludzie gromadzili się tłumnie wokół drzewa, zaczęli nawet modlić się i odprawiać swoiste obrzędy religijne.
Komunikat w tej sprawie wydała zresztą Diecezja Siedlecka, której przedstawiciele nie podzielają entuzjazmu mieszkańców i proszą ich o wstrzemięźliwość w tym zakresie. – Jeżeli prześledzimy historię objawień od 40. roku po Chrystusie do chwili obecnej, to nigdy nie mieliśmy objawień na drzewach, szybach czy na ścianach. W portugalskiej Fatimie Matka Boska nie objawiła się na drzewie, z kolei w Leśnej Podlaskiej był to obraz – powiedział ksiądz kanonik Jacek Świątek, rzecznik prasowy Diecezji Siedleckiej.
Ks. Świątek dodał również, że jego zdaniem „objawienie”, z którym rzekomo mamy do czynienia. Żartobliwie dodał również, że wizerunek na korze nie przypomina ani Matki Boskiej, ani Jezusa Chrystusa lecz Conchitę Wurst, zwycięzcę Eurowizji z 2014 roku.
„Cud” w Parczewie. Zaskakujące doniesienia
Dziennik „Fakt” postanowił sprawdzić, jak wygląda sytuacja w tym miejscu po trzech tygodniach od rzekomego „objawienia”. Okazuje się, że jest to dość zaskakujące.
„Fakt” informuje bowiem, że pomimo stanowiska Diecezji Siedleckiej, drzewo nadal jest ozdobione świętymi obrazami, wstążkami, kwiatami i zniczami. Na miejscu, co jest dość niespodziewanego, nadal modlą się ludzie. Jest to już jednak tylko kilka osób.
– Emeryt z Lublina i starsza kobieta z okolicy, która okryta kocem, z różańcem w dłoni, odmawiała modlitwę. Potem pojawiła się kolejna starsza pani, którą przywiozła córka. Spojrzała na drzewo i na chwilę zamilkła – informuje „Fakt”.