Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz po raz kolejny nie stawiła się na wezwanie przed Komisją Weryfikacyjną ds. reprywatyzacji w stolicy. Została ukarana grzywną w wysokości 3 tys. zł. Jak pisze se.pl niewykluczone, że w przyszłości komisja zaostrzy przepisy tak by świadków przed jej oblicze mogła doprowadzić policja.
25 lipca miało miejsce kolejne posiedzenie Komisji Weryfikacyjnej ds. Reprywatyzacji w Warszawie. Przesłuchanie dotyczyło sprawy związanej z nieruchomością Sienna 29. Hanna Gronkiewicz-Waltz nie stawiła się na przesłuchanie.
Na rozprawie ws. ul. Siennej 29 nie stawiła się prezydent Hanna Gronkiewicz Waltz wezwana do osobistego stawiennictwa.
Czytaj także: Leszek Bubel w układzie. Materiał Fundacji LEXNOSTRA
— KomisjaWeryfikacyjna (@KW_GOV_PL) July 25, 2017
#KomisjaWeryfikacyjna ukarała prezydent Hannę Gronkiewicz Waltz grzywną 3000 zł za niestawiennictwo na rozprawie.
— KomisjaWeryfikacyjna (@KW_GOV_PL) July 25, 2017
To już 4 kara grzywny nałożona na prezydent Warszawy, łącznie wynoszą one 12 tys. zł. Jednak to, że Hanna Gronkiewicz-Waltz nie stawia się przed komisją nie jest zaskoczeniem. Wiceprzewodnicząca PO już wcześniej podkreślała, że jest to organ o wątpliwej podstawie prawnej i większość jej artykułów jest niezgodna z konstytucją.
„Tak jak zapowiedziałam nie pojawię się na komisji weryfikacyjnej. Ponieważ większość artykułów tej ustawy jest niezgodna z konstytucją. Co prawda pani mgr Przyłębska uważa inaczej, ale ja dysponuję opiniami profesorów prawa” – napisała w połowie lipca.
Takie stanowisko nie odpowiada niektórym członkom komisji. Jak pisze se.pl, pojawiają się głosy o konieczności zmiany przepisów na podstawie których działa komisja. Miałoby to pomóc wymusić na świadku stawienie się przed komisją. Chodzi np. o wprowadzenie możliwości doprowadzenia świadka na przesłuchanie przez policję.
„Jeśli Hanna Gronkiewicz-Waltz ignoruje komisję i nie dotykają jej grzywny, które na nią nakładamy, to być może należy poważnie rozważyć taką zmianę ustawy o komisji” – powiedział w tym kontekście Sebastian Kaleta. Podkreślił również, że tego typu postępowanie dowodzi tylko o lekceważącym podejściu do państwa i prawa.
„Zwykły Kowalski nie mógłby sobie pozwolić na to, aby tak lekceważyć państwo i stać ponad prawem. Kto, jak nie ona, ma największą wiedzę o tym, co działo się ze stołecznymi działkami w ostatnich latach!” – dodał.