Muzyk, działacz społeczny, podróżnik, pasjonat historii, artysta, niezwykły człowiek – Dawid Hallmann. Słów potok o polskich Kresach, polskim Śląsku, basowym brzmieniu i Herbarcie w Rzeszowie.
Łukasz Pasim: Większość Polaków kojarzy sobie Kresy z utraconą polską ziemią na obecnych terenach Ukrainy, Białorusi i Litwy. Wielokrotnie zapominane są Inflanty – wspominane wyłącznie przy okazji Sienkiewiczowskich lektur oraz polskich potyczek z Moskalami i Szwedami. Jak się czułeś odkrywając zapomniane polskie ślady nad Dźwiną i Zatoką Ryską?
Dawid Hallmann: Jest taka wioska nad Dźwiną – Sece. Ta nazwa nawet samym Łotyszom niewiele mówi. Mieszkałem tam przez 10 miesięcy i nie sądziłem, że w tym czysto łotewskim miejscu są jakieś ślady polskości. A jednak! I to na niemieckim cmentarzu wojskowym z okresu I wojny światowej. Niby kriegsfriedhof, ale wiele nazwisk brzmi znajomo, np. Starosta. Co czułem gdy to odkryłem? Trudno powiedzieć. Pamiętam jednak satysfakcję, gdy kilka lat później pisałem pracę nt. twierdzy w Kokenhuzie (znajduje się w sąsiedztwie Sece, ale po drugiej stronie Dźwiny) i czytając XVII-wieczne źródła potrafiłem dokładnie zlokalizować miejsca, o których one mówiły. Tam działy się niesamowite rzeczy. Okazuje się, że nawet takie „dziury” jak Jaunjelgava (Nowa Mitawa) były świadkami ważnych wydarzeń w dziejach Rzeczypospolitej. Jeśli zaś chodzi o największe zaskoczenie. To wciąż pozostaje nim Indra – miejscowość na wchodzie kraju, tuż przy granicy z Białorusią. Polaków tam nie ma, nie było ich też ponoć przed wojną. Mimo to codziennie jest odprawiana tam Msza Św. w języku polskim. Taka kresowa łacina.
Co Twoim zdaniem należy zrobić by utrzymać kulturę polską na Inflantach? Czy istnieje potrzeba, by wspomagać akcje odbudowy, renowacji zabytków na Kresach?
Recepta jest prosta – więcej obecności w Inflantach Polski i Polaków. Bez tego polskość umrze. W sposób dosłowny. Odejdzie razem ze starszymi ludźmi. W tej chwili jeszcze się tli. W łotewskim spisie powszechnym z 2011 roku 44772 osoby wskazały, że są narodowości polskiej, ale zaledwie 1772 zadeklarowały, że rozmawiają w domu po polsku. Stan zabytków wygląda podobnie, choć tu perspektywy są lepsze. Widać to choćby po postępie prac renowacyjnych w Krasławiu, gdzie stoi pałac Platerów. Oczywiście pomoc przy tego typu projektach jest pożądana, ważne jednak by było to robione rozsądnie. Zresztą to dotyczy każdego wsparcia kierowanego na Kresy.
Mieszkałeś w Dyneburgu, mieście zamieszkałym przez blisko 13 tys. Polaków. Jak do mniejszości polskiej odnoszą się Łotysze? Czy mają szacunek do mniejszości Polskiej?
Na Łotwie jest przekonanie, że Polacy to najbardziej lojalna mniejszość. Działają polskie szkoły, w uroczystościach organizowanych przez Związek Polaków często biorą udział przedstawiciele władz. W Dyneburgu stoi pomnik poświęcony legionistom Rydza-Śmigłego, którzy odbili miasto w 1920 roku z rąk bolszewików. Łotyszom on nie przeszkadza. Pojawiały się na nim natomiast obraźliwe napisy po rosyjsku. Ja osobiście wiele razy spotykałem się z oznakami sympatii ze strony Łotyszy, gdy wyjawiałem, że jestem Polakiem.
Polub Dawida Hallmanna na Facebook!
„Kresy Kresów, czyli o tym jak ginie polskość”… Twój film z wyprawy nie napawa optymizmem…
Receptę już podałem: więcej Polski i Polaków w Inflantach. Bez tego polskość zginie. Jestem tego pewien. Oczywiście pozostanie jakaś forma skansenu – tańce ludowe, okazjonalne modlitwy po polsku, dzielenie się opłatkiem. Pytanie tylko co sprawia, że jest się Polakiem. Moim zdaniem trudno być świadomym przedstawicielem jakiegoś narodu bez znajomości języka. Przytaczałem wyniki spisu powszechnego. Zaledwie 4% Polaków mówi w domu po polsku. I nie oznacza to bynajmniej, że mówią po łotewsku. Rusyfikacja postępuje. Niestety nie tylko językowa. Wiele się mówi o wojnie na Ukrainie. Jedni uważają, że to nasza sprawa, inni że absolutnie. Otóż na Łotwie wojna trwa od długiego czasu. Bez wystrzałów. Toczy się ona na froncie kultury. Jest to w 100% nasza sprawa, bo jej ofiarą pada polskość. Krok po kroku odstępujemy pola. Przykład pierwszy z brzegu: podczas mojego pobytu w Dyneburgu w jednym z kościołów zmienił się proboszcz i natychmiast język polski został zredukowany na rzecz rosyjskiego. Co ciekawe, wcześniej rosyjskiego w ogóle nie słyszałem na nabożeństwach. Tylko polski i łotewski. Kolejny bastion padł.
Swoją drogą, czy sam poczuwasz się do przynależności mniejszości śląskiej w Polsce? Jesteś Ślązakiem z dziada pradziada. Czy kultywujesz swoje rodzinne tradycje wyjeżdżając ze Śląska? Czy rodzina determinowała Twoje zainteresowanie Kresami, historią?
Czuję się Ślązakiem, ale uważam, że nie ma czegoś takiego jak „mniejszość śląska”. Śląskość to część polskości. Część, moim zdaniem, bardzo atrakcyjna, bo ma w sobie wiele innych pierwiastków – trochę czeskiego, trochę niemieckiego, wiele elementów wynikających ze specyfiki terenu, cała ta kultura górnicza. Ja uwielbiam śląską gwarę i żałuję, że wciąż znam ją niewystarczająco dobrze. Dla mnie to coś bardzo wartościowego i wymagającego pielęgnacji. Uwielbiam też niektóre śląskie potrawy. Np. makówki – jedna z podstawowych potraw wigilijnych. Obecnie mieszkam w Tarnowie, wcześniej również w kilku innych miejscach, nigdy jednak nie zapomniałem skąd pochodzę. Rodzina nie miała wpływu na moje zainteresowania, ale Górny Ślónsk na pewno. Wszak to też kresy, tyle że zachodnie.
Tworzysz muzykę, która potrafi wzruszyć, zmusić do zadumy, wyciszyć duszę, a zarazem napełnić umysł mocnymi uderzeniami basu. Mimo młodego wieku i niesamowitych zdolności zdecydowałeś się tworzyć muzykę ambitniejszą od tej którą spotykamy na dyskotekach. Skąd ta wrażliwość muzyczna? Czy ktoś z rodziny jest muzykiem, czy jesteś samoukiem, który zdecydował się na ten gatunek muzyczny?
W rodzinie nikt na niczym nie gra. Ja uczyłem się sam – zarówno gry na gitarze, jak i obsługi programów, które obecnie zastępują mi instrumenty. Trudno mi opowiadać o mojej muzyce. Po prostu gdy mam potrzebę, to siadam i coś nagrywam. I tyle.
[mom_video type=”youtube” id=”za1OBbPmOoE” width=”300″ height=”300″]
Za Tobą „Nostalgia”, „Folk Rap”, „Niezłomność” – świetne płyty poświęcone Kresom, Powstaniu Warszawskiemu, a także polskiej poezji dwudziestolecia międzywojennego. Czy planujesz kolejne projekty? Czego tym razem będzie można się spodziewać?
Na pewno chciałbym nagrać więcej starych pieśni, które wyciągam z niepamięci w ramach Towarzystwa Michała Archanioła. Do tej pory udało się ukończyć tylko trzy – „Pieśń na uroczystości w Horodle”, „Sztandary polskie w Kremlu” i „Herby”. Jest jeszcze „Pieśń bojowa 1861”, ale to w zasadzie remiks. Chciałbym by tych nagrań było tyle, aby móc wydać płytę. Niestety idzie to bardzo powoli. Trzeba zebrać ludzi, a to już jest dużo trudniejsze niż praca w pojedynkę. W planach mam również zrealizowanie projektu etnobasowego. Mam kilka szkiców. Tylko czasu brak by je dokończyć.
Jesteś niezwykle aktywny na wielu polach działania, co wzbudza podziw. Niedawno ukończyła się zbiórka funduszy na Twój projekt w PolakPotrafi.pl. Projekt zakończył się z powodzeniem, ale nadal to kropla w morzu potrzeb. Razem z Kamilem Sznajderem zakładasz „Herberciarnię” w Rzeszowie. Możesz zdradzić jaki cel będzie spełniało to miejsce? Rozmowy przy herbacie to na pewno „przykrywka”, dla Twoich kolejnych projektów.
Polub Herberciarnię „Królestwo Bez Kresu” na Facebook!
W maju wybory prezydenckie. Czy masz już swojego kandydata, jakich wyników się spodziewasz po wyborach? Czy przystępujesz do wyborów, czy stronisz od polityki?
W wyborach wezmę udział. Nie ma jednak kandydata, który by mi w pełni odpowiadał. Dlatego stronię od publicznego popierania kogokolwiek.
Dziękuję za rozmowę!
[mom_video type=”youtube” id=”kethEknAK2Q”]