Zorganizowana grupa przestępcza, której członkowie byli obywatelami Ghany i Turcji, prowadziła fałszywą amerykańską ambasadę w stolicy Ghany – Akrze. Dziwić może fakt, ze funkcjonowała ona przez dekadę.
Jak jest możliwe, ze „ambasada” funkcjonowała przez dziesięć lat? Najprawdopodobniej wpływ na to miały powiązania grupy przestępczej z lokalnymi urzędnikami. Przestępcy postarali się, by budynek rzeczywiście przypominał ambasadę Stanów Zjednoczonych. Przed nim znajdowała się amerykańska flaga, a w środku wisiał portret Baracka Obamy. Ta specyficzna „placówka” otwarta była przez trzy dni w tygodniu: poniedziałek, wtorek i piątek, w godzinach od 7.30 do 12.
Obsługą interesantów zajmować się mieli tureccy obywatele, którzy mówili po angielsku i holendersku. W sprawę zamieszany jest także lokalny prawnik – specjalista z dziedziny prawa imigracyjnego i karnego.
Czytaj także: Leszek Bubel w układzie. Materiał Fundacji LEXNOSTRA
„Ambasada” zlikwidowana została dopiero latem, w wyniku działań prowadzonych przez służby Ghany i USA. Departament Stanu jednak nie podaje szczegółów tej akcji. Wiadomo także, że w Akrze działa jeszcze jedna taka placówka, podająca się za holenderską ambasadę.
Przestępcy zajmowali się m.in. wydawaniem fałszywych paszportów i zaświadczeń. Za swoje usługi inkasowała ok. 6 tys. dolarów. W budynku znaleziono 150 paszportów oraz amerykańskie wizy – prawdziwe i fałszywe, a także dokumenty umożliwiające wyjazd m.in. do Indii i strefy Schengen.
Źródło: rp.pl
Fot. Pixabay.com