Alfred Helmut Naujocks urodził się 20 września 1911 roku w miejscowości Kiel, stolicy kraju związkowego Szlezwik-Holsztyn (Była to również nazwa pancernika który od 1 września ostrzeliwał Westerplatte) i był z pochodzenia Litwinem pruskim. Ten niepozorny student budowy maszyn, z biegiem czasu miał się stać jednym z wysoko postawionych ludzi III Rzeszy. Z uwagi na fakt, że był dowódcą tak zwanej „prowokacji gliwickiej”, wielu historyków uważa go za człowieka, który rozpoczął II wojnę światową.
W sierpniu 1939 roku, Adolf Hitler wciąż liczył, że uda się zrzucić winę za agresję Niemiec, na Polskę. Führer przeprowadził dwie maskarady, które przypieczętowały los Polski w tej okrutnej wojnie. Pierwszą z nich było udawanie Hitlera, że zgadza się na negocjacje – z Wielką Brytanią, Francją oraz Polską. Odrzuciwszy ofertę mediacyjną Mussoliniego, oraz odmówienie przedstawienia jakichkolwiek warunków do przedyskutowania z polskim rządem i nieprzyjęcie jego emisariuszy mogło oznaczać jedno – wojna pukała już do polskich drzwi. Hitler dał czas Polakom do 30 sierpnia, ale już 28 nakazał przygotowanie armii do ataku 1 września, co oznaczało, że decyzja o całkowitym zniszczeniu Polski zapadła wcześniej.
Sytuację próbował ratować jeszcze brytyjski ambasador Neville Henderson, który spotkał się o północy 30 sierpnia z Joachimem von Ribbentropem w momencie kiedy mijał czas ultimatum dla Polski. Henderson zażądał od Niemca przedstawienia warunków pokojowych. Ribbentrop, zdenerwowany, wybełkotał szybko jak to możliwe warunki pokojowe, a następnie rzucił je Hendersonowi przed twarz mówiąc: „To już i tak nieaktualne”. Hitler wydał wówczas dyrektywę nr 1, która rozpoczynała Fall Weiss – inwazję na Polskę, która nie zdawała sobie sprawy z tajnej dyrektywy zawartej na pakcie Ribbentrop – Mołotow, która miała doprowadzić kraj do unicestwienia.
31 sierpnia o godzinie 16 ze swojego biura w Berlinie, Reinhard Heydrich prosi o telefon. Z hotelu Haus Oberschlesien oddzwania do niego Alfred Naujocks. „Grossmutter gestorben” – mówi Heydrich i rozłącza się z rozmówcą. Dla Naujocksa był to sygnał, że akcja prowokacyjna przeciwko Polakom właśnie się rozpoczęła, a on stoi na straży jej powodzenia. Warto dodać, że akcja dywersyjna nie miała miejsca tylko w gliwickiej radiostacji. Prowokacje miały miejsce również między innymi w Byczynie oraz Stodołach.
Do gmachu gliwickiej radiostacji znajdującej się około 10km od granicy z Polską wpuszczeni zostali napastnicy udający powstańców śląskich. Na osobisty rozkaz Himmlera, z radiostacji usunięto ochronę i zastąpiono ją dwoma policjantami. Napastnicy weszli tylnymi drzwiami i zastali pracowników radiostacji z pilnującym ich policjantem, słuchających reemisji wiadomości nadawanych z Wrocławia. Po przejęciu radiostacji okazało się ,że nie ma w niej mikrofonów oprócz tych burzowych, które ostrzegały mieszkańców okolicy o nadchodzących burzach. Mężczyzna, który wchodził w skład grupy Naujocksa odczytał kilkuminutowy komunikat po polsku, jednak do radiosłuchaczy dotarły tylko słowa: „Uwaga, tu Gliwice. Radiostacja znajduje się w polskich rękach…”. Niektóre źródła mówią o tym ,że komunikat usłyszeli tylko obecni w radiostacji prowokatorzy oraz… centrum nasłuchowe francuskiego wywiadu.
By uwiarygodnić przekaz potrzebne były trupy. Zamordowano wtedy między innymi Franciszka Honioka, polskiego Ślązaka, który jest uważany za pierwszą ofiarę II wojny światowej. Prawda o prowokacji gliwickiej wyszła na jaw dopiero na procesie zbrodniarzy hitlerowskich w Norymberdze, gdzie obecny był również Alfred Naujocks. Zeznawał wtedy: „”30 sierpnia 1939 roku otrzymałem od szefa SD Reinharda Heydricha rozkaz upozorowania ataku na radiostację pod Gliwicami, w pobliżu granicy polskiej. Miało to być wykonane tak, by wyglądało, że napastnikami są Polacy. Dla prasy zagranicznej i dla niemieckiej propagandy potrzebny był dowód rzeczowy polskiej napaści (…) Heinrich Müller powiedział mi, że ma do rozporządzenia 13 skazanych przestępców, których należy ubrać w polskie mundury, a ich trupy należy pozostawić na placu boju planowanych utarczek, aby pokazać, że zostali zabici w czasie ataku”.
W istocie więźniów obozu ubrano w polskie mundury a następnie podano śmiercionośne zastrzyki. Zadano im również rany postrzałowe by uwiarygodnić napaść. Zdjęcia tych ludzi pokazywane były w zagranicznej i niemieckiej prasie, by przedstawić Polaków jako oprawców.
„Dziś w nocy Polska po raz pierwszy na naszym terytorium kazała strzelać do nas swym regularnym żołnierzom. Od godziny 5.45 odpowiada się im strzałami, a od tej chwili na bombę odpowie się bombą” – mówił Führer. Hitler osiągnął swój cel. Skutecznie zapobiegł realizacji zobowiązań sojuszniczych Wielkiej Brytanii i Francji wobec Polski. Zwycięzcą tej akcji dywersyjnej był również Alfred Naujocks, który na dobre zadomowił się w szeregach SS-Sicherheitsdienst, a przyjmując sygnał od Reinharda Heydricha „Grossmutter gestorben” stał się, według wielu historyków człowiekiem, który rozpoczął II wojnę światową.
Kolejnym dużym wydarzeniem, w którym brał udział Alfred Naujocks był tak zwany „incydent w Venlo”, podczas którego SS-mani pojmali jednych z najlepszych brytyjskich oficerów MI6 – Richarda Henry’ego Stevensa oraz Sigismunda Payne’a Besta. Brytyjczycy pewni, że komunikują się z opozycją hitlerowską, podjęli negocjacje i zaufali między innymi Walterowi Schellenbergowi – szefowi wywiadu SS – Sicherheitsdienst oraz jego przyjacielowi profesrowoi Maxowi de Crinisowi. Obydwoje nie wzbudzali najmniejszych zastrzeżeń wśród Brytyjczyków, którzy zapłacili ogromną cenę za swoją naiwność.
Negocjacje z Brytyjczykami trwały w najlepsze, ale zostały przerwane przez decyzję samego Adolfa Hitlera, na którego 8 listopada, 1939 roku miał miejsce zamach w „Bürgerbräukeller”, w której co roku Führer przemawiał do starych członków partyjnych. Hitler powiązał negocjacje Schellenberga z zamachem i kazał je przerwać. Schellenberg nie krył rozczarowania. Miał on również swój powód, dla którego podjął negocjacje z Brytyjczykami. Chciał on zdemaskować swojego zaciekłego wroga, szefa Abwehry – Wilhelma Canarisa, będący przekonanym jego zdrady. Rozkaz przyszedł jednak z samej góry, a niesubordynacja mogła mieć dla niego nieprzyjemne konsekwencje.
SS-mani postanowili zastawić zasadzkę podczas jednej z kolejnych wizyt, do której tym razem miało dojść 9 listopada 1939 roku, w „Cafe Backus” w przygranicznej miejscowości Venlo. Do schwytania Brytyjczyków, z Düsseldorfu wyruszyła w stronę granicy grupa 12 uzbrojonych SS-manów, którym przewodził Alfred Naujocks. Podczas przejęcia Brytyjczyków doszło do wymiany ognia, w której Naujocks, według świadków miał zastrzelić Dirka Kloppa – oficera holenderskiej służby bezpieczeństwa, odpowiedzialnego za ochronę brytyjskich agentów (Według innej wersji, Klop postrzelił się sam w trakcie strzelaniny). Cała zasadzka zakończyła się wielkim sukcesem SS-manów, którzy wywlekli Brytyjczyków z samochodu i na wstecznym biegu, dojechali do bezpiecznej dla siebie niemieckiej granicy. Jeszcze tego samego dnia Stevens oraz Henry trafili do katowni Gestapo, na Prinz Albrechtstrasse w Berlinie, gdzie zdradzili wiele cennych informacji takich jak nazwiska brytyjskich agentów w Niemczech. Do dzisiaj nie są znane jednak akta oficerów wywiadu MI6, które wskazywałyby na posiadaną przez nich wiedzę o spisku generałów przeciwko Adolfowi Hitlerowi i jakiekolwiek informacje o tak zwanej „Schwarze Kapelle” – Czarnej Orkiestrze, której miał przewodniczyć Canaris – którego tak bardzo chciał schwytać Schellenberg. W kancelarii III Rzeszy, Adolf Hitler osobiście podziękował SS-manom, biorącym udział w akcji, nagradzając ich Krzyżami Żelaznymi. Jednym z tych, którzy go otrzymali był oczywiście człowiek dowodzący całą akcją – Alfred Naujocks. Obaj schwytani agenci brytyjscy trafili do obozów koncentracyjnych i zostali uwolnieni przez wojska amerykańskie dopiero w 1945 roku.
Urodzony w Kiel Naujocks był doskonałym fałszerzem i to właśnie on stał za pomysłem sparaliżowania brytyjskiej gospodarki, wprowadzając do jej obiegu niezliczoną ilość fałszywych banknotów o nominałach: 5,10,20 oraz 50 funtów. Operacja „Bernhard” – bo taki kryptonim miała akcja destabilizacyjna, jest przez historyków uważana za największe fałszerstwo w historii. Cała akcja miała miejsce jednak już bez czynnego udziału Naujocksa, którego kariera zaczęła staczać się po równi pochyłej. Ciekawostką jest, że to ogromne fałszerstwo nie rozegrało się w bankach lub giełdzie, ale w… obozie koncentracyjnym w Sachsenhausen, gdzie więźniowie dokonali niesamowitych podróbek brytyjskich banknotów.
Kariera Naujocksa załamała się w 1941 roku, kiedy to został wyrzucony z Sicherheitsdienst za niesubordynacje i niepodporządkowanie się swoim szefom. Pojawiły się również zarzuty korupcji. Rozkaz wydał sam Reynhard Heydrich, a powodem była zbyt duża wiedza jaką gromadził przez lata Naujocks podczas wizyt w „Salonie Kitty” – ekskluzywnym domu uciech, gdzie za pomocą podsłuchów wyciągano od wysoko postawionych gości informacje. Jedna wersja mówi również o tym, że Heydrich z Naujocksem pokłócili się o… kobietę. Nie ma jednak dokumentów, które mogłyby to poświadczyć.
Po zdegradowaniu przez Heydricha, Naujocks wysłany został na front wschodni razem z Waffen SS, jednak po pewnym czasie – z uwagi na stan jego zdrowia, wysłano go do Belgii jako zarządcę ekonomicznego, który mimo sporej utraty wpływów, zdołał przyczynić się do śmierci kilku ważnych członków belgijskiego podziemia. Pod koniec 1943 roku Naujocks przeniósł się do Danii, gdzie spędził dłuższy okres czasu. Był on tam członkiem „Petergruppen” – Grupy Petera – której nazwa pochodziła od pomysłodawcy SS-Untersturmführera Otto Schwerdta pseudonim „Peter Schäfer”. Zadaniem grupy były akcje przeciwko organizowaniu dywersji i sabotażu na terenie Danii. Do najgłośniejszych akcji Grupy Petera należało bez wątpienia zabójstwo antyhitlerowskiego pisarza i pastora – Kaja Munka, którego zabito 4 stycznia 1944 roku. Ogólnie członkowie tej grupy, z Naujocksem na czele dokonali prawie 100 akcji wymierzonych w duńskie podziemie.
W 1944 roku Naujocks, prawdopodobnie zdający sobie sprawę ze zbliżającej się klęski III Rzeszy Adolfa Hitlera, postanowił poddać się Amerykanom, którzy uważali go za „prawdopodobnego” zbrodniarza wojennego. W międzyczasie oskarżano go o bycie członkiem organizacji ODESSA, która umożliwiała nazistowskim zbrodniarzom skuteczną ucieczkę przed ścigającymi ich aliantami oraz zapewniała im spokojne życie w krajach takich jak Argentyna. W procesie norymberskim stwierdził, że atak na radiostację w Gliwicach miał miejsce na rozkaz Heinricha Müllera – szefa Gestapo oraz Reynharda Heydricha, czym prawdopodobnie wykupił sobie życie. Po ucieczce z więzienia, zaczął pracować jako biznesmen. Naujocks po wojnie wydał również książkę pod tytułem: „Ten, który rozpoczął wojnę”, na czym również zarobił sporo pieniędzy. Data jego śmierci nie jest dokładnie znana. Niektóre źródła mówią o roku 1960, drugie o tym, że Naujocks odszedł 4 kwietnia 1966 roku w Hamburgu. Po tylu latach zastanawiające jest to, jakim cudem prawa ręka Reynharda Heydricha uniknęła sprawiedliwości?