Film „Zjawa” (ang. The Revenant) to ostatnio jeden z najgłośniejszych tematów jeśli chodzi o kino. Zgarnia mnóstwo nagród a już niedługo będzie miał najwięcej szans na zdobycie tych najważniejszych – Oscarów. Film z Leonardo DiCaprio można już zobaczyć w polskich kinach.
Akcja filmu rozgrywa się w 1822 roku w Ameryce Północnej. Główny bohater, Hugh Glass (Leonardo DiCaprio) należy do łowców skór i jest ich przewodnikiem. Zostaje jednak zaatakowany przez niedźwiedzia i poważnie ranny, a towarzysze pozostawiają go na pewną śmierć. To wszystko już czyniłoby ze „Zjawy” naprawdę dobry film. Jednak każdy, kto zetknął się z twórczością reżysera Alejandro Gonzaleza Inarritu wie, że jego film będzie posiadał pewne głębsze przesłanie.
Co jest tym przesłaniem w „Zjawie”? Głównym motywem filmu jest zemsta. To zemsta sprawia, że Hugh Glass ma siły do życia, chociaż dużo prościej byłoby mu poddać się i umrzeć. To zemsta powoduje, że stara się przetrwać za wszelką cenę. Czy ta zemsta w końcu znajdzie swój finał? Odpowiedź nie jest ani prosta ani jednoznaczna i każdy musi jej sobie udzielić samemu.
Wiele osób zastanawia się, czy Leonardo DiCaprio otrzyma w tym roku Oscara za rolę pierwszoplanową. Moim zdaniem jeśli nie otrzyma go podczas tegorocznej gali, nie otrzyma go już nigdy. Bo jego rola w „Zjawie” jest w jawny i oczywisty sposób genialna. Każdy ruch głównego bohatera jest przemyślany, nic tam nie jest przypadkowe. Glass powoli odzyskuje siły, ale jego cierpienie i tragizm całej sytuacji są widoczne przez cały czas. I mimo, że postać Glassa jest obecna praktycznie przez cały czas, to po zakończeniu filmu widz zaskakująco mało o nim wie. Główny bohater nawet praktycznie nic nie mówi, jego kwestie są wręcz minimalistyczne, ale z drugiej strony, dzięki temu to właśnie na nie najbardziej się czeka. Łącząc to z faktem, że DiCaprio nie ma zbyt poważnej konkurencji do Oscara w swojej kategorii, w pełni zasługuje na statuetkę.
A inne postaci? Cóż, uczciwie trzeba przyznać, że są bez zarzutu, jednak bledną przy głównym bohaterze. Najbardziej charakterystyczny jest oczywiście główny antagonista, czyli John Fitzgerald, grany przez Toma Hardy’ego, który za tą rolę również doczekał się nominacji do Oscara (drugoplanowa rola męska). Jego postać też nie jest oczywista. W filmie ukazany jest jako ten zły, ale głębsza refleksja pozwala widzowi łatwo dostrzec motywy jego postępowania. Tamtejsze realia były walką o przetrwanie i każdy robił co tylko mógł, by przeżyć. I to samo robił również Fitzgerald.
Elementem, na który z pewnością warto zwrócić uwagę, są zdjęcia. Krajobraz, w jakim film był nagrywany, jest przepiękny, cała sceneria wprost zachwyca. Łatwo można zapomnieć, że jednocześnie jest bardzo niebezpieczna, jednak twórcy szybko potrafią o tym przypomnieć. Sztandarowym przykładem jest tu oczywiście pojedynek z niedźwiedziem, który został ukazany bardzo realistycznie. Po jego zakończeniu faktycznie widać, dlaczego główny bohater znalazł się o krok od śmierci. Twórcy „Zjawy” potrafią przy okazji wręcz bawić się kontrastami. Film zawiera naprawdę brutalne i okrutne sceny, pełne krwi i przemocy, po której kamera pokazuje widzowi piękny las, przez który prześwieca słońce. Niejednokrotnie można się zachwycić. W połączeniu ze spokojną, stonowaną muzyką, całość tworzy wspaniały klimat.
Jeszcze jedna rzecz, o której chciałbym wspomnieć, to praca kamery. Widzowie, którzy mieli okazję zobaczyć zeszłorocznego laureata Oscara, mianowicie film „Birdman” (również w reżyserii Alejandro G. Inarritu), mogą zauważyć liczne podobieństwa w tym względzie. „Zjawa” zawiera sceny praktycznie nie zawierające cięć, ale płynne przejścia od jednych elementów do drugich. Kamera potrafi podążać za Indianinem, następnie za wypuszczoną przez niego strzałą, która trafia w wojownika, następnie przenieść się na innego wojownika, który jedzie obok i zrobić zbliżenie na jego skupioną twarz. To tylko jeden z licznych przykładów, które tylko zwiększają dynamizm całej akcji.
„Zjawa” to dla mnie film, którym jak najbardziej można się zachwycić. Jest długi, ale ani przez moment się nie nudzi. Należy przygotować się jedynie na jego brutalność i liczne krwawe sceny, dlatego nie polecałbym go osobom wrażliwym. Film jest teatrem jednego aktora, ale na szczęście ten jeden aktor sprawdza się tutaj doskonale. Warto pamiętać, żeby starać się spojrzeć na film w trochę szerszej perspektywie, zobaczyć jego głębię i przesłanie, jakie za sobą niesie. I koniecznie dokładnie wsłuchiwać się we wszystko, co mówi główny bohater i jego antagonista. Całość w wielu momentach jest cicha i uboga w dialogi, ale praktycznie każdy z nich jest naprawdę przemyślany i niesie za sobą jakieś przesłanie.
Czytaj także: Ogłoszono nominacje do Oscarów. „Zjawa” faworytem