„Super Express” opisuje historię mieszkańca Bydgoszczy, który po tym, jak nie otrzymał urlopu wziął zwolnienie lekarskie, a następnie pojechał na wycieczkę. Na Facebooku chwalił się zdjęciami z wyjazdu. Nie spodziewał się, że urzędnicy ZUS mogą śledzić jego profil społecznościowy.
„SE” podaje, że mężczyzna wykupił egzotyczną wycieczkę, a następnie poprosił przełożonych o urlop. Ci się nie zgodzili, więc pracownik uznał, że… uda się na zwolnienie lekarskie. Swój pomysł wcielił w życie, a następnie ruszył w podróż. Gdy już znalazł się na miejscu publikował w serwisie Facebook licznie fotografie wykonane podczas wycieczki. Nie spodziewał się jednak, że urzędnicy ZUS mogą śledzić jego konto.
Po powrocie do kraju czekała go niemiła niespodzianka. Okazało się, że urzędnicy namierzyli mężczyznę i obarczyli kosztami kosztami zasiłku chorobowego. Oznacza to, że mężczyzna musi zwrócić ZUS-owi kwotę opiewającą na ponad 1000 złotych.
Głos w całej sprawie zabrał Grzegorz Baczewski, przedstawiciel rady nadzorczej ZUS. W rozmowie z „SE” przyznał, że ZUS od dłuższego czasu monitorują na portalach społecznościowych aktywność osób, które przebywają na zwolnieniach lekarskich.
To nie pierwszy przypadek, gdy ZUS działa przez Facebooka
Kilka dni temu na łamach wMeritum.pl opisywaliśmy sytuację z Siedlec, gdzie ZUS na podstawie aktywności na Facebooku ocenił zdolność do pracy przebywającej na rencie kobiety. Pozbawiono ją świadczenia, ponieważ zdaniem organu kobieta nie spełniła ustawowych wymogów otrzymania świadczenia, gdyż nie jest osobą całkowicie niezdolną do pracy. Jako dowód podczas rozstrzygania sprawy przedstawiono orzeczenie Komisji Lekarskiej ZUS oraz udokumentowaną aktywność ubezpieczonej na Facebooku.
Kobieta dowodziła, że leczy się u specjalistów: psychiatry, neurologa oraz kardiologa. Jak pisze „Gazeta Prawna”, podkreślała, że wymaga „całkowitej, stałej i długotrwałej obsługi w związku z niezdolnością do samodzielnej egzystencji”. Sędzia zweryfikował stan zdrowia skarżącej. Według specjalistów jej przypadłości powodują czasową niezdolność do pracy – do 2019 roku.
Innego zdania są przedstawiciele ZUS. Według nich kobieta mogła pracować, ponieważ była aktywna na Facebooku. Oznacza to, że potrafi obsługiwać komputer i może skupić się na tyle, by z niego korzystać.
Znaczna liczba znajomych na F. i zamieszczone informacje świadczą o dość dobrym funkcjonowaniu społecznym i aktywności – przytacza opinię ZUS „Gazeta Prawna”.
Sąd Okręgowy w Siedlcach nie przychylił się jednak do argumentacji zawartej w opinii ZUS. Fakt, że ubezpieczona jest aktywna na Facebooku, nie oznacza, że samodzielnie obsługuje komputer i związane z tym aplikacje. Ponadto brak jest bezpośredniego związku pomiędzy znajomościami zawartymi w internecie a możliwością wykonywania pracy – stwierdził w uzasadnieniu sąd. Oznacza to, że kobiecie zostało przyznane prawo do renty socjalnej.
źródło: se.pl, Dziennik Gazeta Prawna, wMeritum.pl
Fot. Pixabay