Mariupol był świadkiem jednych z najcięższych walk podczas rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Petro Andriuszczenko, doradca lojalnego wobec Kijowa mera miasta wskazał, że zaczynają zawalać się w nim budynki. A wciąż mieszkają w nich ludzie.
Szacuje się, że nawet 90 procent Mariupola mogło zostać zniszczone w wyniku prowadzonych tam działań zbrojnych. Miasto bardzo długo broniło się przed rosyjskim najeźdźcą, ostatni punkt oporu Ukraińców to zakłady Azowstal. Ostatecznie jednak obrońcy musieli złożyć broń.
Miasto znacząco się wyludniło, ale nie oznacza to, że całkowicie opustoszało. Wciąż mieszkają tam ludzie, w dodatku w budynkach, w których przebywanie może być bardzo niebezpieczne. Teraz doradca lojalnego wobec Kijowa mera miasta Petro Andriuszczenko informuje, że w Mariupolu zaczęły zawalać się budynki.
Pierwszy z nich zawalił się w niedzielę. „W piwnicy była kobieta, którą na szczęście udało się wydostać spod gruzów” – napisał Andriuszczenko.
Doradca mera Mariupola zwrócił uwagę, że bezpośrednią przyczyną zawalenia budynku były „piwnice pełne wody”, co spowodowane było „eksperymentami z dostawami wody”. „Woda kończy to, co rozpoczęły bomby okupantów”.
Petro Andriuszczenko poinformował, że w mieście nie ma obecnie żadnych bezpiecznych budynków, jednak w tych, które pozostały, wciąż mieszkają ludzie. „Bo nie mają gdzie indziej” – powiedział.
Czytaj także: Ukraińcy upokorzyli Rosjan. Wymowny gest na Wyspie Węży
Źr.: Twitter/Ukrinform