Jak się okazuje, problem dyskryminacji w pracy dotyka także mężczyzn. W ostatnich latach mężczyźni częściej pozywają swoich pracodawców za dyskryminację niż kobiety.
Do tej pory temat dyskryminacji mężczyzn wydawał się być czymś nierealnym. Informowano głównie o kobietach, które nie są traktowane na równi z mężczyznami. Jednak ostatnie statystyki wskazują, że to panowie częściej czują się pokrzywdzeni. W latach 2011-2012 mężczyźni złożyli 1063 pozwy o dyskryminację w miejscu pracy. Kobiety w tym samym czasie złożyły ich 784.
Jesteś kobietą? Dostaniesz dodatkowe punkty
Kobiety już na starcie osiągają przewagę nad mężczyznami. Dotyczy to w szczególności kursów, do których dopłaca Unia Europejska. Protesty są ignorowane.
– Wziąłem udział w kwalifikacji uczestników kursu pod hasłem bodajże Kapitał Ludzki, który był dotowany z funduszy UE. Moje oburzenie wywołał jeden z zapisów regulaminu, który dodawał punkty osobie tylko dlatego, że była kobietą, a temat kursu nie miał żadnych inklinacji w tym kierunku. Liczba tych dodatkowych punktów w praktyce dawała zwycięstwo kobiecie nawet niewykwalifikowanej, bo posiadanie stopnia naukowego doktora miało mniejszą wagę. Złożyłem dokumenty i protest w związku z nierównym traktowaniem płci. Na kurs mnie nie przyjęto, do protestu się nie odniesiono – pisał do Dziennika Gazety Prawnej, Jarosław Michalak.
Trudna sytuacja ojców w pracy
Niełatwo w pracy mają też młodzi ojcowie, którzy opiekę nad chorym dzieckiem mogą przypłacić konsekwencjami płacowymi.
– Straciłem nagrodę roczną, bo – jak stwierdził mój szef – aż trzy razy brałem kilkudniowe zwolnienia lekarskie z powodu choroby mojego małego dziecka. Żona też brała kilka razy zwolnienie z tego powodu, w jej miejscu pracy jednak nikt nie miał o to pretensji, wiadomo: jest młodą matką i takie problemy mogą jej się przytrafiać. Młodego ojca takie zasady nie dotyczą – stwierdził oburzony czytelnik.
O trudnościach, jakie spotykają ojców w miejscach pracy, mówił także Ireneusz Dzierżęga ze stowarzyszenia Centrum Praw Ojca i Dziecka.
– Tak niestety wygląda codzienność, z jaką stykają się ojcowie w miejscu pracy. Trochę lepiej jest w dużych przedsiębiorstwach, ale w tych małych, do 20 pracowników, ojciec, który chce skorzystać z urlopu ojcowskiego lub zwolnienia z powodu choroby dziecka, jest postrzegany po prostu jako obciążenie. Ale jeszcze gorzej wygląda sytuacja mężczyzn w zderzeniu z sądami rodzinnymi i rodzinnymi ośrodkami diagnostyczno-konsultacyjnymi, którym wciąż musimy udowadniać, że nie jesteśmy gorsi od małp w zoo. Bo skoro te mają kompetencje do opieki nad swoimi dziećmi, to dlaczego my nie mielibyśmy ich mieć – powiedział Dzierżęga.
Zwraca się także uwagę na to, że 64 proc. sędziów w Polsce to kobiety. Jeden z ojców skarży się, że „skoro w wydziałach rodzinnych i nieletnich orzekają niemal same kobiety, to jak można wymagać od nich i spodziewać się po nich równego traktowania ojców i matek”.
Czytaj także: Polacy chcą ozusować umowy śmieciowe