Nadal wybrzmiewają echa dramatycznego karambolu na S7. Głos zabrał ekspert Marek Konkolewski, emerytowany inspektor policji i ekspert z zakresu bezpieczeństwa w ruchu drogowym.
Pojawiają się wstępne ustalenia na temat przyczyn wypadku. Wskazują one, że na remontowanym odcinku trasy S7 utworzył się zator. Ruch był wzmożony, ponieważ wiele osób wracało z meczu pomiędzy Lechią Gdańsk a Legią Warszawa. Po godz. 23 kierowca ciężarówki z dużą siłą uderzył w stojące auta. Kilka z nich zapaliło się. W zdarzeniu uczestniczyło 21 pojazdów – 18 osobowych i trzy ciężarowe.
Teraz głos ws. tragedii zabrał ekspert, Marek Konkolewski, który w przeszłości pracował w policji i zajmował się bezpieczeństwem w ruchu drogowym. Konkolewski powiedział wprost, dlaczego mogło dojść do dramatycznego wypadku.
Ekspert mówi, że w ustaleniu przyczyn wypadku z pewnością pomoże zabezpieczony tachograf, który pełni rolę odpowiednika czarnej skrzynki w samolocie. W rozmowie z Wirtualną Polską przyznaje, że na ten moment trudno spekulować, ale jest kilka możliwych przyczyn tragedii.
– W oczy rzucają się bardzo ważne elementy. Po pierwsze – warunki niedostatecznej widoczności, czyli noc. O tej porze w tym rejonie miała też być mgła, co spowodowało tworzenie się dużych zatorów – powiedział.
– Druga kwestia to prędkość. Większość kierujących poruszała się wcześniej dwujezdniową trasą ekspresową, po czym nagle dojechali do odcinka, gdzie prowadzone są roboty drogowe, więc chcąc nie chcąc musieli mocno zmniejszyć prędkość, a była to istotna zmiana. Trzecia kwestia to duża liczba aut, jak na tę godzinę. To było związane z wydarzeniem sportowym, z którego być może cześć tych osób wracała – dodał.
Konkolewski pyta również, że należy zadać sobie pytanie, dlaczego kierowca ciężarówki wjechał w inne auta. – Rodzi się wówczas podstawowe pytanie: dlaczego tych aut nie zauważył. Czy przymknął oczy, czy rozmawiał przez telefon, czy był na tyle znużony, że mieliśmy do czynienia z mikrosnem? – zastanawia się Konkolewski.