Według ekspertów sytuacja białych w RPA drastycznie się pogarsza. Rządzący Afrykański Kongres Narodowy czeka tylko na śmierć Nelsona Mandeli, żeby dokonać rzezi białych mieszkańców kraju.
Z powodu pogarszającego się stanu zdrowia Nelsona Mandeli wokół RPA zrobił się szum medialny. Okazuje się, że jego zdrowie może mieć ogromny wpływ na przyszłość Południowej Afryki – zwłaszcz jeśli chodzi o jej białą ludność. Rządzący politycy z Jacobem Zumą na czele nie reagują na wzrastającą falę przemocy wobec białych. Doktor Gregory Stanton, jeden z najwybitniejszych ekspertów ds. ludobójstwa już od roku ostrzega przed zorganizowana akcją zagłady Burów – białych potomków kolonizatorów. Podczas pobytu w RPA Stanton i jego współpracownicy z organizacji Genocide Watch zauważyli dowody świadczące o współpracy rządzącego Afrykańskiego Kongresu Narodowego i Południowoafrykańskiej Partii Komunistycznej, którego celem ma być wyeliminowanie białych i doprowadzenie do powstania komunistycznej dyktatury. Genocide Watch w związku z tym podniosło do szóstego stopnia poziom alertu na swej ośmiostopniowej skali. Oznacza to, że RPA jest w fazie przygotowania i planowania procesu zagłady.
Rządzący krajem czarni już chcą rozprawić się z białymi ekonomicznie. Rząd realizuje program Black Economic Empowerment (BEE). Program ma na celu faworyzowanie czarnych przy zatrudnieniu. Skutki jego realizacji są fatalne. Niewykształceni i słabo wykwalifikowani czarni nie radzą sobie w rolnictwie, przemyśle i usługach. Program doprowadził też do masowej emigracji białych wykwalifikowanych pracowników, którzy wobec nowej polityki rządu nie mieli szans na zdobycie pracy. Ci którzy nie wyjechali, żyją w skrajnej nędzy. Zgrupowani są w obozach w których nie ma podstawowego węzła sanitarnego. Wiele osób korzysta tylko z prymitywnych toalet. Politycznie również stoją na straconej pozycji. Były szef młodzieżówki Afrykańskiego Kongresu Narodowego Julius Malema tworzy nową partię „do walki z białymi mężczyznami”. Jego ugrupowanie ma też dążyć do wywłaszczenia nieruchomości białych i nacjonalizacji wielu gałęzi przemysłu.
Skrzętnie formowana polityka rządu doprowadziła do tego, że znacznie wzrósł wskaźnik przemocy, głównie wobec białych farmerów. W ciągu ostatnich dwudziestulat życie straciło prawie 10 proc. białych. Jak podaje Genocide Watch, farmerzy są tutaj w większym niebezpieczeństwie niż policjanci. Co więcej, zabójstwa rolników są często wyjątkowo brutalne a ich ściganie jest często specjalnie wstrzymywane przez administrację. Ze szczególnym okrucieństwem traktowane są dzeci, wobec których stosuje się często wymyślne tortury jak np. polewanie gorącym olejem czy rozcinanie brzucha i wyciąganie wnętrzności. Gregory Stanton zauważył, że te przypadki zaczynają powoli przypominać to co działo się w Burundi czy w Rwandzie. Ponadto rząd wprowadza przepisy które zakazują noszenia broni przez Burów, co może świadczyć o zbliżającej się tragedii. Rozwiązano też specjalne oddziały komandosów broniące białych rolników. Wszystko wygląda więc na zaplanowaną akcję wymordowania białej ludności.
W RPA mieszka dzisiaj 500 tys. białych. Od upadku apartheidu wyjechało ich ponad pół miliona. Dziś stanowią niecałe 10 proc. Dwadzieścia lat temu było ich ok. 20 proc. Rząd przejął od białych 90 proc. gospodarstw i przekazał je ludziom nie posiadającym podstawowej wiedzy o rolnictwie. Sytuacja w RPA przypomina tą jaka była kiedyś w Zimbabwe. Po dojściu do władzy dyktatora Roberta Mugabe biali uciekli w popłochu w obawie przed prześladowaniami a ich majątki przejęli czarni. Krótko potem, kraj który dotychczas był znany jako „spichlerz Afryki” zaznał klęski głodu. Jeżeli polityka rządu Zumy się nie zmieni najbogatsze państwo Afryki czeka ten sam los.
RPA dąży do pozycji jednego z mocarstw regionalnych. Jest też stałym członkiem spotkań grupy G20. Planowane ludobójstwo doprowadzi jednak niezwłocznie do politycznego i ekonomicznego upadku tego państwa. Eksperci mówią jednym głosem: dla Burów nie ma miejsca w RPA. Albo będą walczyć z komunistycznymi zapędami rządu Afrykańskiego Kongresu Narodowego, albo będą musieli uciec lub zginąć. Rozwiązaniem mógłby być podział państwa na dwie części – dla białych mieszkańców i dla czarnych. Mogłoby to być możliwe tylko przy wsparciu opinii międzynarodowej. Jednak zaghranicznych dziennikarzy interesuje stan zdrowia Nelsona Mandeli a nie stan białej społeczności w Południowej Afryce. I chyba nie prędko to się zmieni.
fot: sxc.hu