GKS Bełchatów rozbił dzisiaj na swoim stadionie swojego imiennika z Katowic 5:0. Pewnym jest jednak, że nawet tak okazały wynik nie wpłynie na polepszenie frekwencji na bełchatowskim obiekcie, patrząc na prymat tego, jak klub z Bełchatowa pozwolił potraktować swoich kibiców po meczu!
Krótko i na temat – Guantanamo Bełchatów! Wszystko za sprawą bełchatowskiej i łódzkiej policji, do spółki z zarządem bełchatowskiego klubu!
Zacznijmy jednak od początku.
Godzina 18.
Na stadionie przy ul. Sportowej rozpoczyna się mecz 4. kolejki I ligi, w którym miejscowy GKS mierzy się z tym z Katowic.
I połowa meczu.
Bełchatowscy kibice w doskonałych nastrojach, ponieważ ich drużyna prowadzi w meczu, prezentują oprawę na jednej z trybun. Zostają użyte flagi na kijach, sektorówka oraz pewna ilość pirotechniki.
II połowa meczu.
W nieco gorszych nastrojach z powodu wyniku, ale swoją oprawę prezentują również kibice gości. Również użyte wymyślne, specjalnie przygotowane flagi oraz pewna ilość pirotechniki.
Godzina 20.
Kibice w doskonałych nastrojach starają się opuścić stadion. Wszystkie bramy zostają jednak zamknięte na wyraźne polecenie policji. Na stadionie zostaje uwięzionych wbrew ich woli kilkaset osób, kibiców bełchatowskiego klubu, kobiety, dzieci, kibice gości, a nawet pracownicy klubu, dziennikarze czy … piłkarze GKS Katowice!
Ze stadionowych głośników padają pierwsze, kłamliwe komunikaty o awarii systemu kołowrotków na wejściach na stadion. Wśród zamkniętych ludzi słychać ironiczne komentarze ponieważ zawsze po meczach otwierane są pokaźnych rozmiarów bramy stadionowe zazwyczaj zamknięte na zwykłą kłódkę.
Sytuacja staje się coraz gorsza. Uwięzieni na stadionie ludzie nie mają dostępu do punktów gastronomicznych. Słychać płacz dzieci, które zaczynają marznąć, czy są spragnione.
Policja, ani ochrona nie jest wstanie lub nie chce udzielić żadnych informacji kiedy ludzie zostaną wypuszczeni.
Nie przeszkadza to prezesowi bełchatowskiego klubu wsiąść do swojego samochodu i nie przejmując się ludźmi dzięki którym ma pracę udać w drogę do domu. Czyżby śpieszyło mu się na mecze rozgrywek europejskich?
W między czasie naszemu reporterowi udaje się wydostać ze stadionu. Już przed bramami dochodzą udaje mu się uzyskać pierwsze informacje na temat powodu całej „popisowej” akcji „stróżów prawa i porządku publicznego”. Według tych informacji całą wyżej opisana szopka odbywa się za sprawą komendanta bełchatowskiej policji, który otrzymał ultimatum od swoich zwierzchników, że jeżeli nie zatrzyma osób odpowiedzialnych za odpalenie środków pirotechnicznych, podzieli los swojego kolego po fachu z Gdyni – czyli mówiąc krótko straci pracę!
Godzina 21.45.
Ludzie w dalszym ciągu przetrzymywani są na stadionie. Z Łodzi, w kierunku Bełchatowa udają się na sygnale kolejne oddziały prewencji!
Abstrahując już od samego faktu legalności w świetle prawa pirotechniki która zagościła na miejscu, chciałbym dowiedzieć się kiedy w polskim prawie pojawił się przepis odpowiedzialności zbiorowej?
Pytanie również do władz bełchatowskiego klubu. Czy takim właśnie działaniem chcą przyciągnąć kibiców na trybuny swojego stadionu, który i tak w trakcie spotkań świeci pustkami? Czy kłamliwe komunikaty i ograniczanie swobód obywatelskich do spółki z policją która teoretycznie jest od strzeżenia prawa ma zachęcić do przychodzenia na stadion rodzin z dziećmi? Co ojciec ma powiedzieć swojemu małemu synowi z którym przyszedł na mecz na temat tego że bez słowa wyjaśnienia zostali zamknięci do godzin nocnych na obiekcie?