Do makabrycznego zdarzenia doszło podczas pogrzebu w Zielonej Górze. W trakcie ceremonii na cmentarzu okazało się, że z ziemi wystaje głowa zmarłej kobiety. Należała ona do żony zmarłego mężczyzny. O sprawie informuje „Gazeta Wyborcza”.
Do prawdziwego horroru doszło na jednym z cmentarzy w Zielonej Górze. Odbywał się tam pogrzeb 96-letniego mężczyzny, który miał zostać pochowany w rodzinnym grobie. Jak informuje „Gazeta Wyborcza”, gdy trumna z jego ciałem została już opuszczona, doszło do makabrycznego odkrycia.
Okazało się, że z ziemi wystawała głowa kobiety, a także kości kręgosłupa i piszczele. Drugi syn 96-letniego mężczyzny powiedział w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”, że była to głowa jego matki. Kobieta zmarła na raka w 1985 roku. „Z piasku wystawały włosy. Mama miała je piękne, bujne. Takie przetrwały” – opowiedział.
Jego brat powiedział, że część przerażonych osób uciekła z cmentarza. „Jeden z grabarzy wskoczył z oderwaną głową do grobu, gdzie była trumna ojca, i położył głowę obok trumny. Wtedy część żałobników uciekła. Ludzie wystraszyli się. Spacerowicze idący alejką zasłaniali oczy. Obcy ludzie nie wytrzymywali takiego widoku, a na pogrzebie były dzieci. Nie wiem, jak one to przeżyły, skoro dla nas, dorosłych, było to traumatyczne przeżycie. Ten pogrzeb to był cios” – mówił.
Grabarze poinformowali, że winę za cała sytuację ponosi kierownik cmentarza, który zarządził, by grób był wykopany wyłącznie koparką. Do tej pory, oprócz koparki, stosowana była również łopata. Sam kierownik poinformował „GW”, że do pracy wrócił dopiero 2 grudnie, ponieważ przez ponad miesiąc przebywał na kwarantannie, a za cmentarz odpowiadał jego zastępca. Zapowiedział również gruntowne zbadanie sprawy.
Czytaj także: Polacy pójdą w tym roku na pasterkę? Wyniki badania mogą zaskoczyć
Źr.: Gazeta Wyborcza