Kim jest Mirosław Graf? Zapewne wielu z Państwa pierwszy raz słyszy o tym człowieku. Otóż jest to burmistrz Szklarskiej Poręby, który do serca wziął sobie słynnego rzymskiego hasła, skandowanego przez pospólstwo – „chleba i igrzysk”.
Konkretnie Graf zapragnął stać się współczesnym Cezarem i dać ludziom, niezależnie czy tego chcą czy nie, igrzyska. Polityk dogadał się już z władzami Karpacza, Jeleniej Góry i Szczyrku które zdecydowane są dołączyć do tego projektu. Jakiego projektu? Organizacji w Polsce Zimowych Igrzysk Olimpijskich w 2030 roku! Tak, dokładnie, ktoś chce zbudować sobie pomnik twardszy niż ze spiżu. Jednak no nie tak, że Graf chce całą sławę przypisać sobie. W organizację IO zostali wciągnięci również Czesi. Za 13 lat mielibyśmy być świadkami wielkiej polsko-czeskiej imprezy, która za naszą południową granicą odbywałaby się w Harrachowie, Špindleruv Mlynie, Malej Upa, Pecem pod Sněžkou oraz Libercu i Pradze.
Pan burmistrz zadbał o wszystko. On chce budować tanio, by Polska nie traciła, a zyskała. Dlatego należy, TYLKO, wyremontować stare obiekty w Polsce i zbudować kilka nowych. Do remontu mają iść tory do biegów narciarskich, na których można będzie zorganizować także zawody biathlonowe, w Jakuszycach. Ten projekt lada moment zostanie urzeczywistniony, bowiem Urząd Marszałkowski przeznaczył na ten cel 100 mln złotych. Gorzej sprawa wygląda m.in. z Jelenią Górą i Karpaczem. Pomysłodawcy chcą, by w tym mieście powstał nowy tor saneczkowy do zawodów bobslejowych i saneczkarstwa. Oczywiście powstanie on tylko na chwilę, bo prawdopodobnie nie zostanie użyty nigdy więcej oprócz czasu trwania Igrzysk. Jeżeli szczęście nam dopisze, to Karpacz otrzyma jedne zawody Pucharu Świata – i tyle. Budowa, bądź remont istniejącego obiektu, pochłonie grube miliony, a tor będzie, optymistycznie zakładając, używany przez 2 weekendy w roku. Po prostu złoty medal za inwestycję roku.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Jednak na tym nie koniec budowy nowej, nikomu niepotrzebnej infrastruktury. Zbroić się, i to porządnie, musi także Jelenia Góra. Według założeń w tym mieście ma powstać lodowisko z prawdziwego zdarzenia. Obecnie nie ma żadnego obiektu, w którym można by rozegrać zawody rangi międzynarodowej. Na taki wydatek, który oczywiście nigdy się nie zwróci, potrzeba kolejnych kilkunastu, jeżeli nie więcej, milionów. Cóż, za marzenia polityków trzeba płacić.
O tym, jak wielkim kosztem jest organizowanie Igrzysk Olimpijskich dobrze wiedzą Szwedzi. Stolica tego kraju, Sztokholm, kandydowała do miana gospodarza IO w 2022 roku. Jednak Skandynawowie oparli się na rzetelnych wyliczeniach i wyszło im, że ta impreza jest stanowczo za droga, więc rezygnują. Oczywiście to nie zraża dzielnych polityków z południa naszego kraju. Co tam dla nich jakieś koszty, ludzie zapłacą w podatkach. Najwyżej nie będziemy przez najbliższe 50 lat remontować dróg lokalnych i drastycznie podniesiemy wszystkie możliwe podatki. Ważne jest, że na zawsze nas zapamiętają jako tych, którzy zrobili z Szklarskiej Poręby, Karpacza, Szczyrku i Jeleniej Góry drugi Pekin i Vancouver razem wzięte. A koszty? Kto by się przejmował!
Przypuszczam jednak, że są na sali ludzie, których interesuje koszt tej „zabawy”. Otóż, już na samym wstępie należy pokryć koszta samej kandydatury. Polska i Czechy zobowiązane są zapłacić za możliwość rozpatrzenia ewentualnego zgłoszenia. Nas uczyni to bagatela 250 mln złotych! Za te pieniądze można m.in. zbudować ponad 160 „Orlików”, wyposażyć niezliczoną ilość szkół w nowy sprzęt czy położyć 300 kilometrów ścieżek rowerowych. Każda inwestycja opłaca się bardziej niż składanie kandydatury.
Jednak idźmy dalej, bo to dopiero wierzchołek góry lodowej. Całe przygotowania do IO 2030 mają kosztować Polskę 15 MILIARDÓW złotych. To tyle, ile wyniosą dochody Warszawy w 2017 roku czy kosztowało budżet państwa finansowanie programu 500+ przez osiem miesięcy. Za 15 mld można zbudować autostrady, drogi ekspresowe i remontować drogi wojewódzkie. Jest tyle możliwości wydania 15 mld złotych. Ale nie, zadufani w sobie politycy z Sudetów chcą, by cały kraj sfinansował im kampanię wyborczą (z pewnością nie jedną) i dołożył do realizacji ich niespełnionych marzeń z dzieciństwa.
Sport to piękna sprawa, jednak mierzmy siły na zamiary. Zanim Szklarska Poręba zapisze się w historii jako organizator Igrzysk Olimpijskich, niech na stałe wpisze się w biathlonowy kalendarz Pucharu Świata. Z kolei Mirosław Graf niech wyrzuci swoje plany o zostaniu współczesnym Cezarem, który łaskawie da ludowi igrzyska i zajmie się problemami, które trapią Szklarską Porębę. A jak chce wydawać 15 mld złotych, „bo tak”, to niech najpierw je zarobi.