W Internecie pojawia się coraz więcej nieprawdziwych i wprowadzających w błąd informacji o zdrowiu, jednocześnie niepokojąco spada zaufanie do lekarzy – alarmują specjaliści.
Zdaniem Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego (PTK), przykładem są fałszywe informacje podważające wpływ zbyt dużego poziomu cholesterolu na rozwój chorób sercowo-naczyniowych, doprowadzających do zawału serca i udaru mózgu.
„Rozpowszechnianie takich twierdzeń jest szkodliwe. Taka manipulacja może przekonać część pacjentów do przerwania lub niepodejmowania leczenia ratującego zdrowie i życie” – ostrzega prof. Piotr Jankowski z Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego. Skutkiem tego może być przedwczesny zawał serca lub udar mózgu.
Czytaj także: Eksperci: nadmierny poziom cholesterolu nie jest mitem, należy go obniżać
Zdaniem prezesa PTK prof. Piotra Ponikowskiego, tego rodzaju fałszywe informacje zagrażają zdrowiu milionów polskich pacjentów już zmagających się z chorobami powodowanymi przez miażdżycę lub zagrożonych ich rozwojem.
Ruch antyszczepionkowy powstał w internecie
Krajowy konsultant w dziedzinie zdrowia publicznego, jednocześnie pełniący funkcję Głównego Inspektora Sanitarnego dr hab. Jarosław Pinkas zwraca uwagę, że w sieci rozpowszechnianych jest coraz więcej nieprawdziwych informacji na temat zdrowia. Jako przykład podaje opinie zniechęcające do stosowania szczepień ochronnych.
„Ruch antyszczepionkowy w znacznym stopniu został wygenerowany właśnie przez Internet, który jest coraz częstszym źródłem informacji o zdrowiu, szczególnie wśród ludzi młodych” – podkreśla specjalista.
Zdaniem Głównego Inspektora Sanitarnego, w korzystaniu z sieci nie ma nic złego, kłopot polega na tym, po jakie treści sięgamy i jakie wyciągamy wnioski. „Internet jest obecnie kopalnią informacji, również z dziedziny zdrowia, które często pochodzą z nierzetelnych źródeł, od użytkowników niebędących w tej dziedzinie ekspertami” – zwraca uwagę.
Zdradliwe suplementy diety
Jak przykład podaje on suplementy diety. „Zgodnie z danymi Instytutu Monitorowania Mediów jedynie w czerwcu 2017 r. w mediach społecznościowych znalazło się ok. 3,6 tys. publikacji dotyczących suplementów diety, których znikomy procent stanowiły wypowiedzi specjalistów” – dodaje.
Specjalista przyznaje, że nakłada się na to spadek zaufania do lekarzy, którzy coraz mniej czasu mogą poświęcić swym pacjentom. „Aż 59 proc. internautów sprawdza w sieci informacje uzyskane podczas wizyty u lekarza” – twierdzi, powołując się na raport CBOS z 2016 r. „Zdrowie i leczenie w Polsce”.
Z badań tych wynika, że większość pacjentów nie zmienia i nie rezygnuje z zaordynowanego przez lekarza leczenia pod wpływem treści znalezionych w sieci. Tak postępuje jedynie 17 proc. ankietowanych. Eksperci obawiają się jednak, że ten odsetek internautów będzie się powiększał.
„Może to stanowić cenną wskazówkę i zachętę dla lekarzy do budowania zaufania wśród pacjentów” – podkreśla dr hab. Pinkas.
Medycyna alternatywna
Krajowy konsultant w dziedzinie zdrowia publicznego ostrzega również przed często obecną w sieci tzw. medycyną alternatywną. „Nie ma żadnej medycyny alternatywnej, to jedynie szarlataneria, której nie da się połączyć z rzetelną wiedzą medyczną” – dodaje.
Zdaniem prof. Jankowskiego, nie należy wierzyć w twierdzenia, że suplementy diety mogą zastąpić zdrową dietę i aktywność fizyczną. Specjalista ostrzega też przed opiniami, że można bezkarnie spożywać produkty, które podnoszą we krwi stężenie cholesterolu, jeśli tylko stosuje się suplementy diety.
„Rola cholesterolu w patogenezie miażdżycy jest niezaprzeczalna. Ryzyko wystąpienia zawału serca, udaru mózgu i przedwczesnego zgonu ma ścisły związek ze stężeniem cholesterolu we krwi. Można go jednak obniżyć przez modyfikację diety, regularną aktywność fizyczną, a jeśli to okaże się nieskuteczne − poprzez stosowanie zaleconych przez lekarza leków” – podkreśla specjalista. (PAP)
Źródło: Serwis Nauka w Polsce – www.naukawpolsce.pap.pl, Autor: Zbigniew Wojtasiński