Portal internetowy dziennika „Fakt” opublikował na swoich łamach artykuł, w którym informuje o wypadku limuzyny, którą podróżował Jacek Kurski. W tekście znalazła się również adnotacja, iż po całym zajściu prezes Telewizji Polskiej… miał uciec do lasu. Oświadczenie w całej sprawie wystosowała TVP, która zdementowała doniesienia tabloidu.
Nieprędko Jacek Kurski zapomni o tegorocznym festiwalu w Opolu. I to nie tylko z powodu klapy organizacyjnej. Ustaliliśmy, że w poniedziałek ok. 14.00, gdy prezes TVP wracał z festiwalu, służbowa limuzyna z nim na pokładzie uczestniczyła w wypadku samochodowym – czytamy na łamach fakt24.pl.
Z tekstu dowiadujemy się również, że żadnemu z uczestników wypadku nic się nie stało, jednak świadkowie zdarzenia donoszą o dziwnym zachowaniu prezesa TVP. Po stłuczce miał on bowiem… uciec do lasu.
Czytaj także: Jest stanowisko policji ws. zatrzymania orszaku weselnego! Wiemy, dlaczego doszło do interwencji
Do publikacji tabloidu odnieśli się przedstawiciele TVP, którzy wystosowali oficjalne oświadczenie. Stanowczo zdementowano informację zamieszczoną na łamach Fakt24.pl. Nieprawdziwa jest informacja, że auto służbowe nie miało włączonego kierunkowskazu podczas wykonywania manewru skrętu w lewo. Auto TVP z włączonym lewym kierunkowskazem wykonywało prawidłowy manewr skrętu. W tym momencie doszło do kolizji z samochodem, który chciał wyprzedzić pojazd telewizji – czytamy w komunikacie.
Prezes Jacek Kurski zszedł na pobocze, gdzie oczekiwał na auto zastępcze, co mogą potwierdzić świadkowie zdarzenia – tłumaczą przedstawiciele Centrum Informacji TVP odnosząc się tym samym do rzekomej ucieczki prezesa do lasu.
O odpowiedzialności za przyczyny kolizji zdecyduje sąd, do którego trafi sprawa. W tym kontekście wskazanie przez portal Ringier Axel Springer Polska na kierowcę auta TVP jako osobę winną zdarzenia, jest nadużyciem – dodają i zapowiadają podjęcie kroków prawnych wobec publikacji zamieszczonej na łamach portalu internetowego należącego do tabloidu.
źródło: fakt24.pl, centruminformacjitvp.pl
Fot. Wikimedia/Adrian Grycuk