Z nieukrywaną dumą podchodzę do faktu, że Polacy potrafią kombinować i unikać narzucanych im odgórnie zasad – zwłaszcza, że zazwyczaj są one niepotrzebne, bądź nawet absurdalne. Wiadomo jednak, że rzadko dana cecha obejmuje całe społeczeństwo. Decyzja firmy LPP przyczyniła się do zwiększonej aktywności tych osób, które wolą podkładać głowę pod topór, a dodatkowo oburzają się gdy inni tego „męczeństwa” odmawiają.
Okres trwania III RP jest znakomitym dowodem na to, że zabetonowana władza na polskim podwórku chętniej widzi zagraniczne podmioty, niż te krajowe. Z tymi polskimi to nigdy nie wiadomo – jeszcze się rozwiną, faktycznie stworzą konkretny kapitał, zainwestują w innej branży. To mogłoby oznaczać większą niezależność polskich firm. Dlatego też kilka obiecujących, polskich biznesów zostało zniszczonych. Żeby było normalnie – przychodzi ktoś zza granicy, daje łapówkę, daje się mu ulgę i wszystko po staremu.
Są też takie polskie firmy, które jednak rozwinąć się zdołały i jedną z nich z całą pewnością jest LPP, dysponująca takimi markami jak Reserved czy House. Tym niemniej reżim podatkowy jest w naszym kraju coraz bardziej surowy, dlatego też zdecydowano się płacić podatki tam, gdzie progi są normalne. Wydawałoby się, że tutaj kończy się temat – wolny wybór na wolnym rynku. Tak normalnie być jednak nie mogło – skoro państwu uciekło źródło pieniędzy, to wytresowani obywatele podnieśli wrzask. Na Facebooku założono profil ogłaszający bojkot firmy LPP, który szybko poparło kilka tysięcy osób. Postanowiłem dołączyć do dyskusji i przypomnieć, że w naszym kraju przedsiębiorstwom nieustannie rzuca się kłody pod nogi, a przecież mogłoby być normalnie – patrz: ustawa Wilczka. Założyciele profilu nie odpowiedzieli, odpisała jedynie pewna pani twierdząc, że przecież taka duża firma nie powinna unikać podatków. To ten sam socjalistyczny model myślenia, co w przypadku podatku dochodowego. Jeśli ktoś jest efektywny w swoim działaniu, powinien podlegać większemu opodatkowaniu niż reszta. Prawdziwie motywujący system.
Problemem w przypadku osób chcących bojkotować firmę LPP (ciekawe, że nie inne firmy płacące podatki za granicą?) jest ich totalne uodpornienie na myślenie długofalowe. Jeśli ktoś podejmuje działania by okradano go w jak najmniejszym stopniu, zawsze znajdzie się grupa chętnych do komentowania. Mamy przecież do czynienia ze sprawą oczywistą – on nie płaci, więc większe obciążenia spadają na resztę. Kiedy jednak wspomni się, że takie działania mogą uratować w późniejszym czasie wiele miejsc pracy np. podczas kryzysu, wtedy niewielu jest chętnych do dyskusji.
Chociaż dla wielu czytelników to oczywiste, warto po raz kolejny wyraźnie podkreślić kto w całej sytuacji jest winny. Poza nielicznymi wyjątkami, żadna firma nie spieszy się do tego, żeby wynosić się z danego kraju. Zmuszają ją do tego m.in. wysokie podatki i skomplikowany system prawny. Podziękujmy rządzącym.