O patriotyzmie konsumenckim, narodowej myśli liberalnej oraz o perspektywach dla młodych ludzi w Polsce, z Karolem Skorkiem – twórcą i koordynatorem akcji „Swój do swego po swoje” oraz działaczem Obozu Narodowo-Radykalnego rozmawia Rafał Surdacki.
Jesteś twórcą i koordynatorem akcji „Swój do swego po swoje”, która ma na celu promowanie patriotyzmu konsumenckiego. Co było inspiracją do utworzenia akcji i jakie działania ona obejmuje?
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Mówi się, że młodzi ludzie są na naszym kontynencie straconym pokoleniem. Zgadzam się z tym. Szacuje się, że z naszego kraju wyjechało 2-3 miliony osób. Dzieci się nie rodzą. Bezrobocie wynosi ponad dwa miliony osób. Innymi słowy, żyjemy w czasach, w których model państwa opiekuńczego całkowicie się skompromitował. Optować za nim mogą tylko ślepcy bądź szaleńcy. Akcję „Swój do swego po swoje” utworzyłem po to, by Polacy zaczęli się samoorganizować. Osobiście wolę wesprzeć wąsatego Janusza sp. z o.o. niż wielką korporację, która często nieuczciwie zwalcza konkurencję. Dajmy na to ostatnią próbę zdelegalizowania wędzonek. Jest to typowy lobbing dużych graczy. Ich myślenie jest następujące: wprowadźmy ograniczenia, dzięki którym produkcję będą mogły prowadzić tylko wielkie zakłady, posiadające nowoczesne komory wędzarniczo-parzelnicze. W ten sposób pozbędziemy się drobnicy. Nasze działania są rozliczne. Upowszechniamy plakaty, wlepki i ulotki związane z patriotyzmem konsumenckim. Prowadzimy forum, listę polskich marek. Posiadamy własne bazy danych dla przedsiębiorców. Wkrótce zaczniemy promować świadomość konsumencką poprzez filmy na youtube.
Mało kto dobrze orientuje się w tym, które marki są polskie. Mógłbyś wymienić kilka takich firm?
O wiele łatwiej będzie mi wymienić znane marki, które już nie są polskie: Absolwent, Amino, Bobo Frut, Delecta, Fortuna, Hortex, Kamis, Łowicz, Pudliszki, Pysio. Warto zapoznać się z listą swojaków, którą przygotowaliśmy na naszej stronie internetowej: www.swoje.info.
Wspomniałeś o rosnącym bezrobociu. Nie wydaje się żeby państwo sprzyjało jego zwalczaniu. Obecnie młodym przedsiębiorcom rzucane są kłody pod nogi, a państwo utrudnia prowadzenie własnej działalności. Podatki, ogromna biurokracja przytłaczają już na starcie. Jak to zmienić?
W gospodarce nie ma drogi specjalnej dla królów. Nasze prawo podatkowe stało się tak rozwlekłe i nieczytelne, że wymaga spalenia i ponownego napisania. Konieczne jest zastanowienie się nad podatkiem VAT, który powoduje, że opodatkowujemy stratę, gdy klient nie zapłacił nam za fakturę. Potrzebujemy reformy administracyjnej. Nie możemy pozwolić na to, by urzędnicy kierowali się zawiścią i wrogością wobec petenta. Musimy stworzyć symbiozę pomiędzy światem polityki i biznesu, tak jak jest to w każdym poważnym państwie. Potrzebujemy emerytury obywatelskiej; wprowadzenia ryczałtowej składki na obowiązkowe ubezpieczenia społeczne, co pozwoli na oszczędności i uproszczenie systemu emerytalnego. W kwestii płacy minimalnej powinniśmy pójść na kompromis z lewicą. Jeżeli chcą gnębić gospodarkę, niech robią to na korporacjach, a nie małych i średnich firmach. Przykładowo: możemy wprowadzić przepis, który zwolni przedsiębiorstwa zatrudniające poniżej 50 pracowników z obowiązku przestrzegania płacy minimalnej. Zawsze podkreślałem, że każdy krok w kierunku wolności jest dobry. Na tej planecie już nie istnieją leseferystyczne państwa, gdzie nie ma ubezpieczeń społecznych, a trzon dochodów budżetowych pochodzi od podatku pogłównego. Realizm polityczny, związany silnie z ideą narodową, oznacza formułowanie takich postulatów, które można zrealizować.
Wiem, że bliskie są Ci poglądy wybitnego ekonomisty, narodowego liberała Romana Rybarskiego. Co najbardziej cenisz w myśli Rybarskiego?
Myślę, że istnieją dwa główne powody, dzięki którym szanuję profesora Rybarskiego. Po pierwsze, pod względem metodologicznym łączył badania teoretyczne z badaniami historycznymi. Takie poglądy są zdrowym fundamentem realistycznej polityki gospodarczej. Polscy ekonomiści wyprzedzili swoje czasy, ponieważ dążyli do syntezy szkoły austriackiej i historycznej, co zbliża ich do współczesnej teorii akademickiej. Niestety, L. von Mises wolał pozostać przy aprioryzmie i racjonalizmie. W ten sposób przyczynił się do narodzin anarchokapitalizmu, czyli utopijnego systemu, który nigdy nie istniał. Podejrzewam, że C. Menger i E. Böhm-Bawerk przewracają się w grobie, gdy widzą to, co wyprawia się z ich spuścizną. Byli przecież poważnymi ludźmi, a nie ekscentrykami. Po drugie, Rybarski zwracał ogromną uwagę na udział zagranicznego kapitału w życiu ekonomicznym Polski. Polacy nie powinni trzymać pieniędzy w obcych bankach, ponieważ działają wtedy na szkodę własnego narodu. Nadrzędnym celem gospodarstwa narodowego była, według niego, kapitalizacja, a więc większą ilość fabryk, domów i środków produkcji. Kojarzy Pan może postać Rzeckiego z „Lalki” B. Prusa? Rybarski reprezentował ten sam typ mieszczańskiej myśli kapitalistycznej, opartej na takich wartościach jak: patriotyzm, żelazna dyscyplina, oszczędność.
Dziś wspomniane przez Ciebie wartości nie są premiowane. Panuje wirus socjalizmu, wedle którego najlepiej zabrać komuś połowę dochodów, a następnie dać mu „kieszonkowe” w postaci zasiłku. Jak zwiększyć świadomość społeczną na temat działania takich mechanizmów?
Ta świadomość społeczna przyjdzie sama. Żyjemy w okresie przesilenia. Młodzi ludzie czują przez skórę, że coś jest nie tak. Wielu z moich kolegów znajduje się już za granicą na zmywaku bądź na saksach. Natomiast ci, którzy zostali w kraju, nie mają szans na ustatkowanie się. Fatalna sytuacja gospodarcza zmusza do myślenia. Lewica może rzucać klątwy na neoliberalizm, ale przegrała najważniejszą bitwę, czyli bitwę o ludzkie serca. Świadomym jednostkom socjalizm przestał kojarzyć się z emancypacją uciśnionych. Dzisiaj jest to raczej prymitywna wolność od pasa w dół połączona z promocją pasożytniczej kasty biurokratów. Gdy udział państwa w PKB sięga 40-50%, gdy sektor publiczny zatrudnia około dwa miliony osób, to trudno wmówić młodym, że za wszystkie problemy świata odpowiadają kapitaliści.
Od jak dawna działasz w Obozie Narodowo-Radykalnym w Lublinie? Co skłoniło Cię do aktywności właśnie w tej organizacji?
Zgodnie z moimi obliczeniami, swoją aktywność zacząłem trzy lata temu. Zostałem działaczem, ponieważ czytałem, w czasie studiów, dzieła pisarzy narodowych. Stwierdziłem, że są słuszne, więc postanowiłem dołączyć do lokalnej organizacji patriotycznej. Trafiłem w ten sposób do ONR. Okazało się, że znalazłem wiele osób podzielających moje wolnorynkowe przekonania, co utwierdziło mnie w słuszności mojej decyzji.
Masz w planach utworzenie związku przedsiębiorców. Możesz przybliżyć ten projekt?
Zacznijmy może od tego, skąd ten pomysł. Jestem zafascynowany zapomnianą już dzisiaj postacią – Andrzejem Wierzbickim. Był on narodowcem, gospodarczym liberałem i szefem legendarnej organizacji przedsiębiorców „Lewiatan”. Chciałbym powołać związek, który stanie się łącznikiem pomiędzy światem biznesu a Ruchem Narodowym. Ten projekt zostanie zrealizowany jednak dopiero za kilka lat.
Życzę powodzenia i wytrwałości. Dziękuję za rozmowę!
Polecamy:
Zdjęcia: www.swoje.info, Archiwum autora