Katarzyna Furmanek jest młociarką młodego pokolenia, która pragnie się doskonalić i stawia sobie wysoko poprzeczkę. W rozmowie z naszym portalem Kasia zdradziła, kto jest jej wzorem do naśladowania, opowiedziała o kulisach rzutu młotem oraz zapewniła, że będzie dążyć do jak najwyższej formy.
Karolina Snowarska: Czy mogłabyś powiedzieć czytelnikom wmeritum.pl jak zaczęła się Twoja przygoda ze sportem? Od ilu lat zajmujesz się na poważnie lekkoatletyką?
Czytaj także: NASZ WYWIAD #5. Paulina Lechowicz: Na siłowni czuję się jak w domu
Katarzyna Furmanek: Mam wrażenie, że przygoda ze sportem zaczęła się już w dniu moich narodzin. Zawsze byłam dzieckiem, którego wszędzie było pełno. Gdy miałam 10 lat dziadek zabrał mnie na stadion lekkoatletyczny. Tam się bawiłam, skakałam, rzucałam – z czasem robiło się to poważniejsze, a gdy dziadek umarł i przejął mnie tata zajęłam się tym naprawdę. Trwa to, tak na poważnie od jakiś siedmiu lat.
K.S.: Czyli możemy powiedzieć, że w Twojej rodzinie są tradycje sportowe? Ktoś jeszcze oprócz Ciebie zajmował się wyczynowym sportem?
K.F.: Tak, zdecydowanie. Dziadek zajmował się różnymi sportami, babcia rzucała dyskiem, tata młotem, mama pchała kulą, a mój starszy brat też rzucał młotem. Teraz – ja, jako najmłodsza ciągnę tą tradycję.
K.S.: Ty próbowałaś zarówno kuli, młota, jak i dysku. Co zatem zadecydowało o tym, że jesteś młociarką? Czy trudno było się zdecydować na jedną dyscyplinę?
K.F.: Zdecydowała bardzo prosta sprawa, a mianowicie młot zaczął najdalej latać. Jednakże nadal startuje np. w rzucie dyskiem.
K.S.: Jesteś zawodniczką młodego pokolenia, czy obserwujesz te starsze, bardziej doświadczone i próbujesz się na nich wzorować?
K.F.: Oczywiście, że tak. Mając za wzór kogoś takiego, jak Anita Włodarczyk i to w swoim kraju. Na pewno są wzorce do których dążę . Mam nadzieję, że kiedyś też będę tak rzucać.
K.S.: Kamil Stoch kiedyś jako dziecko powiedział, że chce zostać mistrzem olimpijskim i tego dokonał. A Ty, do czego dążysz, na jakiej imprezie, chciałabyś kiedyś w przyszłości wziąć udział?
K.F.: Oczywiście, że marzę o złocie olimpijskim i do tego dążę, jak każdy sportowiec. Ale wiadomo na to przyjdzie jeszcze czas, może na następnych igrzyskach.
K.S.: A teraz gdzie obecnie przebywasz i szlifujesz formę?
K.F.: Dzisiaj przyjechałam na obóz do Cetniewa tzn. do Władysławowa i tu spędzę najbliższe dwa tygodnie.
K.S.: A na czym będą polegały te treningi? Czy masz wytyczony jakiś specjalny plan dnia?
K.F.: Mam, ale na obozie zwykle wygląda to tak, że codziennie do południa rzucamy młotem, a po południu na zmianę co drugi dzień mamy siłownię i ćwiczenia ogólnorozwojowe na hali.
K.S.: Jakie masz plany na kolejny rok, jeśli chodzi o starty?
K.F.: Jeśli dopisze zdrowie i forma to start na Mistrzostwach Europy.
K.S.: W Polsce chyba nie ma zbyt wielu młodych nadziei w młocie. Jak mogłabyś zachęcić dzieci, by zainteresowały się tym sportem?
K.F.: Na pewno nie jest to łatwy sport. Wymaga wiele czasu i lat nauki techniki. To czy ktoś wybierze rzut młotem trzeba poczuć, ale na pewno zachęcałabym i zachęcam dzieci w szkołach do jakiegokolwiek ruchu. Wiem, że sport daje dużo możliwości i uczy wielu rzeczy.
K.S.: Dziękuję Ci bardzo za rozmowę i życzę dużo wytrwałość i powodzenia, mam nadzieję,że zobaczymy się kiedyś na Igrzyskach Olimpijskich.
K.F.: Również dziękuję, mam nadzieję, że te słowa się spełnia.