W środę służby poinformowały o zatrzymaniu Sebastiana M. To poszukiwany od kilku dni kierowca BMW, który zdaniem śledczych mógł doprowadzić do tragicznego wypadku na A1, w którym życie straciła 3-osobowa rodzina. Poszukiwany wpadł w Dubaju, prawdopodobnie dlatego, że nie wiedział o pewnej sprawie.
Wiele wskazuje na to, że kierowca BMW usiłował ukryć się w państwie, które nie podpisało z Polską umowy o ekstradycji. Wcześniej media wskazywały na Dominikanę, ale to okazał się fałszywy trop. Okazuje się tymczasem, że poszukiwany przez Turcję przedostał się do Dubaju, stolicy Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Wiele wskazuje na to, że kierowca BMW myślał, że trafił do państwa, które nie podpisało z Polską umowy o ekstradycji. To prawda, że tak było, ale… tylko do czerwca. Wówczas umowę podpisano. Możliwe zatem, że Sebastian M. lub ktoś z jego doradców przeoczył ten jeden szczegół, który okazał się gwoździem do trumny.
Na podstawie umowy międzypaństwowej, w ZEA utworzono zespół, w skład którego weszli polscy policjanci oraz przedstawiciele miejscowych służb. Później zatrzymanie poszukiwanego stało się już formalnością.
Należy spodziewać się, że kierowca BMW teraz trafi do Polski, która z ZEA ma dobre stosunki. To państwo nie powinno utrudniać procedury ekstradycyjnej.
Przeczytaj również:
- Kierowca bmw zatrzymany w Dubaju. Ujawniono kulisy planu: „Dostaliśmy informację od bliskiej osoby”
- Zatrzymali kierowcę BMW. Rodzina ofiar przerywa milczenie!
- Nowe informacje ws. wypadku na A1. Przełomowy ruch rodzin ofiar dramatu?
Źr. o2.pl