To był mój debiut, jeśli chodzi o „poważniejsze” wywiady. Teraz jak na to wszystko patrzę z perspektywy kilkunastu dni dochodzę do pewnego wniosku. Takiego debiutu pozazdrościliby członkowie „The Rolling Stones” i mówię całkowicie poważnie – nie wiem, czy Mick Jagger poznał w przeciągu trzech dni dwóch lekarzy ze Sri Lanki, Janusza Korwin-Mikkego i wpadł w kadr redaktorce TVN24 podczas relacji z Sejmu na żywo. Ale co ja wiem, nie jestem jak Mick Jagger…
W najbliższym czasie czytelnicy portalu wMeritum.pl będą mieli okazję spojrzenia na dwa interesujące tematy przez pryzmat moich doświadczeń i doświadczeń moich rozmówców. Podaję konkrety – planuję opublikować w pierwszej kolejności wywiad z Panią Gabrielą Jurkiewicz – Prezesem warszawskiej Sekcji Młodzieżowej partii KORWiN, kobietą, która swoją charyzmą, zaangażowaniem i, nie ma się co oszukiwać – urokiem osobistym wyróżnia się spośród najstarszych wyjadaczy w tej branży (a nie mówię tylko i wyłącznie o jednej partii). To kobieta, o której usłyszymy nieraz, a moją satysfakcję potęguje fakt, że to właśnie w moim wywiadzie debiutuje na portalach publicystycznych. Jak doszło do takiego spotkania i dlaczego zdecydowałem się na tak kontrowersyjny ruch? Pisać o kobiecie w partii KORWiN? W partii, której lider uznawany jest przez dużą część mainstreamowych mediów za męskiego szowinistę? To tak jakbym wkładał kij w mrowisko, albo strzelał sobie w stopę – przynajmniej tak mogliby pomyśleć publicyści z lewej strony. Cóż, zaryzykuję.
Pomijając pierwszy szok, którego doznałem pod adresem Piękna 3 – tabliczka „Biuro Europosła Janusza Korwin-Mikkego”. „Przecież to miała być siedziba młodzieżówki!” – mniej więcej taka była moja reakcja skierowana do towarzyszącego mi fotografa, który trzymał jak na razie nerwy na wodzy. Stres nie był istotny przez jakąś godzinę pierwszego spotkania z Panią Prezes – wrażenie: elegancka, pracowita i zorganizowana polityk… dodam, iż niespełna dwudziestoletnia Pani polityk. W naprawdę miłej atmosferze poznawałem od strony prywatnej swoich rozmówców. Nie dopytywałem jaką funkcję ma pełnić ta felerna tabliczka, opisana powyżej. Zapewniono mnie, że dobrze trafiłem – „tak, tutaj odbywają się spotkania młodzieżówki, bez stresu, dobrze trafiliście.”. Świetnie, jeszcze lepiej było kiedy przychodzili coraz to nowi działacze i zapoznawali się z nami, pytali skąd jesteśmy i tak dalej i tak dalej. Zabawnie było kiedy jeden z nich przedstawił się następująco – „Cześć, Jacek Mikke, miło mi”. Mikke…Mikke…zbieg okoliczności, może jakiś żart… W sumie Jacek wyglądał na taką osobę – wyluzowany, sympatyczny z poczuciem humoru gość.
– Jacek, kiedy przyjdzie Twój „Pan Ojciec”? – zapytała Gabrysia półżartem.
„Pan Ojciec”…nazwisko Mikke… biuro europosła… Moją zabawę w Sherlocka przerwał kolejny sygnał domofonu oraz dźwięk otwieranych drzwi. Do biura wszedł starszy pan, na oko po sześćdziesiątce, może trochę starszy. W garniturze, z siwym wąsem, w muszce… MUSZCE!
-Dzień dobry, Janusz Korwin-Mikke – przestawił się podając mi dłoń.
Zazdrościłem swojemu fotografowi, że tak szybko przypomniał sobie swoje imię. Przywitał się z każdym, z kobietami poprzez pocałunek w dłoń i miły komplement. „Czy to ten człowiek, na którego jest taka nagonka w mediach za szowinistyczne wypowiedzi?” pomyślałem.
Tak właśnie poznałem tego „szaleńca”, „wariata” i po stokroć jeszcze inaczej określanego człowieka, któremu takie tytuły funduje telewizja, prasa, czasami internet.
Gabrysi zawdzięczam dużo. Sama znajomość z nią otworzyła mi oczy na wiele spraw. Poznałem świetnych ludzi, a rozmowa z samą Panią Prezes była czystą przyjemnością i fantastycznym doświadczeniem. Wkrótce ukaże się wywiad z Gabrielą Jurkiewicz pod tytułem… chociaż tego jeszcze nie zdradzę. Mogę jedynie powiedzieć, że będzie sporo o kobietach w partii KORWiN, prawdziwym obliczu lidera oraz o tym, jak wygląda obiad z Panem Januszem.
Świetną puentą tej zapowiedzi może być fragment mojej rozmowy z Panem Henrykiem Nowakowskim – jednym z liderów partii w okręgu wrocławskim, współpracownikiem europosła Iwaszkiewicza:
„Kiedyś przed laty jeszcze za czasów UPR – u mieliśmy konferencję prasową we Wrocławiu z Panem Januszem. Jedna z dziennikarek Gazety Wyborczej powtórzyła tę kalkę, którą się przykłada do Pana Janusza o jego stosunku do kobiet, że kobiety powinny być przy garach. On jej powiedział – „nie przy garach, tylko przy fortepianie” – zupełne odwrócenie faktów. A ciekawostką jest to, że następnego dnia we wrocławskiej Wyborczej ukazało się jednak, że Pan Janusz jest za tym, aby kobiety były przy garach. Także to co się mówi o stosunku do kobiet, do inwalidów w różnych kontrowersyjnych sytuacjach jest zupełnie niespójne z tym, co Pan Janusz o tym naprawdę sądzi. Ma duży szacunek do kobiet, jest przez kobiety, które go znają uwielbiany. Jest bardzo szarmancki, bardzo elegancki. Obraz generowany w mediach jest zupełnie fałszywy.”
Zachęcam do śledzenia portalu wMeritum.pl oraz pozdrawiam moich rozmówców, w tym
Pana Henryka, którego słowa mogą śmiało zastąpić moją zapowiedź.
fot. Kryspin Gołębiowski Photography