Zaostrza się konflikt pomiędzy Turcją i Grecją. Ankara oskarża swojego sąsiada o okupację i dozbrajanie zdemilitaryzowanych wysp na Morzu Egejskim. Ateny z kolei apelują do organizacji międzynarodowych o potępienie wypowiedzi Recepa Tayyipa Erdogana.
1 września Turcja wysłała do NATO list, w którym oskarżyła Grecję o okupację i dozbrajanie zdemilitaryzowanych wysp na Morzu Egejskim. Zdaniem Ankary, jest to sprzeczne z umowami międzynarodowymi. We wtorek 6 września do sprawy odniósł się prezydent Recep Tayyip Erdogan, którego słowa można odczytywać jako groźbę. „Kiedy nadejdzie czas, zrobimy to, co konieczne. Pewnej nocy możemy nagle przyjść” – powiedział.
Na reakcję Grecji nie trzeba było długo czekać. Tamtejszy minister spraw zagranicznych Nikos Dendias zwrócił się do Unii Europejskiej, NATO oraz ONZ, by te potępiły słowa Erdogana. W przeciwnym razie w Europie może rozpętać się kolejny konflikt, podobny do tego, który ma miejsce na Ukrainie. „Nie potępiając tych wypowiedzi na czas lub nie doceniając powagi sprawy, ryzykujemy, że będziemy świadkami sytuacji podobnej do tej, która ma obecnie miejsce w innej części naszego kontynentu. To jest coś, czego nikt z nas tak naprawdę nie chce widzieć” – przekazał.
Polityk w liście do sekretarza generalnego NATO Jensa Stoltenberga zwrócił uwagę na konieczność dbania o jedność w Sojuszu. Zdaniem dyplomaty, „postawa Turcji jest czynnikiem destabilizującym jedność i spójność NATO, osłabiającym południową flankę Sojuszu w momencie kryzysu”.
Czytaj także: Coś się dzieje w Rosji? Oskarżają Putina o zdradę stanu! Wniosek w Dumie Państwowej
Źr.: o2