Podczas gdy w polskich mediach trwa polityczna „naparzanka” z udziałem lokalnych polityków, Europa dywaguje nad słusznością podpisania umowy CETA, zaś Amerykanie przygotowują się do wyborów prezydenckich, w Korei Południowej mają miejsce ogromne manifestacje. Wszystko ze względu na skandal z udziałem tamtejszej prezydent, Park Geun-Hye, która swoje decyzje polityczne konsultowała z… szamanką!
Ogromne rzesze Koreańczyków wyszły na ulice swoich miast, aby doprowadzić do usunięcia ze swojego stanowiska prezydent Park Geun-Hye. Wszystko ze względu na skandal z jej udziałem. Lokalne media podają bowiem, że prezydent azjatyckiego kraju od 23. roku życia pozostaje pod wpływem Choi Soon-Sil (KLIK), szamanki i medium. Sprawa jest o tyle niepokojąca, iż Choi Soon-Sil miała mieć wpływ na decyzje podejmowane przez panią prezydent. Bezpośrednio ingerowała w funkcjonowanie państwa, w tym m.in. w plany militarne i projekty ustaw. Swojej podopiecznej pisała również przemowy i sugerowała odpowiedni ubiór.
Koreańczycy na manifestacjach zjawili się z transparentami wzywającymi Park Geun-Hye do ustąpienia ze stanowiska. Kto jest prawdziwym prezydentem? – napisano na większości z nich. W największej demonstracji, która odbyła się w stolicy Korei Południowej Seulu, według szacunków policji, brało udział ponad 12 tysięcy osób, co jak na charakter i temperament Koreańczyków jest naprawdę imponującą liczbą.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Co ciekawe, prezydent nie zaprzeczyła medialnych doniesieniom i… przyznała się do winy. Podczas programu telewizyjnego zdradziła, że w początkowej fazie prezydentury szamanka faktycznie pomagała jej w pisaniu przemówień. Prawnik Park Geun-Hye przyznał, że aktualnie jego klientka przebywa w Niemczech i jest gotowa oddać się do dyspozycji prokuratury. Wcześniej koreańskie służby rozpoczęły przeszukania w domach urzędników prezydenckich oraz wszystkich osób, które mogły mieć wpływ na decyzje państwowe i jednocześnie znajdować się pod wpływem szamanki. Choi Soon-Sil, jej współpracownicy oraz prowadzone przez nią fundacje non-profit również są monitorowane przez służby.
Całe zamieszanie, w telegraficznym skrócie, zostało opisane przez blogera Igora Makowskiego. Poniżej przytaczamy jego wpis.
źródło: theguardian.com, Facebook
Fot. YouTube/Ruptly