Patryk P., który kierował samochodem w czasie wypadku w Krakowie nie pierwszy raz jeździł z niewyobrażalną prędkością. Młody mężczyzna dokumentował swoje „wyczyny” w mediach społecznościowych. Do nowych, przerażających faktów dotarł portal brd24.pl. Na jednym ze zdjęć widać licznik z astronomiczną prędkością.
Tragiczny wypadek moście Dębnickim badają obecnie śledczy z Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Jak dotąd ustalono, że za kierownicą siedział Patryk P. Wiadomo, że auto poruszało się co najmniej 120 km/h w miejscu, gdzie obowiązuje ograniczenie do 40 km/h. Wczoraj pojawiła się natomiast wiadomość, że kierowca miał 2,3 promila alkoholu we krwi.
Równolegle ze śledztwem prokuratorskim trwa ustalanie nowych faktów przez dziennikarzy. O kolejnym wątku informuje portal zajmujący się problematyką bezpieczeństwa w ruchu drogowym brd24.pl. „To nie był jednorazowy wyskok. Patryk P., który spowodował śmiertelny wypadek w Krakowie, traktował ulicę jak tor wyścigowy” – piszą dziennikarze.
Portal dotarł do materiałów zamieszczanych na jego mediach społecznościowych. Dziennikarze piszą wprost, że posty zawierają wstrząsające informacje. „Pokazują bowiem jazdę z prędkością 270 km/h, jazdę z prędkością ponad 240 km/h przez Wieliczkę, czy uszkodzenia na rondzie przez które – jak podawał kierowca – jechał 130 km/h” – napisano.
Z wpisów ma również wynikać, że zachowaniem Patryka P. interesowała się policja. Dlaczego jednak nie udało się mu odebrać prawa jazdy? Dziennikarze poprosili Komendę Wojewódzką Policji w Krakowie o komentarz. Pytanie było proste: Ile razy w ciągu ostatnich pięciu lat zatrzymywano P., ile jego wykroczeń odnotowano i jakie kary otrzymywał młody kierowca?
Mł. insp. Sebastian Gleń, rzecznik prasowy KWP w Krakowie przekonuje, że nie może ujawniać informacji na temat osób prywatnych w takich sprawach, a policja nie ma podstaw, by sprawdzać te dane w tym momencie. – W ramach śledztwa można dokonać sprawdzenia punktów zmarłego kierowcy. Jednak ja nie mogę ujawniać informacji ze śledztwa – stwierdził.