Krystyna Janda wzięła udział w debacie organizowanej przez Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK. Podczas dyskusji aktorka podjęła się analizy fenomenu świeżo upieczonej europoseł, Beaty Szydło.
Krystyna Janda, podczas panelu dyskusyjnego, który prowadził dziennikarz TVN24 Andrzej Morozowski, pochyliła się nad osobą byłej premier, Beaty Szydło. Aktorka zastanawiała się, dlaczego świeżo upieczona europoseł robi wrażenie na publiczności, w trakcie swoich przemówień. Jej zdaniem chodzi o modyfikowanie głosu.
„Ścisza na końcu każdego zdania, jakby jej nie zależało i robi kropki” – powiedziała Krystyna Janda dodając, iż ocenia to jako aktorka. „Myśli pani, że brała lekcje retoryki?” – wtrącił wspomniany Morozowski. „Nie, myślę, że ona akurat urodziła się z czymś takim” – odpowiedziała artystka.
Krystyna Janda analizuje fenomen Beaty Szydło
Janda oceniła również, iż jej zdaniem Szydło „ma nerwy z żelaza”. „Pani Szydło, moim zdaniem, ma nerwy z żelaza, pani Szydło w ogóle nie ma emocji” – oświadczyła. „Ale potrafi zagrać wkurzenie, czym ludzi przekonuje” – wchodzi jej w słowo Maria Anna Potocka, dyrektor Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK w Krakowie.
Po chwili pada pytanie, czy byłą premier można uznać za wzór feministki. „Moim zdaniem ten zespół osobowościowy nie może powstać bez mężczyzny” – odpowiada Potocka. Krystyna Janda podkreśla zaś, że „my jesteśmy bezradne wobec takich kobiet jak pani Szydło”.
Debata w Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK odbyła się pod hasłem „Kobiety dają nam wolność”. Oprócz Krystyny Jandy zaproszono na nią również poetkę Ewę Lipską i teatrolog Igę Dzieciuchowicz.
Czytaj także: Polityk PO ostro o zachowaniu kolegów. Nie podali ręki Morawieckiemu