Martin Lewandowski odniósł się do pojedynku Mariusza Pudzianowskiego, który ostatecznie zmierzył się z Nikolą Milanoviciem. Współwłaściciel KSW stwierdził, że rozumie niezadowolenie wielu kibiców, ale przyznał jednocześnie, że federacja zrobi wszystko, by jeszcze w tym roku doprowadzić do pojedynku „Pudziana” z „Bombardierem”.
To był ogromny zawód dla kibiców. Sobotnia walka Mariusza Pudzianowskiego z Sergine Ousmane Dią nie odbyła się. Senegalczyk od rana źle się czuł, musiał trafić do szpitala. „Kłopoty zaczęły się rano. Dostałem informację o tym, że Ousmane źle się czuje. Ale nie było powodu do paniki, bo zawodnicy często źle się czują przed walką. Zajął się nim nasz zespół medyczny i poczuł się dobrze. Przed południem okazało się, że bóle wróciły. Nasz zespół podejrzewał wyrostek i podjęliśmy decyzję o przewiezieniu zawodnika do szpitala” – wyjaśnia Martin Lewandowski.
Współwłaściciel KSW poinformował, że Senegalczyk nie zgodził się na operacje, jednak nie można było dopuścić do walki, ponieważ stanowiłoby to zagrożenie życia. Martin Lewandowski wyznał, że federacja nie ma nic do ukrycia i zamierza opublikować dokumentację medyczną Ousmane’a, jak tylko szpital wyrazi na to zgodę.
Lewandowski zdradził, że poszukiwania nowego rywala nie były łatwe. „Nie chcieliśmy czekać na rozwój wypadków i szpitalną diagnozę. Myśleliśmy o sprowadzeniu zawodnika z Niemiec, Czech, Chorwacji. Musiał to być ktoś z testem na COVID, możliwością szybkiego przylotu do Polski. Pojawiła się opcja wystawienia zawodnika, który był na miejscu. On się ostatecznie wycofał i co gorsze straciliśmy parę godzin” – mówił.
Współwłaściciel KSW: „Rozumiem niedosyt fanów”
Ostatecznie z „Pudzianem” zmierzył się judoka Nikola Milanović. Dla mieszkającego w Łodzi Serba był to debiut w formule MMA. Pudzianowski wygrał pojedynek, jednak nie obyło się bez kontrowersji. Były strongman roniąc się przed obaleniem, chwycił siatkę i znalazł się dzięki temu w pozycji dominującej. Kibice nie pozostawili na nim suchej nitki.
Również współwłaściciel KSW uważa, że sędzia popełnił błąd. „Niestety, zdajemy sobie sprawę, że ta walka nie wyglądała najkorzystniej. Rozumiem niedosyt fanów, bo bardzo mocno nakręciliśmy zainteresowanie konfrontacją Pudzianowskiego z „Bombardierem”. Ten pojedynek był nie do podrobienia i myślę, że stąd się bierze niezadowolenie kibiców. Dodatkowo w klatce miał miejsce błąd sędziowski, który wpłynął na odbiór walki. To chwycenie siatki przez Pudzianowskiego spotęgowało negatywny obraz pojedynku” – powiedział.
Martin Lewandowski przyznał, że KSW zrobi wszystko, by do pojedynku „Pudziana” z „Bombardierem” doprowadzić jeszcze w tym roku. „Mogę zagwarantować wszystkim kibicom, że jeśli zdrowie „Bombardiera” na to pozwoli, to ten pojedynek się odbędzie. On wciąż ma z nami ważny kontrakt. Mogę ujawnić, że on wykonał kawał promocyjnej pracy i nie otrzymał za to pół euro, bo nie doszło do walki. Jemu naprawdę zależało na tym występie, bo to się wiązało z wynagrodzeniem. Dlatego chcemy do tej walki doprowadzić jeszcze w tym roku” – zaznaczył.
Źr.: WP Sportowe Fakty