Film „Nic się nie stało” wywołał zamieszanie w środowisku artystów i celebrytów. Pod adresem Sylwestra Latkowskiego posypały się pierwsze zapowiedzi pozwów. Reżyser przekonuje jednak, że był przygotowany na taki obrót spraw. – Nie przejmuję się pozwami, których złożenie zapowiedzieli celebryci. Spodziewałem się tej reakcji – powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską.
W środę odbyła się premiera „Nic się nie stało” Sylwestra Latkowskiego. Reżyser opowiedział o procederze pedofilii w Trójmieście, jednocześnie zarzucając gwiazdom bezczynność. Latkowski zwracał uwagę, że w „Zatoce Sztuki”, gdzie grasowali przestępcy, bywały osoby znane z pierwszych stron gazet.
W tym kontekście wymienia m.in. Kubę Wojewódzkiego, czy Borysa Szyca. Zarówno showman, jak i aktor szybko zareagowali na publikację filmu. Ich zdaniem reżyser posunął się do olbrzymiej manipulacji, a sugestie zawarte w dokumencie oraz dyskusji po emisji, są nieprawdziwe. Zapowiedzieli również wystąpienie na drogę sądową.
Stanowcza reakcja Latkowskiego na zapowiedzi pozwów: Wkalkulowałem to ryzyko w prace nad swoim filmem
Zapowiedzi pozwów nie zrobiły jednak wrażenia na Latkowskim. – Nie przejmuję się pozwami, których złożenie zapowiedzieli celebryci. Spodziewałem się tej reakcji i wkalkulowałem to ryzyko w prace nad swoim filmem – podkreślił dziennikarz w rozmowie z Wirtualną Polską.
Latkowski wyjaśnił, że jego prawnicy dopatrzyli się już błędów w oświadczeniach gwiazd i zapowiedział konsekwencje. – Jesteśmy gotowi pozwać Wojewódzkiego, Szyca i innych. Może się okazać, że to oni będą zaraz kasować swoje wpisy – stwierdził.
Nowi świadkowie pomogą wyjaśnić sprawę?
W dalszej części rozmowy, Latkowski zaznaczył, że posiada materiały, które może wykorzystać dopiero w trakcie procesu. Zapowiedział ujawnienie ich w przyszłości. – Od czasu premiery filmu dostaję wiele wyrazów poparcia. Zgłosili się nowi świadkowie wydarzeń w Zatoce Sztuki. To również osoby o znanych nazwiskach ze środowiska showbiznesu – powiedział reżyser.
– Oni też byli w klubie, ale to, co zobaczyli wystarczyło im, aby już więcej się tam nie pojawiać – dodał. Dziennikarz nie ukrywa, że dotknęło go zachowanie środowiska celebrytów, którzy organizowali akcje poparcia dla „Zatoki Sztuki” w czasie, kiedy prezydent Sopotu chciał już zakończyć działalność klubu.
Źródło: Wirtualna Polska