W niedzielę 17 grudnia na profilu Lecha Wałęsy w serwisie Twitter opublikowane zostały zdjęcia wykonane rzekomo przed wizytą w Gdańsku Andrzeja Dudy (prezydent przybył do Trójmiasta, by uczcić ofiary robotniczych strajków na Wybrzeżu z grudnia 1970 i 1981 roku). Widzimy na nim, jak pracownicy lotniska im. Lecha Wałęsy… zasłaniają jego nazwę. Mogli jeszcze trawę na zielono pomalować – brzmiał podpis umieszczony nad fotografiami.
Wyglądało to tak:
Cały #Bolek. pic.twitter.com/5mSW9OTWVw
— Pan Krzysztof (@kdwojakowski) 17 grudnia 2017
Był to jednak najzwyklejszy w świecie fake news, na który Wałęsa się nabrał. Po kilku godzinach od jego publikacji były prezydent się zreflektował i zamieścił w serwisie Twitter sprostowanie. Dowiadujemy się z niego, że jego konto zostało… przejęte przez hakera.
Witam Wszystkich Państwa. Chciałbym serdecznie przeprosić Państwa za powstałe zamieszanie z powodu zdjęć z lotniska w Gdańsku. Jestem starszym człowiekiem i nie zauważyłem pewnych zmian. Bardzo się zdenerwowałem.W moim biurze był atak hakera.Korzystam z innego komputera – napisał.
Witam Wszystkich Panstwa. Chciałbym serdecznie przeprosić Panstwa za powstałe zamieszanie z powodu zdjec z lotniska w Gdańsku.Jestem starszym człowiekiem i nie zauważyłem pewnych zmian.Bardzo sie zdenerwowałem.W moim biurze był atak hakera.Korzystam z innego komputera.LW
— Lech Wałęsa (@PresidentWalesa) 17 grudnia 2017
Co ciekawe, na wpis Wałęsy nabrali się czołowi politycy PO, którzy byli oburzeni wymyśloną sytuacją. Wśród nich znalazł się m.in. Tomasz Siemoniak, który pisał na Twiitterze: Infantylna dyktatura – zasłaniają przed przylotem prezydenta Dudy słowa „Lech Wałęsa” na lotnisku jego imienia. Jestem pewny, że nic nigdy w Polsce nie będzie imienia prezydenta Dudy. Nie będzie trzeba zasłaniać.
Chwilę po publikacji oświadczenia Wałęsy, że cała informacja była fake newsem, były szef MON zaczął wycofywać się ze swoich słów.
Tak czy inaczej trzeba chronić jego wielkość czasem przed nim samym. Ale nie godzę się na atakowanie jego i odbieranie miejsca w historii. A to robią obecne władze. Niestety historia wydawała się bardzo prawdopodobna i udokumentowana. Dobrze, że przeprosił.
— Tomasz Siemoniak (@TomaszSiemoniak) 17 grudnia 2017
Widziałem wpis z przeprosinami za zamieszanie.
— Tomasz Siemoniak (@TomaszSiemoniak) 17 grudnia 2017
Dobrze, że sytuacja okazała się nieprawdziwa. Resztę chyba lepiej przemilczeć :)
— Tomasz Siemoniak (@TomaszSiemoniak) 17 grudnia 2017
źródło: Twitter, wMeritum.pl
Fot. Flickr/włodi