W 6. kolejce Ligi Mistrzów na piłkarzy ręcznych Vive Tauron Kielce czekała ciężka wyjazdowa przeprawa z Vardarem Skopje. Do pojedynku z liderem grupy kielczanie przystępowali osłabieni brakiem kontuzjowanego Krzysztofa Lijewskiego oraz pauzującego za dyskwalifikację Urosa Zormana.
Mecz rozpoczął się od mocnego uderzenia zawodników Vardaru. Potężną bombę z drugiej linii posłał Sergei Gorbok, a w trakcie gry w osłabieniu z 8. metra trafił Timur Dibirov i gospodarze prowadzili 2:0. Pierwsze trafienie dla kielczan zdobył w 4. minucie Grzegorz Tkaczyk, który wykorzystał gapiostwo obrony Vardaru. Niestety dwie minuty później 2-minutowe wykluczenie otrzymał Mateusz Kus i w 10. minucie Vive przegrywało już 2:5. Wtedy przebudzili się chorwaccy skrzydłowi mistrza Polski, Cupić i Strlek, którzy zdobyli dwie bramki, jedną dorzucił Michał Jurecki i Vardar prowadził tylko 6:5. Świetnie bronił również Marin Sego, zarówno rzuty z drugiej linii, jak i kontrataków, a w 14. minucie obronił nawet rzut karny Dibirova.
Między 14. a 17. minutą kielczanie zaliczyli okres słabszej gry, co pozwoliło niesionej fanatycznym dopingiem tysięcy kibiców drużynie Vardaru odskoczyć gościom na trzy trafienia. W 18. minucie już drugą 2-minutową karą został ukarany Denis Buntić, co nieco skomplikowało sytuację drużyny kieleckiej, która dysponowała w tym spotkaniu tylko jednym prawym rozgrywającym, na skutek kontuzji Krzysztofa Lijewskiego. Nadzieja pojawiła się wraz z wejściem na parkiet Karola Bieleckiego, który w ciągu czterech minut rzucił trzy bramki, a po jego trzecim trafieniu Vive przegrywało jedynie 10:12. Przez niecelne rzuty i straty zawodników Vive w kolejnych minutach Vardar miał okazję do wyrobienia bezpiecznej przewagi i po bramce Shiskareva w 24. minucie prowadził 14:10. Ostatnie minuty pierwszej połowy to gra „bramka za bramkę”, a pierwszą część spotkania zakończyła spektakularna obrona Sego po rzucie z kontry Blazenko Lackovicia. Obie drużyny schodziły na przerwę przy stanie 18:14 dla gospodarzy.
Czytaj także: Liga Mistrzów: 5. kolejka - horror i remis w Kielcach, porażka Wisły w Zagrzebiu.
Druga połowa również rozpoczęła się od trafienia Gorboka. Potem nastąpił wielki kryzys Vive, które przez pięć minut rzuciło jedną bramkę, tracąc aż cztery. W 35. minucie mocno zaniepokojony boiskowymi wydarzeniami o czas poprosił Talant Dujshebaev. W tym momencie Vive przegrywało 15:23, a wywalczenie w tym meczu choćby jednego punktu stawało się coraz bardziej odległe. Strzelecką niemoc przełamał w 38. minucie Michał Jurecki, a kolejne trafienia Strleka i ponownie Jureckiego pozwoliły zbliżyć się kielczanom do Vardaru na sześć trafień. Vive jednak nie potrafiło utrzymać wysokiego poziomu, a Vardar, z fantastycznie broniącym w tym meczu Arpadem Sterbikiem, konsekwentnie powiększał swoją przewagę. W 47. minucie Dibirov rzucił bramkę po szybkim ataku i gospodarze prowadzili 30:20.
Poszukujący zmian w grze swojego zespołu Dujshebaev desygnował do gry na środku rozegrania Ivana Cupicia, lecz nie przyniosło to widocznej poprawy gry kielczan. W 52. minucie Sterbik obronił trzeci kolejny rzut karny Vive, wykonywany przez Cupicia, a minutę później z siódmego metra w bramkę nie trafił Buntić. W 55. minucie pierwszą bramkę w tym meczu rzucił Piotr Chrapkowski, lecz 120 sekund później, po trafieniu Jorge Maquedy, Vardar prowadził już 33:22. W ostatniej minucie dopiero pierwszego z pięciu rzutów karnych kielczan wykorzystał Aguinagalde, Vardar dorzucił jeszcze jedną bramkę, a Sterbik obronił kolejny rzut, tym razem Piotra Chrapkowskiego. Ostatecznie Vive przegrało w Skopje dziesięcioma trafieniami, co nie zdarzyło się od bardzo dawna.
HC Vardar Skopje – Vive Tauron Kielce 34:24 (18:14)
Najwięcej bramek dla Vardaru Skopje: Timur Dibirov, Sergei Gorbok – po 8, Daniil Shishkarev, Filip Lazarov – po 4.
Najwięcej bramek dla Vive Tauron Kielce: Julen Aguinagalde 6, Michał Jurecki 4, Tobias Reichmann, Karol Bielecki, Manuel Strlek – po 3.
Kolejny mecz w Lidze Mistrzów Vive Tauron Kielce rozegra dopiero 15 listopada w Kopenhadze z KIF Kolding, gdyż teraz zawodnicy będą mieli przerwę na reprezentacje.
Źródło: ehfcl.com
Fot. wmeritum.pl/Adam Czarniawski