Podejrzany o spowodowanie wypadku na Trasie Łazienkowskiej 26-letni Łukasz Ż. wciąż sprawia ogromne problemy strażnikom w areszcie. Chodzi o jego zachowanie i komentarze. – Wciąż był bezczelny i próbował kozaczyć. Zachowywał się arogancko wobec strażników więziennych, nie stosował się do ich poleceń – relacjonuje informator Onetu. Najbardziej bulwersuje jednak to, co krzyczał do funkcjonariuszy.
Tragiczny wypadek miał miejsce w nocy z 14 na 15 września na Trasie Łazienkowskiej (al. Armii Ludowej). Łukasz Ż. prowadząc volkswagena arteona z ogromną prędkością uderzył w w forda, którym podróżowała czteroosobowa rodzina. Zginął 37-letni ojciec dwójki dzieci, zaś dzieci i żona zostali ranni.
Ż. uciekł z miejsca zdarzenia, nie udzielając pomocy poszkodowanym. Z każdym dniem pojawiały coraz bardziej bulwersujące fakty związane ze sprawą. 26-latek uciekł za granicę. Następnie okazało się, że miał zakaz prowadzenia pojazdów. I to nie jeden…
Jak to możliwe, że pirat drogowy – recydywista jeździł bezkarnie po polskich drogach? Sprawa wywołała wielką dyskusję medialną na temat egzekwowania tego typu zakazów w polskim prawie.
Wypadek na Trasie Łazienkowskiej. Łukasz Ż. sprawia kłopoty funkcjonariuszom
Tymczasem Ż. połowie listopada został ekstradowany do Polski z Niemiec. Usłyszał zarzuty, za które grozi mu do 12 lat pozbawienia wolności. Sąd zastosował wobec niego areszt. Skierowano go do wieloosobowej celi przejściowej Aresztu Śledczego w Warszawie-Białołęce.
Mężczyzna od samego początku pobytu w areszcie sprawiał wielkie problemy. Informator portalu Onet wymieniał przykłady jego aroganckiego zachowania. Jego zdaniem 26-latek „zachowuje się ordynarnie w stosunku do funkcjonariuszy”, „próbuje gwiazdorzyć” i „jest wyjątkowo bezczelny i butny”.
W związku z jego zachowaniem skierowano dwa wnioski o karę dyscyplinarną. Jednak nie odniosły żadnych skutków, mężczyzna nie zmieniał zachowania. Na ten moment skierowano już osiem wniosków.
– W jego zachowaniu nic się nie zmieniło. Wciąż był bezczelny i próbował kozaczyć. Zachowywał się arogancko wobec strażników więziennych, nie stosował się do ich poleceń. Krzyczał do nich: „pie…ę te wasze kary” – mówi informator Onetu.
Wiadomo, że Ż. przeniesiono do Zakładu Karnego w Siedlcach.