Beata Mazurek nie przebierała w słowach komentując wypowiedź Rafała Trzaskowskiego na temat wyborów prezydenckich. Prezydent Warszawy na antenie Polsat News ostro krytykował pomysł przeprowadzenia wyborów korespondencyjnych. Przekonywał, że należy je przesunąć co najmniej o kilka miesięcy.
Opozycja od dawna nawołuje o wprowadzenie stanu klęski żywiołowej i przesunięcie terminu wyborów prezydenckich. PiS jednak nie zamierza ulegać i planuje przeprowadzenie wyborów zgodnie z planem, czyli w maju. Rząd chce, aby Polacy wybrali prezydenta w drodze głosowania korespondencyjnego.
Rafał Trzaskowski w Polsat News krytykował ten pomysł. „Mam nadzieję, że wybory będą odroczone i odbędą się za kilka miesięcy, najlepiej za rok, kiedy sytuacja będzie bezpieczna. Warszawiaków interesuje teraz liczba miejsc pracy, a nie wybory.” – przekonywał.
Czytaj także: Gowin porozumiał się z PSL. Mają nowy projekt dot. wyborów
Co więcej, Trzaskowski zastanawiał się, czy Polacy w ogóle powinni brać udział w wyborach korespondencyjnych, jeśli te dojdą do skutku. Stwierdził nawet, że to „farsa z demokracji”. „Będą zainfekowane koperty, które prawdopodobnie nie dotrą do wszystkich wyborców, gdzie liczyć głosy będą prawdopodobnie notable pisowscy.” – stwierdził prezydent Warszawy, na co zareagowała w sieci Beata Mazurek.
Była rzeczniczka PiS i obecna europosłanka nie przebierała w słowach krytykując Trzaskowskiego. „Prawdopodobnie, to chyba Trzaskowskiemu mózg się zainfekował. Co trzeba mieć w głowie, aby mówić takie bzdury. Każdego dnia opozycja przekracza kolejne granice nonsensów.” – napisała Mazurek na Twitterze.
Źr. dorzeczy.pl; twitter