To był najlepszy rok w polskim kolarstwie XXI wieku. Przez cały sezon mogliśmy cieszyć się z bardzo dobrych wyników polskich zawodników. Mistrzostwa Świata w hiszpańskiej Ponferradzie były pięknym zwieńczeniem tegorocznych zmagań kolarskiej elity.
Nareszcie byłem świadkiem tego, o czym słyszałem tylko z opowiadań. Nie było mi dane oglądać w akcji Ryszarda Szurkowskiego, czy Stanisława Szozdy. Ostatni medal na mistrzostwach świata zawodowców zdobyliśmy w 2000 roku. Liderem ówczesnej reprezentacji Polski był Zbigniew Spruch, który na mecie przegrał tylko z Łotyszem Vainšteinsem. Na ponowny sukces przyszło czekać Polakom 14 lat.
Jednak złoto Michała Kwiatkowskiego to nie jedyny krążek, który Polacy wywieźli z Ponferrady. Brąz w wyścigu juniorek ze startu wspólnego zdobyła bowiem Agnieszka Skalniak. I pomyśleć, że jeszcze dwa lata temu ta młoda zawodniczka startowała w maratonach MTB. Jak sama przyznaje, na szosie czuje się wyśmienicie i liczy na to, że kolejne sezony będą jeszcze lepsze w jej wykonaniu.
Czytaj także: Kwiatek, Majka i tęczowe gruchy - co zapamiętamy z TdF ?
Czytaj także: Agnieszka Skalniak z brązowym medalem!
Skoro jesteśmy już przy paniach, to nie można zapomnieć o sobotnim wyścigu elity kobiet. Z bardzo dobrej strony zaprezentowały się Katarzyna Niewiadoma, Paulina Brzeźna-Bentkowska oraz Małgorzata Jasińska, które ukończyły zawody w pierwszej dwudziestce. Polki były aktywne na trasie, a mimo udziału w kraksie, Kasia Niewiadoma liczyła się w walce o medale niemal do samej mety. Skończyło się na 11. miejscu, ale to dobry prognostyk przed następnymi startami.
„Kwiatek” mistrzostwa świata rozpoczął i zakończył medalem. Tydzień temu wystartował w barwach belgijskiej ekipy Omega Pharma – Quick Step i zdobył z nią brąz w drużynowej jeździe na czas. W indywidualnej czasówce Kwiatkowski nie wziął udziału, by skupić się na wyścigu ze startu wspólnego. Selekcjoner naszej ekipy, Piotr Wadecki, stworzył drużynę, która wypełniła plan taktyczny w 100%. Przez prawie sto kilometrów mogliśmy oglądać naszych reprezentantów nadających tempo w peletonie. Pod wrażeniem naszych kolarzy był mistrz świata z 2012 roku, Phillippe Gilbert. Belg jako jedyny próbował gonić Polaka, a na mecie wyścigu zameldował się na siódmym miejscu. Gilbert w jednym z wywiadów przyznał:
Na początku, byliśmy wszyscy zaskoczeni jazdą Polaków. Zastanawialiśmy się, dlaczego objęli prowadzenie tak wcześnie. Spośród dziewięciu w ich reprezentacji, czterech lub pięciu to kolarze z ekip kontynentalnych, więc nie sądziliśmy, że pociągną tak długo. Kwiatkowski gdy zaatakował, cały czas był w zasięgu mojego wzroku, ale nie byłem w stanie go dogonić. Był dziś zbyt silny.
Michał Kwiatkowski szturmem wdarł się do światowej czołówki. Pochodzący z Działynia kolarz pierwsze szlify zbierał w tamtejszym klubie. Uczniowski Klub Warta był filią toruńskiego Pacificu, w którym dalej rozwijał swoje umiejętności. Po zdobyciu tytułu mistrza świata juniorów w jeździe na czas, „Flowerman” podpisał swój pierwszy zawodowy kontrakt z ekipą Caja Rural. W 2011 roku związał się z Radioshack, by rok później podpisać kontrakt z Omegą, w której również będzie występował w następnym sezonie. Polacy usłyszeli o Kwiatkowskim, kiedy w Tour de Pologne 2012 zajął drugie miejsce. Rok temu po raz pierwszy w karierze wystartował w Tour de France i ukończył go na 11. pozycji.
Tegoroczny sezon Kwiatek rozpoczął znakomicie. Wspaniała wiosna i wysokie lokaty w ardeńskich tryptykach nastrajały optymistycznie. Zniżka formy przyszła jednak na lato, czego rezultatem był nie do końca udany wyścig dookoła Francji. Michał zrezygnował ze startu w Tour de Pologne i postanowił skupić się na mistrzostwach świata. Dziś nikt nie może mieć o to do niego pretensji. „Flowerman” odzyskał formę z wiosny, a doświadczenie, które zebrał, pozwoliło mu perfekcyjnie rozegrać niedzielny wyścig. Mistrz Świata miał wczoraj to, czego zabrakło wielu jego rywalom – drużynę. Zespół, który pracował dla niego i przyczynił się do końcowego sukcesu.
Czułem się znakomicie. Jestem bardzo wdzięczny kolegom z reprezentacji. Wszyscy wykonali niesamowitą robotę. Jechałem po zwycięstwo. Zaryzykowałem, bo czułem się mocny. Zwyciężyłem i to jest niewiarygodne.
W przyszłym sezonie nie będziemy mieć problemów z odnalezieniem Michała w peletonie. Przez najbliższy rok to Polak będzie startował w tęczowej koszulce. Oby odniósł w niej jak najwięcej równie pięknych zwycięstw, jak to niedzielne. To był wspaniały wrzesień dla polskiego sportu. Aż szkoda, że się już kończy.
Cytaty: eurosport.onet.pl, naszosie.pl
Źródło zdjęcia: flickr.com
Aby śledzić informacje sportowe na bieżąco zapraszamy na nasz fanpage: