Pan Mateusz porozmawiał z serwisem Wirtualna Polska. Mężczyzna mieszka w Łapiczach na Podlasiu, przy polsko-białoruskiej granicy. We wspomnianej rozmowie opowiedział o tym, co dzieje się na miejscu.
Serwis Wirtualna Polska porozmawiał z Panem Mateuszem, mężczyzną, który mieszka nieopodal polsko-białoruskiej granicy – w Łapiczach w woj. podlaskim. To tam polskie służby muszą radzić sobie z trwającym kryzysem imigracyjnym.
Ten trwa bowiem od dłuższego czasu. Niemal każdego dnia Straż Graniczna udaremnia nielegalne próby przekroczenia naszej granicy przez imigrantów z Bliskiego Wschodu czy Afryki. Pan Mateusz przyznaje, że sytuacja nie wygląda najlepiej. Podkreśla, że migrantów jest coraz więcej.
„Jest coraz więcej migrantów, którym udaje się przejść. Oni są kompletnie nie przygotowani ani na przekraczanie granicy, ani na takie warunki pogodowe, jakie tutaj są” – powiedział mieszkaniec Łapicz na Podlasiu.
Mężczyzna podkreśla, że w nocy temperatura spada do 0 stopni. Dodatkowo występują niekorzystne warunki atmosferyczne, takie jak m.in. padający deszcz. „W nocy temperatura jest około 0 stopni, pada deszcz praktycznie cały czas od jakiś 5-6 dni. Jest też duży wiatr. Oni nawet dobrych ubrań na taką pogodę nie mają. Śpią prawdopodobnie gdzieś w lesie” – opowiada mężczyzna relacjonując, co dzieje się na polsko-białoruskiej granicy.
Straż Graniczna codziennie przekazuje komunikaty dotyczące prób nielegalnego przekroczenia granicy. Ostatniej nocy również zatrzymano grupę migrantów, tym razem byli to obywatele Iraku. Jeden z mężczyzn, pomimo przeprowadzonej przez strażników reanimacji, zmarł. Kolejny, chory na Covid-19, trafił do szpitala.