Leszek Miller w rozmowie z Interią usłyszał pytanie o głośną aferę dotyczącą szczepień celebrytów. Były premier z ramienia SLD również znalazł się w grupie znanych osób, które zaszczepiono przeciw Covid-19, choć nadal trwały szczepienia personelu medycznego, czyli tzw. „grupy zero”.
„Bardzo żałuję, że szefowa Centrum Medycznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego poniosła konsekwencje, bo zrobiła dobrą rzecz: miała niewiele godzin, żeby użyć rozmrożonych szczepionek i stała pod murem. Ja spełniałem wszystkie kryteria.” – tłumaczył Miller. „Jestem seniorem, powyżej 70. roku życia, a także wieloletnim pacjentem tej placówki, mam tam lekarza pierwszego kontaktu.” – dodał.
Czytaj także: „Rzeczpospolita”: Mocne poparcie dla pomysłu własnej szczepionki
„Skoro zaproponowano mi szczepienie, skorzystałem z niego. To tak jakbym uważał, że jest coś niewłaściwego w tym, że są szpitale różnej jakości, wyposażone w różny sprzęt. Że jedni są obsługiwani lepiej, inni gorzej.” – wyliczał Miller. „Tak po prostu jest, ale jako pacjent tej placówki skorzystałem z możliwości. I to nie spoza kolejki, a z dodatkowej listy.” – stwierdził.
Miller szczepiony na innych zasadach, niż aktorzy?
Były premier stwierdził również, że jego zaszczepiono na innych zasadach, niż Krystynę Jandę i pozostałych aktorów, celebrytów i biznesmenów.
„Proszę mnie nie łączyć z wybitnymi twórcami kultury. O ile się orientuję, zaszczepiono ich na innych zasadach niż mnie. Ja, podkreślam to z naciskiem, zostałem zaszczepiony jako pacjent, który się tam leczy. Inni pacjenci również zostali tak zaszczepieni. To naturalny odruch kierownictwa placówki, że skoro ma szczepionki, które należy natychmiast wykorzystać, sięga po swoich pacjentów.” – mówił Miller.
Czytaj także: Kukiz wbija szpilę dziennikarzowi i PSL. „Opole do dziś to pamięta”
Europoseł ocenił, że szczepienia celebrytów, pomimo skandalu, zachęciły Polaków do szczepień. „Cieszę się, że ludzie chcą się szczepić, a lęki są mniejsze. Chociaż wciąż widać zdumiewającą propagandę antyszczepionkową w sieci. Natomiast nazwiska wybitnych aktorów, bardzo lubianych, którzy gromadzą ogromną publiczność na filmach czy w teatrach, pomogły na pewno. Ludzie pomyśleli, że skoro takie osoby się szczepią to nie ma powodów do obaw.” – podsumował Miller.
Źr. interia.pl