Mateusz Morawiecki – wicepremier i minister rozwoju powiedział na spotkaniu w Amerykańskiej Izbie Handlowej, iż Jesteśmy zwolennikami podpisania umowy o TTIP, bo dałoby to Polsce impuls rozwojowy.
„Polska ma własne stanowisko w ramach TTIP, ale jesteśmy zwolennikami podpisania tej umowy, ponieważ przepływ dóbr, zwiększenie wolnocłowej strefy na obszar rynku amerykańskiego, czy trochę szerzej również kanadyjskiego, dałby nam kolejny impuls rozwojowy” – powiedział Morawiecki.
Wicepremier w swoim przemówieniu podkreślał, iż „Polska jest zorientowana na handel, wierzymy w liberalne zasady handlu, więc +miękkie+ TTIP nie jest dla nas opcją”.
Czytaj także: TTIP zagrożeniem dla Polski - przekonuje Instytut Globalnej Odpowiedzialności
Dodał również, że Polska ma własne cele, które będzie chciało negocjować w rozmowach między USA i UE. Chodzi przede wszystkim o rozstrzyganie sporów w ramach umów międzynarodowych oraz przemysł chemiczny.
Mamy swoje obawy, zwłaszcza w dwóch obszarach: jeśli chodzi o przemysł chemiczny i zasady rozstrzygania sporów w ramach umów międzynarodowych. I o te dwie sprawy będziemy zabiegali i będziemy starali się nasz punkt negocjacyjny mocno podkreślać
– poinformował Morawiecki.
TTIP ma znieść bariery celne między USA a Unią Europejską i umożliwić swobodny przepływ towarów. Ma zachęcić do bezpośrednich inwestycji i wyeliminować biurokratyczne przeszkody w dostępie do rynków, czego korzyści powinny odczuć przedsiębiorstwa po obu stronach Atlantyku. Traktat będzie jednak dotyczyć wielu aspektów życia i choć wielu ekspertów upatruje w nim szansy na rozwój gospodarczy całej Unii, to niesie on ze sobą również zagrożenia. Chodzi tutaj przede wszystkim o rolnictwo.
W Stanach Zjednoczonych panuje zupełnie inne podejście do standardów żywności niż w Europie, gdzie obowiązuje zasada ostrożnościowa. Nie pozwala ona wprowadzić na rynek produktów, jeśli nie ma pewności, że są bezpieczne dla konsumenta. W USA panuje zasada dowodu naukowego, nie trzeba udowodnić, że produkt na pewno nie jest niebezpieczny. Polskie rolnictwo, które w dużej mierze opiera się na drobnych gospodarstwach produkujących wysokiej jakości żywność, może być narażone na zalew żywnością tańszą, ale niestety mniej zdrową i mniej smaczną
– ocenił Maciej Wojtalik z Instytutu Globalnej Odpowiedzialności.
Czytaj także: TTIP zagrożeniem dla Polski – przekonuje Instytut Globalnej Odpowiedzialności
Jednak innego zdania jest Tony Housh, szef Amerykańskiej Izby Handlowej, który uważa, iż w Polsce obawy te są nieuzasadnione, a TTIP to szansa dla Europy, by powrócić na drogę rozwoju gospodarczego.
Jak podkreślał Morawiecki, Polsce nie służyłby TTIP w wersji +light+, gdyż potrzebujemy kompleksowego porozumienia. Polska i Europa potrzebują teraz przede wszystkim wzrostu gospodarczego i nowych miejsc pracy, a stworzenie tak dużej strefy wolnego handlu mogłoby bardzo w tym pomóc
– powiedział Housh.
Dodał również, iż wiele krajów UE, w tym także Polska, podpisało już obustronne porozumienia handlowe z USA, które to mają zbliżony zakres jak TTIP. Według niego wiele krajów jest zwyczajnie niedoinformowanych, stąd wynikają nieporozumienia i niechęć do podpisania tego dokumentu.
Wiele spraw, o których dyskutuje się przy okazji negocjacji, w ogóle nie będzie ujęte w tym porozumieniu, jak np. sprawa zalewu żywności modyfikowanej genetycznie. UE ma silny system monitorowania takiej żywności, zanim zostanie ona dopuszczona na rynek unijny, i TTIP nic pod tym względem nie zmieni. Podobnie nieprawdziwe są plotki, głośne zwłaszcza we Francji i Wielkiej Brytanii, że TTIP wymusi prywatyzację ochrony zdrowia
– podkreślił Housh.
Pod koniec lutego w Brukseli zakończyła sie 12 rudna negocjacji TTIP, gdzie skupiono się na głównych obszarach umowy, czyli dostępie do rynku oraz współpracy regulacyjnej i jej zasadach.
Obie strony są gotowe do zakończenia negocjacji jeszcze w 2016 r., aby zdążyć jeszcze przed zmianą administracji w USA. Zaplanowane są jeszcze ostatnie dwie rundy rozmów, a potem w końcowej fazie zostaną omówione sprawy najtrudniejsze.
Reprezentujący przeciwników TTIP Marcin Wojtalik z Instytutu Globalnej Odpowiedzialności po raz kolejny zwrócił uwagę na problem rozwiązywania sporów między inwestorami a państwami. Jego zdaniem to nie będzie podlegało zmianom czy renegocjacjom, gdyż ewentualna zmiana w treści układu będzie wymagała aprobaty 28 członków UE.
Negocjacje są tajne, chociaż interesuje się nimi bardzo duża część Europejczyków. W konsultacjach społecznych na temat arbitrażu inwestycyjnego wzięło udział 150 tys. osób, a ponad 3 mln podpisało się pod petycją w sprawie umowy. Więcej informacji publikuje też Komisja Europejska, ale do sprawy najważniejszej, czyli do tego, co już jest zapisane w umowie, niestety nie mamy żadnego dostępu.
– zaznaczył ekspert IGO.
Ostrzeżeniem dla Polski może być to, co działo się Meksyku w latach 90., kiedy podpisał on podobną umowę z USA i Kanadą. Miało to napędzić rozwój gospodarczy, tymczasem PKB tego państwa wciąż należy do jednych z najniższych w regionie, wzrosła liczba osób żyjących w ubóstwie, zbankrutowali też rolnicy, a w całym sektorze liczba miejsc pracy spadła o ok. 1,6 mln (dane z raportu „Did NAFTA help Mexico?” think-tanku Center for Economic and Policy Research).
Jest jednak szansa, że w Polsce przybędzie miejsc pracy. Większy eksport innych krajów może zwiększyć zapotrzebowanie na półprodukty, które powstają w naszym kraju. Jak podkreśla Wojtalik, brakuje jednak szczegółowych analiz na ten temat. Dotychczas powstał tylko jeden raport przygotowany przez resort gospodarki.