Chełmżyńska firma Bioetanol AEG stoi na skraju upadłości. – Jest zmowa urzędnicza – mówi w rozmowie z portalem wMeritum.pl o sytuacji swojej firmy jej prezes – Roman Mierzwa.
Jak to się zaczęło?
– Sytuacja wygląda tak, że nasze ministerstwo od 1 lipca 2013 roku zabroniło nam produkcji, korzystania z możliwości całkowitego skażenia alkoholu. I nasza firma musiała się do tego dostosować i przestaliśmy produkować produkty z całkowicie skażonego alkoholu. Musieliśmy przejść na produkcję na bazie skażonego alkoholu – relacjonuje prezes firmy.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
– My w tej chwili mieliśmy pięć decyzji domiarowych, z tych pięciu pierwszoinstancyjnych wydanych przez Naczelnika, cztery Dyrektor Izby Celnej uchylił i została jedna, i ona jest nieprawomocna. Na podstawie tych decyzji cofnął nam zezwolenie na skład i oczywiście pan Dyrektor tą piątą decyzję uchylił. Tylko zanim to zrobił, to Naczelnik nam naliczył kolejną. Tak żebyśmy mieli cały czas jakąś tam decyzję domiarową. My możemy się odwoływać, natomiast nie możemy prowadzić działalności – kontynuuje Mierzwa.
– To nie chodzi o to, że my produkowaliśmy niezgodnie z obowiązującym prawem, tylko o to żebyśmy przestali produkować. Jest jakaś decyzja z ministerstwa, że mają zamykać ten biznes i pozamykali. Wszystkie firmy, które to produkowały, to teraz nikt nie produkuje. Firmy, które produkowały, a nie były producentem alkoholu tak jak my, tylko kupowały alkohol i go przetwarzały, kupują w tej chwili wszystko zza granicy m.in. z Węgier i Niemiec. W Polsce nie można produkować – stwierdza.
– Urzędnicy chcą zrobić rynek dla kogoś. W tej chwili zrobili rynek dla firm handlujących, a może się okazać, że za chwilę jedna z firm polskich zacznie produkować i będzie mogła oferować naszym klientom te wyroby chemiczne na bazie skażonego alkoholu. To jest najprawdopodobniej taki kierunek.
Równi i równiejsi?
Inwestor zagraniczny przez 9 lat (od 2006 roku) funkcjonowania zakładu nie skorzystał z żadnej pomocy publicznej. A warto zauważyć, że powstało to niemal równolegle z Pomorską Strefą Ekonomiczną (Gmina Łysomice). Firmy ulokowane w tej strefie maksymalnie wykorzystały pomoc publiczną i przeniosły się w inne miejsce, zostały tylko opustoszałe magazyny. – Nas z kolei zamkną urzędnicy, zniszczą oni spółkę Bioetanol – komentuje jej prezes Roman Mierzwa.
Walczą prawie 1,5 roku
– Walka z urzędnikami trwa od grudnia 2013 roku, wtedy zostało wszczęte postępowanie w sprawie cofnięcia pozwolenia na skład. W styczniu dostaliśmy wezwanie od pana Naczelnika o zaprzestanie produkcji dotychczasowych wyrobów i musieliśmy zmienić udział naszych komponentów w tych wyrobach chemicznych bez możliwości odwołania się czy zaskarżenia tego wezwania – opowiada nam Mierzwa.
– Musieliśmy opracować nowe receptury, dodaliśmy jeszcze więcej substancji chemicznych do naszych produktów. Oczywiście nowe receptury musieli zaakceptować nasi klienci, musieli zrobić próby, sprawdzić czy jest to akceptowalne – mówi prezes firmy. – W związku z tym żeby się zabezpieczyć w styczniu złożyliśmy wnioski o interpretacje podatkowe. Dostaliśmy odpowiedź, że nasze stanowisko jest prawidłowe, co znaczy, że te produkty, które wytwarzamy są zwolnione z akcyzy.
Komediodramat
– W uzasadnieniu był akapit dodany przez Dyrektora Izby Skarbowej, że hipotetycznie, gdybyśmy źle klasyfikowali nasz produkt, to zwolnienie z akcyzy, by nie przysługiwało. Zgodnie z sugestią pana Naczelnika zaskarżyliśmy tą część uzasadnienia do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Bydgoszczy. Sąd na rozprawie stwierdził, że interpretacja podatkowa jest prawidłowa, a to, co urząd dodaje od siebie w uzasadnieniu nie jest prawem.
Wydawało się, że to koniec kłopotów firmy Bioetanol, jednak sądowy wyrok nie miał dla Naczelnika Izby Skarbowej żadnego znaczenia, bowiem w lipcu 2014 roku wydał decyzję domiarową na te produkty, na które zakład miał interpretację podatkową. W tej decyzji znalazły się także produkty do dezynfekcji medycznej, które po prawie dwóch latach badań i prób znalazły się w rejestrze leków.
Ponad prawem (logiki)
– Urząd Celny, raz, nie liczy się z interpretacją podatkową, którą wydał, a dwa, nawet jak sąd potwierdził tą interpretację, że jest prawidłowa i to uzasadnienie urzędu nie ma żadnego znaczenia, nie bacząc na to, wydaje decyzję domiarową – dowiadujemy się od Mierzwy.
Jednak najdziwniejsze w tej sprawie jest fakt, że ten sam Naczelnik w 2012 roku wydał umorzenie postępowań wszczętych na takie te same produkty, które firma produkowała w latach wcześniejszych. Wynika to z dyrektywy horyzontalnej, art. 27 pkt. B, że „skażony jakimkolwiek skażalnikiem przez dowolne państwo przeznaczony nie do spożycia przez ludzi jest zwolniony z akcyzy.”
Jakby tego było mało, 9 kwietnia 2014 Ministerstwo Finansów przegrało sprawę sądową i Minister Finansów musiał wydać interpretację ogólną, w której stwierdza, że sam skażony alkohol jest zwolniony z akcyzy. – Nam jest kwestionowane nie to, że skaziliśmy ten alkohol, tylko, że ten nasz skażony alkohol przeznaczyliśmy do produkcji wyrobów nie przeznaczonych do spożycia przez ludzi – wyjaśnia prezes. – Powstał z tego nowy produkt, na który mamy interpretację podatkową, a który, dla urzędu, jest nieważny.
Zakład jest czysty
– Jesteśmy bezsilni – mówi bez ogródek Mierzwa. – Jest zmowa urzędnicza, bo to nie jest tak, że my źle działamy. Ani ja, ani drugi członek zarządu, byśmy nie pozwolili na produkcję czegokolwiek, co jest niezgodne z przepisami i narażali spółkę na koszty związane z postępowaniami podatkowymi.
– Byliśmy kontrolowani przez Urząd Kontroli Skarbowej trzykrotnie. Każda kontrola kończyła się bez ustaleń, bez żadnych nieścisłości, bez żadnych mandatów karnych. Wszystko jest robione legalne – opowiada prezes. – Natomiast pan Naczelnik wydaje decyzje domiarowe, pan Dyrektor uchyla te decyzje do ponownego rozpatrzenia i w związku z tym, że zawsze będziemy mieli jakąś decyzję, no to Naczelnik stwierdził, że mamy zaległość podatkową, chociaż to nie jest decyzja prawomocna.
– Nie możemy mieć składu podatkowego, nie możemy produkować, nie będziemy istnieć – podsumowuje sytuację firmy Mierzwa.
Gigantyczne straty
Firma tylko za 2014 rok poniosła prawie 2 miliony złotych strat. W związku z tym, że teraz dostaliśmy decyzję pana Naczelnika, cofającą nam zezwolenie na prowadzenie składu podatkowego i co za tym idzie, cofającą zwolnienie ze złożenia zabezpieczeń akcyzowego na produkcję i magazynowanie. Od 19 lutego w ogóle nie produkujemy, bo skład podatkowy nie funkcjonuje, przez co straty szacowane są na 700 tysięcy złotych miesięcznie. Bez produkcji zakład upadnie w ciągu miesiąca, maksymalnie do końca kwietnia.
Długa perspektywa bezrobocia
– 5 marca został złożony wniosek przez zarząd o upadłość spółki Bioetanol z możliwością zawarcia układu. Jeżeli nie dostaniemy zezwolenia na produkcję, to zarząd zmieni ten wniosek na upadłość likwidacyjną – informuje nas Mierzwa. – I wtedy pracę straci 80 osób plus pracę stracą okoliczne firmy z nami współpracujące, co da nam około 200 osób bez pracy. Odbije się to na sytuacji finansowej nie tylko rodzin tych pracowników, ale także na kondycji budżetowej Miasta i Gminy Chełmża.
Upadłość zakładu może nieść za sobą bardzo poważne skutki długofalowe. – Jeżeli nie uda nam się uratować tej firmy, to już na pewno nie znajdzie się żaden inwestor, który chciałby cokolwiek zainwestować – prognozuje prezes Bioetanolu.
Co na to politycy?
W poniedziałek o godzinie 9 mamy spotkanie z panią Wojewodą w Urzędzie Wojewódzkim – mówi Mierzwa i wymienia nazwiska osób, z którymi się kontaktował. – Ja spotykałem się od stycznia 2014 roku z posłem Rosatim, panią poseł Piterą, z panem posłem Kłopotkiem, Dzięciołem, Girzyńskim. W piątek się spotykam z panem marszałkiem Wenderlichem – wylicza. – Pan burmistrz pisał do pani Premier, my pisaliśmy do pani Premier, napisaliśmy list otwarty do pana Prezydenta, a tu w naszą sprawę zaangażowany jest poseł Lenz, szef PO w kujawsko-pomorskim. Jednak efektów tego nie ma.
To taka gra pod publikę? – pytamy rozmówcę? – Tak, oni oczywiście robią, to co mogą zrobić. „My zrobiliśmy, co swoje, a urzędnik zrobił, co swoje.” I urzędnik za to nie poniesie odpowiedzialności.
Anonimowe pismo pracowników służb celnych
Nie wszyscy urzędnicy zgadzają się z decyzją Naczelnika Izby Celnej. Burmistrz Miasta Chełmża, Jerzy Czerwiński, otrzymał anonimowo pismo od pracowników służb celnych. Wykazują w nim, że wszystkie kroki i działania firmy Bioetanol AEG są zgodne z prawem! Jednak dokument ten nie ma żadnej wartości prawnej i nie wiele zmienia w sytuacji spółki.
Czytaj także: Celnicy weszli na konto firmy Bioetanol AEG. Pracownicy nie dostaną wynagrodzeń