Portal „Deutsche Welle” podaje, że w Republice Federalnej Niemiec „stworzona została możliwość elektronicznego dozoru niebezpiecznych islamistów”. Decyzja niemieckich władz to pokłosie grudniowego zamachu podczas jarmarku bożonarodzeniowego w Berlinie. Tuż po masakrze, w której zginął również Polak, okazało się, że mężczyzna, który ukradł ciężarówkę, a następnie wjechał w zgromadzony tłum, był znany policji.
Zgodnie z nowymi przepisami, które w środę przyjął niemiecki rząd, policja będzie miała możliwość stosowania dozoru elektronicznego wobec osób podejrzanych o terroryzm. Potencjalnemu zamachowcowi zostanie nałożona na nogę obroża, dzięki której będzie można śledzić każdy jego ruch.
Co ciekawe, pierwotna wersja nowelizacji zakładała, iż obroża będzie mogła być założona jedynie osobom, które mają już na koncie czyn terrorystyczny, jednak po grudniowym zamachu w Berlinie odrzucono ten pomysł. Wejście w życie ustawy przyznaje służbom możliwość nakładania zakazów dotyczących obecności w określonych miejscach, a dzięki elektronicznemu urządzeniu również ich egzekwowania.
Decyzja niemieckich władz wywołała dyskusję wśród przedstawicieli tamtejszej klasy politycznej. Pomysł skrytykowała Irene Mihalic z partii Zielonych. Jej zdaniem obroża jest „wyrazem czystej „polityki symboli” i jest nieprzydatna w profilaktyce działań terrorystycznych”. Polityk podkreśliła, że nowe przepisy mijają się z „realnymi wymogami polityki bezpieczeństwa”.
System dozoru elektronicznego wobec osób podejrzanych o terroryzm, to nowość w niemieckim prawie. Do tej pory stosowano go jedynie w przypadku osób, które warunkowo opuściły zakład karny. Urządzenie, które zakłada się na nogę osadzonemu pozwala śledzić jego ruchy i sprawdzać, czy nie łamie on zasad zwolnienia.
źródło: dw.de
Fot. Wikimedia