Eksperci ds. terroryzmu wielokrotnie wymieniali radykalne meczety i ugrupowania salafitów jako potencjalne źródło promowania nienawiści. Władze Nadrenii Północnej-Westfalii – niemieckiego kraju związkowego – poważnie rozważają zakazanie ich działalności. O sprawie informuje portal dw.com, powołując się na doniesienia tygodnika „Der Spiegel”.
W kwietniu 2017 roku francuskie władze zamknęły meczet w Sètem ponieważ władze uznały, że promował on nienawiść. Portal euroislam.pl przytoczył wypowiedź szefa MSW Francji Matthiasa Fekla, który stwierdził wówczas, że: „przywódca meczetu głosił radykalną ideologię, która wzywała do dyskryminacji, nienawiści i wrogości wobec innych”.
Obecnie podobne rozwiązanie rozważają władze Nadrenii Północnej-Westfalii (NRW) w Niemczech. „Der Spiegel” informuje, że miejscowe służby sporządziły listę 19 meczetów i stowarzyszeń w których głosi się radykalne treści. Do listy mają dostęp policjanci, jednak nie chcą oni zdradzić jakie mają zamiary.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
„Naturalnie służby bezpieczeństwa (…) mają szczególnie na oku pewne organizacje. Badamy w ich przypadku, czy istnieją przesłanki do zakazania ich działalności lub wszczęcia postępowania karnego” – powiedział funkcjonariusz cytowany przez tygodnik.
Niepokój służb jest zrozumiały, ponieważ liczba salafitów (przedstawicieli radykalnego religijno-politycznego ruchu) w NRW jest dość liczna i w ciągu ostatnich lat wzrasta. W 2015 było to ok. 2,5 tys. osób, rok później 2,9 tys. osób, natomiast w 2017 roku jest ich już 3 tys.
Niemieckie służby monitorują sytuację i w momencie, kiedy radykalne grupy zaczną prowadzić działalność niezgodną z konstytucją, wkraczają do akcji. Rządzące w tym regionie partie – CDU i FDP – uzgodniły już, że będą „konsekwentnie zabraniać działalności islamistycznych organizacji i ugrupowań”.