Nowe informacje ws. tragedii w Kobylej Górze. Nie żyją dwie dziewczynki, a ich matka została odnaleziona ranna. Teraz na jaw wychodzą nieznane dotąd fakty.
O zdarzeniu informowaliśmy w czwartek. Z ustaleń mediów wynika, że jeden z mieszkańców miejscowości Kobyla Góra po powrocie do domu zastał ciał swoich dwóch córek oraz ich ciężko ranną matkę. Mężczyzna natychmiast zadzwonił pod numer alarmowy, aby wezwać pomoc.
Służby, które pojawiły się na miejscu znalazły tam zwłoki dzieci w wieku 9 i 13 lat oraz ich matkę. Służby przeprowadziły resuscytację. Kobietę przetransportowano do szpitala śmigłowcem LPR.
Niedawno „Gazeta Wyborcza” podała, że dramatyczne zdarzenie, do którego doszło w Kobylej Górze mogło być próbą rozszerzonego samobójstwa. Wszystko wskazuje na to, że mamy do czynienia z podwójnym zabójstwem i nieudolną próbą samobójczą. Dzieci zabiła matka – mówi anonimowo informator dziennikarzy „GW”.
Nowe informacje ws. śmierci dwóch dziewczynek w Kobylej Górze
Jeszcze więcej światła na całą sprawę rzuca natomiast Onet.pl. Jego dziennikarze podają, że matką dziewczynek, Krystyną K., interesował się sąd. Wszystko przez list, który do niego wysłała. Miało to związek z najstarszą córką małżeństwa, która – gdy rozgrywał się dramat – przebywała w placówce dla osób niepełnosprawnych.
Jej matka miała złożyć w sądzie dziwne pismo pełne pretensji, które – jak podaje Onet.pl – określono mianem „bełkotliwego”. – Nie wiadomo, co dokładnie znajdowało się w tym dokumencie, ale był on na tyle niepokojący, że sąd z urzędu postanowił zbadać, czy Krystyna K. jest właściwym opiekunem dla niepełnosprawnej córki – podaje Onet.pl.
Dzień przed straszną tragedią w sądzie miało się odbyć posiedzenie, którego przedmiotem miała być właśnie ta sprawa, jednak Krystyna K. się na nim nie stawiła. 24 godziny później doszło do dramatu. Obecnie kobieta przebywa w szpitalu, a jej stan jest ciężki.
– Mamy nadzieję, że lekarzom uda się uratować życie kobiety, a kiedy odzyska przytomność, będziemy mogli ją przesłuchać. To powinno nam pomóc odtworzyć, co wydarzyło się w tym domu – powiedział mł. insp. Andrzej Borowiak z wielkopolskiej policji.