Niemieckie firmy od lat przewożą do Polski śmieci. Mimo, że to nielegalny proceder, to chętnych nie brakuje, a niektórzy przedsiębiorcy traktują to jak biznes. O sprawie informują dziennikarze z rozgłośni rbb. Okazuje się, że transporty są trudne do wykrycia, natomiast w nielegalny wywóz śmieci zaangażowani są również pomocnicy na terenie naszego kraju.
Portal dw.com informuje o ustalenia dziennikarzy niemieckiej rozgłośni rbb. Udało się ustalić, że firmy naszego zachodniego sąsiada znalazły kolejny sposób na łatwe pieniądze. Wywożą do Polski odpady m.in. opony, części samochodowe i plastik.
Dokąd trafiają transporty? Dziennikarze informują o znalezisku urzędników w gminie Czerniejewo (okolice Poznania). Zatrzymano tam kierowcę, który nielegalnie wysypywał śmieci na terenie starego dworca. Rozgłośnia uważa, że kwitnie proceder wywozu śmieci do Polski i porzucania ich na nielegalnych składowiskach.
Mają to być hałdy sięgające wysokości nawet 8 metrów, na terenach poprzemysłowych, czy też setki ton odpadów zostawionych w lasach. Niemieccy przedsiębiorcy korzystają z pomocy polskich pomocników. Według dziennikarzy ten „biznes” kwitnie od lat.
W 2017 roku wykryto już 8 przypadków nielegalnego wywozu śmieci z Niemiec do Polski. Rozgłośnię poinformował o tym Przemysław Kurowicki z Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Warszawie.
Niestety poważnym problemem dla polskich służb jest to, że transporty są trudne do wykrycia. Najczęściej dokumenty na pierwszy rzut oka wyglądają na prawidłowe. Dopiero po dokładnym sprawdzeniu zawartości naczepy okazuje się, że transportowane są odpady na które kierowca nie otrzymał zezwolenia.
Zatrzymanie w Gliwicach
Pod koniec września informowaliśmy o odkryciu jednego z takich transportów. Wojewódzki Inspektorat Transportu Drogowego w Katowicach. Funkcjonariusze zatrzymali podejrzaną ciężarówkę na autostradzie A4 w Gliwicach.
Kierowca nie posiadał odpowiednich dokumentów dla tego typu transportu. Ponadto odpady, które przewoził były sklasyfikowane jako „tworzywa sztuczne i guma”, ale okazało się, że faktycznie przewożono inną zawartość.
W środku znajdowała się mieszanina odpadów: tworzywa sztuczne, puszki po napojach, kawałki papieru, a nawet drewno i robaki. Poza tym natknięto się również na inne np. rękawice robocze. Inspektorzy poinformowali, że z transportowanego ładunku wydzielał się wyraźny zapach zgnilizny, a podłoga pojazdu była mokra. Ciecz spływała z przyczepy na ziemię.