Wybory przewodniczącego Rady Europejskiej przemieniły się w rozgrywkę polityczną pełną zaskakujących zwrotów akcji. Dotychczasowy przewodniczący Donald Tusk nie otrzymał poparcia polskiego rządu, stawiającego na Jacka Saryusza-Wolskiego. Tymczasem, Viktor Orban nie chce jednoznacznie zadeklarować kogo poprą Węgry.
Jeszcze niedawno ponowny wybór Tuska na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej wydawał się formalnością. Przez długi czas były polski premier nie miał żadnego kontrkandydata. Tymczasem, rząd Prawa i Sprawiedliwości zadeklarował, że nie poprze Tuska i zgłosił kandydaturę Saryusz-Wolskiego. Taki ruch wywołał całą lawinę spekulacji i sondowania innych kandydatów.
Po ogłoszeniu kandydatury Saryusz-Wolskiego, o możliwości wystawienia własnego kandydata poinformowała frakcja socjalistów w Parlamencie Europejskim. Na giełdzie nazwisk pojawił się też premier Irlandii Enda Kenny, który mógł objąć to stanowisko już wcześniej zamiast Tuska. W 2014 r. chciała go nominować europejska frakcja chadeków, ale wtedy odmówił i kontynuował mandat szefa irlandzkiego rządu.
Czytaj także: Geostrategia, czas na radykalne zmiany
Europejska Partia Ludowa, którą reprezentuje Tusk, ogłosiła, że jednoznacznie popiera jego reelekcję wbrew kandydaturze polskiego rządu. Wydaje się, że w tej kwestii ugrupowanie Kaczyńskiego nie może liczyć też na swoich sojuszników z Grupy Wyszehradzkiej. Poparcie dla Tuska zadeklarowali bowiem Czesi i Słowacy. W mediach mówiło się też o poparciu ze strony Węgier.
Tymczasem, jak informuje RMF, Viktor Orban nie ogłosił jeszcze własnego stanowiska w tej sprawie. Zdaje się, że premier Węgier gra na zwłokę. Jako członek EPP nie chce na razie sprzeciwiać się decyzji swojej frakcji o poparciu dla Tuska. Z drugiej strony, jako bliski sojusznik Kaczyńskiego nie chce wystąpić otwarcie przeciwko polskiemu rządowi.
Nasz premier ogłosi decyzję w stosownym czasie i miejscu. – brzmi cytowany przez RMF komunikat z biura Viktora Orbana. Wiele wskazuje więc, że wokół wyboru przewodniczącego Rady Europejskiej, rząd Węgier prowadzi własną grę polityczną. Wyczekując, podbija cenę swojego poparcia lub jego braku.
Źródło: wmeritum; rmf24.pl; dorzeczy.pl
Fot.: Wikimedia/Włodarczyk